„Ona to wie” – recenzja

Recenzja książki „Ona to wie”.
Fabuła skrojona na miarę mistrzyni kryminału czy efekt przyciasnych horyzontów autorki?

Lorena Franco to nazwisko nieznane na polskim rynku wydawniczym. Okazuje się jednak, że w rodzinnej Hiszpanii jest bardzo popularna, co zawdzięcza pracy w modelingu oraz kilku rolom filmowym. Od kilku lat pisze również powieści, które na hiszpańskim Amazonie znajdują się na liście bestsellerów. „Ona to wie” to pierwsza książka Franco wydana w Polsce.

Bohaterką książki jest 33-letnia mężatka Andrea – nieudolna pisarka uzależniona od whisky, tabletek uspokajających i nieróbstwa. Jej ulubionym zajęciem jest obserwowanie życia sąsiadów z osiedla i dorabianie do niego swoich teorii. Kobieta żyje w wyimaginowanym przez siebie świecie. Wyobraża sobie, że sąsiad Antonio – z zawodu drag queen – w czarnych workach przewozi poćwiartowane trupy, a sympatyczny pan Fredrico to kolekcjoner strzelb, którymi zabija kolejnych mieszkańców. Na osiedlu nie dzieje się nic, a gdyby już coś się stało, to Andrea wiedziałaby o wszystkim. Przynajmniej tak twierdziła Maria, której nagłe zniknięcie przerwało beznadziejną rutynę bohaterki. Andrea nie ma pewności, czy to, co widziała jest prawdą, czy wytworem umysłu znękanego psychotropami i alkoholem. Jednak z biegiem czasu okazuje się, że nie tylko sąsiadka skrywa swoje tajemnice. Ma je również Carlos – konkubent Marii, Nico – mąż Andrei i Victor – jej szwagier. Tylko kto z tej czwórki mówi prawdę, a kto kłamie? Kto ma coś do ukrycia? I czy jest to na tyle ważne, aby móc zabić?

Powieść Loreny Franco idealnie wpisuje się w, popularny ostatnio, nurt domestic noir. Uważam, że „Ona to wie” jest odpowiedzią na potrzeby ówczesnych czytelników, którzy chętnie sięgają po utwory z dreszczykiem; po utwory, przy których mogą poczuć strach i dostać gęsiej skórki. Uważam jednak, że hiszpańskiej autorce daleko jeszcze do najlepszych reprezentantek tego gatunku tj. Alex Marwood, B. A. Paris czy Gillian Flynn.

W książce dzieje się bardzo wiele, jednak sam początek jest niezwykle nużący. W wir wydarzeń wciąga nas dopiero zniknięcie Marii i pojawienie się nieznajomego szwagra Victora.  Irytująca jest również postać samej Andrei – tłustej, leniwej krowy, która nie ma żadnych życiowych ambicji ani celów. Taki typ sąsiadki, której najbardziej się nie lubi. Niby z nikim nie utrzymuje kontaktów, ale zawsze wie kto z kim się spotkał; kto z kim uprawiał seks, a kto puścił głośnego bąka. Do tego dochodzi jej uzależnienie i pochowane wszędzie butelki whisky i opakowania z tabletkami, chociaż według autorki, Andrea nie ruszała się z domu. Magia? Nie wiem, jednak podobnych niedociągnięć jest w powieści bardzo wiele.

Ona to wie” nie podbiła mojego serca, ale też nie żałuję czasu poświęconego na jej przeczytanie. Uważam, że każdy powinien powieść przeczytać i sam wyrobić sobie zdanie na ten temat.

Anna Stasiuk
(anna.stasiuk@dlalejdis.pl)

Lorena Franco, Ona to wie, wyd. Albatros, Warszawa, 2018 r.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat