"Oona kontra życie" - recenzja

Recenzja książki "Oona kontra życie".
Pytanie o stan zdrowia psychicznego dopadnie Cię w momencie kiedy przeszłość zacznie mieszać się z przyszłością.

Filmy, w których następuje zamiana dusz między dwoma ciałami nie stanowią już dla widza większej zagadki i wciąż cieszą się niesłabnącą popularnością. Co jednak w momencie, kiedy obudzimy się w tym samym ciele, ale kilkadziesiąt lat później? Tak właśnie kolejny nowy rok rozpoczyna Oona Lockhart, bohaterka książki „Oona kontra życie”. Północ każdego roku jest dla niej momentem przeskoku. Przyznacie, że to całkiem nietypowa podróż w czasie, po której można czuć się nieźle skołowanym. Starsze ciało nie oznacza bowiem tożsamego wieku mentalnego, tak samo jak powrót do swojej młodszej wersji wcale nie ułatwia życia. Oona musi więc za każdym razem  zmierzyć się z całkiem nieznanym sobie światem.

Często myślę o tym, czy gdybym podjęła w przeszłości inną decyzję, moje życie potoczyłoby się odmiennie. Bohaterka książki Margarity Montimore ma taką możliwość, ale czy z niej skorzysta, nie obawiając się konsekwencji? Nie zamierzam oczywiście zostawiać tu żadnych spojlerów. Mogę jedynie zdradzić, że Oona z każdym kolejnym rokiem będzie doświadczać życia mocniej, intensywniej, a pomogą jej w tym mama oraz zagadkowy przyjaciel (oboje wtajemniczeni w jej nietypową przypadłość). Jedne lata będą pełne radości, inne przyniosą sporo smutku. Nasza bohaterka zrozumie w końcu, że życie polega w gruncie rzeczy na zbieraniu doświadczeń, tych pozytywnych, jak i tych negatywnych. A wszystko to w oparach muzyki z danej epoki, która jako jedyna łączy w całość życie Oony.

Margarita Montimore zaryzykowała i spróbowała w lekkiej, surrealistycznej formie rozpocząć rozmowę o sensie życia, przemijaniu, wartości chwil, które przeżywamy z ukochanymi osobami. Czy jej się to udało? Po lekturze mam mieszane uczucia. Czasami wydawało mi się, że forma książki przesłania odrobinę jej treść i przekaz. Miałam także wrażenie, że autorka nie przemyślała do końca całego mechanizmu przeskoków i była niekonsekwentna w kolejnych rozdziałach. Sama bohaterka chwilami zachowywała się irracjonalnie, dążąc czasami do autodestrukcji. Jedne przeskoki były dopracowane w szczegółach, inne potraktowane po macoszemu. Nie mogę jednak odmówić autorce odwagi i ciekawego podejścia do tematu życia i podróży w czasie. I choć książka jest nierówna, to skłania do refleksji, bo zastanówmy się, czy chcielibyśmy przeżywać swoje życie bez chronologii zdarzeń? Ja jestem już pewna, że nie!

Anna Wasyliszyn
(anna.wasyliszyn@dlalejdis.pl)

Margarita Montimore, "Oona kontra życie", Warszawa, Wydawnictwo Słowne, 2021




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat