OPPA 2010 – walka o przetrwanie bardów

Relacja z OPPA 2010.
W dniach 20-27 listopada br. odbył się 28. Międzynarodowy Festiwal Bardów OPPA 2010.

Festiwal gościły zaprzyjaźnione warszawskie ośrodki: Centrum Łowicka, Dom Kultury Świt, Centrum Promocji Kultury Praga Południe, Staromiejski Dom Kultury, Dom Kultury Śródmieście, Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza oraz praCoVnia art club.

Złota Piątka bez medalu
W pierwszym dniu Festiwalu 20 uczestników z kraju i zagranicy stanęło w szranki o zakwalifikowanie się do zaszczytnej „Złotej Piątki”, którą wyłoniło jury w składzie: Piotr Bakal, Bogusław Nowicki, Adam Sławiński, Stanisław Klawe, Andrzej Ozga, Ewa Paczoska. Jednak piątka nie okazała się w tym roku szczęśliwa. Surowe jury, po wysłuchaniu laureatów: Antoniego Gustowskiego z Warszawy, Jacka Kadisa z Kraśnika, Tomasza Krzymińskiego z Warszawy, Joanny Mioduchowskiej z Warszawy i Tomasza Orzechowskiego z Łańcuta, postanowiło nie przyznawać Grand Prix im. Jonasza Kofty. W uzasadnieniu decyzji wskazano, iż „w materii artystycznej wystąpiły sprzeczności wykluczające wyłonienie zwycięzcy. Niejednokrotnie wartości literackie nie szły w parze z warstwą muzyczno-wykonawczą i odwrotnie”.

Czarnym koniem okazały się „interesujące” piosenki, uczestników spoza „pierwszej” piątki: „Głupek” Marka Bojdy, „Nieś, chwilo” Bogumiły Kucharczyk-Włodarek, „Blues o kolejach losu” Karoliny Rutowskiej, „Tysiąc butów” Marysi Żak, „W tramwaju” Przemysława Kmietjana, „Wszystkimi wiatrami” Anatola Gwozdeckiego. „Dobrze rokującym na przyszłość” wykonawcom jury wręczyło wyróżnienia.

Koncert urozmaicony recitalem autorskim zeszłorocznego zwycięzcy Kamila Wasickiego, poprowadził zdobywca głównej nagrody na OPPA w 1990 r. Wojciech Gęsicki.

Kocham cię Rosjo!
Szczególnym zainteresowaniem cieszył się koncert „Pieśni rosyjskich bardów.” I jak na tę populację przystało, nie mógł odbyć się przy herbacie (no chyba, że z rumem). Bardów z otwartymi ramionami przygarnął piwniczny bar „praCoVnia art club”. Tłumnie zgromadzona publiczność (spóźnialskim pozostały już tylko miejsca stojące), w oparach, niekoniecznie absurdu, ale na pewno dymku papierosowego, po wzmocnieniu odpowiednim trunkiem, wysłuchała artystów młodego pokolenia: Justynę Bacz, Katarzynę Kucharzewską, Justynę Kucharską, Dominikę Świątek, René Koelblena, Stanisława Waszaka. Osoby niewładające językiem naszych sąsiadów, śpieszę uspokoić, że pieśni zostały przetłumaczone na polski. Od czasu do czasu artyści przemycali jakieś rosyjskie słówka bądź zdania. Jako znakomita rusycystka wyróżniła się Justyna Bacz, z tak doskonałym akcentem swobodnie może uchodzić z rodowitą Rosjankę. Koncert zaszczycił swoją obecnością sam Piotr Bakal.

Na szczególny laur zasłużył scenarzysta i prowadzący koncert – Piotr M. Cieński, jego zabarwione czarnym poczuciem humoru i szczyptą ironii zapowiedzi kolejnych artystów stanowiły przysłowiową wisienkę na torcie.

Pod Przystojnym Bardem
Interesujący koncert nie tylko dla ucha, ale i oka, zapewnił widzom Andrzej Wawrzyniak&Drużyna Wawrzyna, czyli ojciec Andrzej z trzema synami: Dariuszem, Krzysztofem i Piotrem. Całej męskiej populacji rodziny Wawrzyniak nie można odmówić nie tylko talentu muzycznego, ale i urody. Mnie zachwyciły rockowe solówki Dariusza na gitarze, śmiało mógłby się równać ze Slash`em z Guns N`Roses. Przystojniaki spod znaku Wawrzyna zachwycili publiczność swą żywiołowością, świetnymi tekstami (zwłaszcza w przejmującej, pięknej piosence „A w sklepach tyle pomarańczy”, za którą otrzymali nagrodę na festiwalu w Krakowie), wspaniałą muzyką, zahaczającą często o rytmy rockowe. W kilku piosenkach mężczyzn wspomogła, również spokrewniona z nimi, Natalia Jaruszewska.

Po ostrym, gitarowym brzmieniu, rozpalone do czerwoności policzki widowni ostudził (nie mylić z zanudził, bo absolutnie nie miało to miejsca) nostalgiczny, ciepły, trochę jazzujący koncert Bogusława Nowickiego, występującego z zespołem w składzie: Witold Świątczak (gitary) i Marek Stefankiewicz (akompaniament fortepianowy). Artysta promował swoją nową płytę „Optymizmu gram” i pozytywnych wibracji, przez cały wieczór, z całą pewnością nie zabrakło.

Och, Karol!
Finałową galę „Premiery i interpretacje OPPA 2010” podzielono na dwie części. W pierwszej znani i lubiani bardowie: Piotr Bakal, Bogusław Nowicki, Karol Płudowski, Tomasz Kordeusz, Marek Sochacki, Andrzej Ozga, Tomasz Olszewski, Marek Bartkowicz, Mariusz Kamper i tylko jedna bardessa – Basia Stępniak-Wilk, zaprezentowali swoje premierowe utwory. Jednak publiczność całkowicie zawojował długowłosy facet z gitarą, wyglądający, jakby po 20 latach wracał z Woodstock – Karol Płudowski. Swoim brawurowym wykonaniem pieśni o bardach przyćmił całą plejadę młodszych kolegów, no i koleżankę po fachu. Karol, jak to Karol, stracił głowę dla dziennikarki i zamiast wystąpić ponownie przed oczekującą go widownią, zniknął za kuluarami. Po długich poszukiwaniach, ulubieniec publiczności, dotarł na scenę. Jakże mogłoby być inaczej, wszak do akcji poszukiwawczej włączył się sam Piotr Bakal.

W drugiej części nasi rodzimi bardowie śpiewali pieśni uznanych na międzynarodowej arenie artystów, takich między innymi, jak: Włodzimierz Wysocki, Charles Aznavour, Jacques Brel czy John Lennon.

Uczestnikom akompaniował na pianinie Stanisław Szczyciński. Koncert zaś poprowadził Kuba Strzyczkowski.

Nie sposób opisać wszystkich wykonawców i koncertów, a były naprawdę znakomite. Skupiłam się na tych, które najbardziej zapadły mi w pamięć. Ale przecież miłośnicy dobrej muzyki, mogli wysłuchać także między innymi: ostrzyżonej na Sinéad O`Connor, laureatki Grand Prix im. Jonasza Kofty OPPA 2009 – Dominiki Barabas, czy grającego muzykę zbliżoną do country zespołu „Słodki Całus Od Buby”.

Ubiegłoroczny OPPA odbył się z większą pompą, choć i wówczas organizatorzy napominali o trudnościach finansowych. Stare porzekadło głoszące, że nigdy nie jest tak źle, aby nie mogło być gorzej, znowu się sprawdziło. Rok 2010, który zapisał się czarnym atramentem na historii naszej ojczyzny, nie oszczędził także organizatorów Międzynarodowego Festiwalu Bardów OPPA, tj. Stowarzyszenia Literacko Muzycznego „Ballada” i barda-legendę Piotra Bakala. Festiwal nie uzyskał dotacji z Urzędu Miasta st. Warszawy, wobec czego artyści występowali za przysłowiową złotówkę, a do niezwykle skromnego budżetu dokładały zaprzyjaźnione z OPPA domy kultury. To nie koniec kłopotów finansowych. Przyszły rok dla artystów zapowiada się równie ciężki. Cięcia w stołecznym budżecie na kulturę mają sięgnąć aż 30 procent! I chociaż Piotr Bakal zapewnia: „My pewnie nie przestaniemy pisać i śpiewać”, to wielu innych uzdolnionych przestanie. Kto na tym skorzysta? Zapewne komercja i tandeta, której w radiach i telewizji mnóstwo, bo dobrze się sprzedają. A prawdziwe talenty znowu wrzucimy do szuflady. Tylko ciekawe, w jaki sposób Warszawa chce uzyskać zaszczytne miano „ Europejskiej Stolicy Kultury”, skoro skutecznie ją zabija?

Jowita Kubiak
(jowita.kubiak@dlalejdis.pl)

Fot. Jerzy Dziedziczak



Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat