„Pieśni szczęścia” - recenzja

Recenzj płyty Piotra Rubika „Pieśni szczęścia”.
Najnowsza płyta Rubika to hołd złożony szczęściu, wrażliwości, oraz miłości, które to wylewają się potokiem z każdego tekstu i brzmią jak jeden, nieskończenie długi utwór.

Przyznam, że przesłuchanie jednego po drugim, wszystkich osiemnastu utworów z najnowszej płyty Piotra Rubika, okazało się trudnym zadaniem. Nadmiernie euforyczna składanka dwupłytowa, choć wielu osobom nie przypadła do gustu, to ma również rzesze miłośników, zapatrzonych w talent Rubika.

Pieśni szczęścia” w formacie CD ukazały się 20 listopada 2015 r. Album, to zapis koncertu symfonicznego w Kielcach z udziałem Chóru Teatru Muzycznego w Lublinie, Wrocławskiego Chóru Akademickiego oraz Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Świętokrzyskiej. Utwory wykonane przez Ewę Prus, Mateusza Bieryta, Marcina Januszkiewicza, oraz Agnieszkę Przekupień, są dziełem współpracy Piotra Rubika, oraz Zbigniewa Książka. I nie jest to pierwsze twórcze ich spotkanie.

Do słów Książka, poety i scenarzysty, powstały utwory wchodzące w skład wielokrotnie nagradzanego „Tryptyku świętokrzyskiego”. Także album „Opisanie świata” jest owocem wspólnej pracy. Nie dziwi więc, że Piotr Rubik, kompozytor i producent muzyczny sięga po sprawdzone rozwiązania.

O czym jest płyta? „Pieśni szczęścia” to po prostu piosenki o szczęściu. Bez podtekstów. „Miłość to słowa dwa, Jedno śmiech drugie łzy, Miłość to dzisiaj ja, Miłość to jutro ty”. Tak brzmią słowa utworu promującego płytę. W podobnym tonie są pozostałe „Rogaliki z masłem dwa”, „Nasz czereśniowy ślub”, czy „Czarodziej życia”. Najnowsza płyta Rubika to hołd złożony szczęściu, wrażliwości, oraz miłości, które to wylewają się potokiem z każdego tekstu i brzmią jak jeden, nieskończenie długi utwór. Na zarzut, dotyczący pisania cały czas tego samego utworu, Rubik odpowiada: „Nazwijmy, że piszę ten sam dobry utwór, ale melodie są zupełnie inne”.

Nie odnajdziemy w „Pieśniach szczęścia” zwrotów akcji, mocniejszego brzmienia. Każda piosenka jest w podobnej stylistyce, wykonywana przez młodych ludzi o dźwięcznych głosach, mogących śmiało rozpocząć karierę w dubbingu w baśniowych produkcjach. Patos i melancholia, przeplatane z euforią i teatralnością, we wszystkich osiemnastu utworach, sprawiają, że składanka robi się przesłodzona. Jeżeli płyta ma odzwierciedlać obecny stan ducha Piotra Rubika, to należy uznać, że jest to niezwykle szczęśliwy człowiek. Być może chce się z nami podzielić swoją dobrą energią i pewnie znajdzie osoby, do których trafi.

Do kogo bowiem skierowana jest płyta „Pieśni szczęścia”? Trudno określić grupę docelową. Nie można zdecydowanie bagatelizować miłośników klaskania, oraz fanów połączenia śpiewu solistów i chóru z orkiestrą. Trudno też jednak nie słyszeć negatywnych opinii odnośnie szablonów i schematów utworów Rubika, które stosowane w nadmiarze zdają się być trudne do zaakceptowania.

Odbiór muzyki zależy od wrażliwości, gustów, ale i chwili. Być może znajdą się osoby, które po wysłuchaniu osiemnastu piosenek o szczęściu, poczują się... szczęśliwe!

Ewa Podleśna-Ślusarczyk
(ewa.podlesna@dlalejdis.pl)

„Pieśni szczęścia”, Piotr Rubik&Zbigniew Książek, Universal Music Polska, 2015




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat