„Oszustki” – recenzja

Recenzja książki „Oszustki”.
Dwie zupełnie rożne kobiety, dwa odmienne style życia i łącząca je miłość do książek.

„Myślała, że żeby pisać, potrzebna jest pewność siebie. Ale myliła się. Potrzebna jest anonimowość” - czy dlatego utalentowana autorka decyduje się na oszustwo? Wynajmując, początkowo tylko do jednorazowego reprezentowania swojego opowiadania na konkursie, ładną dziewczynę, elokwentną i wzbudzającą powszechną sympatię, pisarka uruchamia lawinę kłamstw…

Historia opowiada o dwóch skrajnie różnych bohaterkach. Babby, niepozorna, milcząca i unikająca ludzi, przyglądająca się krytycznie otaczającej rzeczywistości, a jednocześnie prawdziwa autorka słynnych powieści firmowanych nazwiskiem Lillemor Troj, kobiety stworzonej do bycia pisarką - efektownej, oczytanej, doskonale poruszającej się wśród niuansów eleganckiego świata. Układ zapoczątkowany przed wielu laty funkcjonował może nie idealnie, ale na tyle dobrze, że pozorantka otrzymała zaszczytne miejsce w historii literatury. Co spowodowało zatem, że pewnego dnia Lillemor otrzymuje maszynopis książki Babby zdradzającej całe oszustwo?

Opowieść poznajemy z dwutorowej narracji: pierwszoosobowej, która przynależy do Babby, wypowiadającej się na stronach maszynopisu oraz trzecioosobowej, będącej bezpośrednią reakcją Lillemor na czytane właśnie, przeważnie gorzkie, słowa. Ten sposób prowadzenia powieści pozwala doskonale na skonfrontowanie cynicznego postrzegania rzeczywistości (to zdecydowana domena Babby) z naiwnym oglądem dziejących się wydarzeń, w czym celuje dystyngowana i wychowana pod kloszem Lillemor. Skontrastowane, początkowo bardzo mocno, postacie kobiece przechodzą na kolejnych stronach ewolucję. I o ile cynizmu jednej nie ruszył czas, to z naiwności drugiej po latach nie pozostało zbyt wiele.

Ekman kreśli szeroką perspektywę: od lat pięćdziesiątych do czasów współczesnych. Przedstawiając nie tylko historię tytułowych oszustek, ale ukazując również historię szwedzkich kobiet na tle zmieniających się czasów, wyobrażeń na temat  tworzonej przez nie literatury oraz ewolucję samej „kobiety piszącej”. Negując męski sposób postrzegania rzeczywistości, Ekman czasami gubi rytm narracji i pozwala zdominować fabułę drobiazgowym opisom strojów, co jednak możemy również odczytać, jako lekki ukłon w kierunku powieści realistycznej.

Całość jest bardzo statyczna, opierająca się w dużej mierze na dialogach, monologach wewnętrznych i nieustannych konfrontacjach dwóch bohaterek. Brak gwałtownych zwrotów akcji nie jest jednak wadą, w tym przypadku doskonale sprawdza się ten sposób prowadzenia narracji, dodatkowo pełen niedopowiedzeń i mocno enigmatyczny, jeżeli chodzi o dookreślenie motywów postępowań bohaterek.

Dwie zupełnie rożne kobiety, dwa odmienne style życia i łącząca je miłość do książek, a także próba ocalenia samych siebie poprzez słowa, to główny temat pasjonującej powieści, która swoim powolnym rytmem wciąga czytelnika, pozostawiając go z wieloma pytaniami, na które nie ma łatwych odpowiedzi.

„Chyba wiesz, że pisarze kradną i kłamią. Zapożyczają, ulegają wpływom, parafrazują, parodiują, napomykają […] Wszystko z wyjątkiem plagiatowania, bo tego nie wolno. W każdym razie nie wolno o tym mówić. Ale i tak kradną. Literatura żyje z literatury.”

Małgorzata Tomaszek
(malgorzata.tomaszek@dlalejdis.pl)

Kerstin Ekman, „Oszustki”, Warszawa, Czarna Owca, 2014




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat