Pat Metheny „Road to the Sun” - recenzja

Recenzja płyty Pata Metheny „Road to the Sun”.
Czy muzyka gitarowa, bez łatwej do zapamiętania melodii i bez tekstu, ma szansę na powodzenie?

Czy w ogóle ma sens nagrywanie takich albumów, zwłaszcza w czasach zamknięcia w domu z powodu pandemii? Na oba pytania mogę odpowiedzieć twierdząco, oczywiście pod warunkiem, że osobą, która tworzy taką muzykę, jest mistrz gitarowych brzmień.

Pat Metheny jest znany głównie fanom muzyki jazzowej, jednak z całym przekonaniem mogę stwierdzić, że przynajmniej niektóre fragmenty jego utworów rozpoznają fani także innych gatunków muzycznych. Utwory, właściwie dwa, choć podzielone na krótsze części, powstawały od dłuższego czasu. Dlatego są przemyślane i swobodnie prowadzą słuchaczy przez stworzony przez nie świat. Początkowo jest to czteroczęściowa Droga Światła („Path of Light”), która ustępuje miejsca zdecydowanie bardziej dynamicznej, złożonej już z 6 części Drodze do Słońca. To właśnie ona stanowi także tytuł całej płyty. Płytę zamyka utwór „Dla Aliny”, wykonany już przez samego Metheny’ego.

Kolejne części utworów stanowią bardzo dynamiczne nawiązanie do stanu emocjonalnego kompozytora oraz jego muzycznych towarzyszy. Cała płyta jest nieformalnie podzielona na dwie części. W pierwszej muzykę wykonuje Jason Viaux, z kolei w drugiej zespół muzyków rozrasta się do Los Angeles Guitar Quartet, podobno zaskoczonych, że „ich” część dzieła jest tak długa i zróżnicowana.

Czego tu nie ma? Wirtuozerii znanej z rockowych kawałków, nie ma tu również wielu instrumentów jak w przypadku utworów przerabianych na klasyczne lub wzorowanych na utworach instrumentalnych. Tu jest prosto, wręcz surowo. Gitara klasyczna nie wybacza żadnych błędów czy potknięć, przy niej słychać każdą pojedynczą nutę. Mam wrażenie, że o to właśnie chodziło. O przypomnienie, czym muzyka jest i do czego powinna nawiązywać, bez komputerowej obróbki i efektów specjalnych. Tu za każdym odsłuchaniem odkrywa się coś nowego, innego, jakiś motyw, którego przedtem nie było. tylko że on był i czekał, aż sięgniemy po tę płytę po raz kolejny.

Natomiast jeśli słuchacie muzyki w tle, gdy jedziecie samochodem, to sięgnijcie po coś innego. Pat Metheny kojarzy mi się z takim klimatem, z czasem, który mamy z muzyką, którą się delektujemy. Stanie w korku i jednoczesne „słuchanie” tej płyty nie idą w parze. Albo może inaczej: to gwarancja, że albo się zasłuchacie w nuty tworzące jakąś historię, albo będziecie się skupiać na jeździe. Ta płyta zasługuje na zdecydowanie lepsze miejsce niż wypełniacz czasu w czasie podróży po mieście.

Agnieszka Pogorzelska
(agnieszka.pogorzelska@dlalejdis.pl)

Pat Metheny „Road to the Sun”




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat