Piloci w Teatrze Muzycznym Roma odlecieli!

Recenzja spektaklu "Piloci".
Wzruszająca historia przerwana przez II wojnę światową.

Warszawski Teatr Muzyczny Roma przyzwyczaił widzów do bardzo wysokiego poziomu artystycznego. Na Nowogrodzkiej zawsze możemy liczyć na zaskakujące rozwiązania sceniczne, efekty wizualne czy dźwiękowe. Poprzednie produkcje, które mogliśmy oglądać w Romie praktycznie zawsze wzbudzały zachwyt, bilety na spektakle sprzedawały się w zaskakującym tempie, niczym świeże pączki z najlepszej cukierni. Z „Pilotami” jest podobnie. Mimo, że temat, który został poruszony w przedstawieniu jest trudny i bolesny, szczególnie dotykający wszystkich, którzy mają w swoich rodzinach osoby walczące podczas II wojny światowej, naszym zdaniem produkcja zrobiła coś wyjątkowego. „Piloci” to pełna emocji musicalowa opowieść o miłości brutalnie przerwanej przez II wojnę światową. Wielkie uczucie łączące Jana, młodego polskiego pilota wojskowego i Ninę, warszawską aktorkę kabaretową i piosenkarkę, rozgrywa się na tle wydarzeń historycznych lat 30. i 40. ubiegłego wieku, przede wszystkim Bitwy o Anglię, w której niezwykle doniosłą rolę odegrali polscy piloci. Cieszymy się, że właśnie te wydarzenia stały się fundamentem przedstawienia, bowiem mamy wrażenie, że jest to temat trochę pomijany, zapomniany, włożony głęboko między książki. Fabuła  spektaklu nie jest oparta na faktach, jak zapewniają twórcy jest to całkowicie wymyślona historia, w której każdy na pewno odnajdzie znajome wątki.

Świetnym pomysłem jest rozpoczęcie musicalu w czasach… współczesnych. Otóż na scenie oglądamy 10-letniego Wojtka w czapce pilotce, który gra w grę komputerową „Bitwa o Anglię”. Aż tu nagle przenosimy się do Warszawy. Jest 1939 rok, stolica kwitnie. Aktorka i piosenkarka Nina poznaje absolwenta szkoły lotniczej w Dęblinie Jana. Zakochują się w sobie, deklarują wierność i miłość. Tymczasem sielankę przerywa wybuch wojny… Znakomite połączenie codzienności, piękna, feerii barw kabaretowych rewii, piór, cekinów z brutalnością II wojny światowej, gdzie nagle w mgnieniu oka świat staje się szary, zalany ogniem, bólem, śmiercią i cierpieniem niewinnych ludzi, którzy przecież są piękni, młodzi i mają swoje marzenia. Te marzenia zostają im odebrane natychmiastowo.

Idąc do teatru zastanawiałyśmy się jak zostaną rozwiązane kwestie pokazania walk powietrznych. W filmie jest to oczywiście bardziej oczywiste i proste, a co zrobić w teatrze? Okazało się, że nasze obawy bardzo szybko zniknęły, gdyż to co zaproponowali realizatorzy w Romie przerosło nasze oczekiwania! Technologiczne rozwiązania, a do tego ruchome wielkie ekrany sprawiły, że widzowie mieli okazję być praktycznie w samym epicentrum walk i poczuć je na własnej skórze. Już pomijamy fakt, że oczywiście na scenie możemy podziwiać również prawdziwy samolot – takie ciekawostki chyba nie są zaskoczeniem dla nikogo, bowiem Roma przyzwyczaiła już swoich widzów, ba, wręcz rozpieściła, do tego typu rozwiązań.

Ale scenografia, efekty dźwiękowe i muzyczne to jedno, a aktorstwo to kolejna ważna sprawa. Cóż możemy napisać? Cała ekipa „Pilotów” stanęła na wysokości zadania i jest jednym słowem: oszałamiająca! Tancerze i tancerki są znakomici, zbiorowe utwory zapierają dech w piersiach. Kunszt widać w każdym calu, detale zostały dopracowane w najmniejszych szczegółach. Dużo poczucia humoru wprowadził jeden z utworów wykonywanych przez Mary – w tej roli miałyśmy okazje podziwiać Izabelę Bujniewicz – która z wrodzonym talentem komediowym potrafiła rozbawić publiczność praktycznie do łez. Tak, tak, humoru w „Pilotach” nie brakuje, mimo, że akcja toczy się podczas II wojny światowej. Z kolei, jeśli chodzi o główne role: Jana i Niny podczas naszego przedstawienia występowali Jan Traczyk i Zofia Nowakowska. Jakie wrażenia? Obłędne. Odnosimy wrażenie, że Roma mistrzowsko opanowała technikę castingów i wyłaniania aktorów do poszczególnych ról. Zarówno Janek Traczyk jak i Zosia Nowakowska są idealni do swoich postaci. Jakby żywcem wyjęci z lat 30 i 40. Doskonale wiemy, że ubiór sceniczny oraz fryzury i odpowiedni make up powodują, że aktorzy potrafią przeobrazić się w zupełnie kogoś innego, ale w tym przypadku chodzi o coś jeszcze. Zarówno Zosia jak i Janek mają urodę z tamtych lat, są niezwykle przekonywujący w swoich postaciach, wchodzą w nie na 100%. Pięknie brzmią solo, jak i w duetach czy zbiorowych utworach. Są niewinni, młodzi, patrzący w przyszłość. Ich bohaterowie są po prostu zakochani i tę miłość widać ze sceny. Miłość trudną, skomplikowaną, poddaną wielu próbom. Ogromne gratulacje zarówno dla Janka jak i Zosi za stworzenie postaci, które mają dusze, które nie są papierowe i nie są tylko naszkicowane ołówkiem. Wasi bohaterowie są z krwi i kości dzięki Wam. To dzięki Wam publiczność tak się wzrusza i wierzy w tę niezwykłą miłość. Pozostałe osoby, które występują na scenie są również zachwycające, nie sposób wymienić je wszystkie… Niemniej składamy duże podziękowania i gratulacje dla Teatru Muzycznego Roma za „Pilotów”. Niech szybują wysoko i zawsze zwycięsko!

Joanna Sieg (joanna.sieg@dlalejdis.pl)
Joanna Ulanowicz (joanna.ulanowicz@dlalejdis.pl)

Teatr Muzyczny Roma w Warszawie




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat