Jak to możliwe? Wydaje się logiczne, że petrochemia, czyli produkcja paliw i tworzyw sztucznych jest potwornym zagrożeniem dla gospodarki, ale w jaki sposób szkodzi moda? Przede wszystkim produkcja ubrań pozostawia po sobie olbrzymi ślad wodny. W jednym z wcześniejszych artykułów pisałam o tezie, zgodnie z którą człowiek powinien wypić dwa litry wody dziennie. Otóż porównując do tego wyprodukowanie jednego T-shirtu okazuje się że pochłania on około 2700 litrów życiodajnego płynu, czyli tyle ile nam starczyłoby na niemal 4 lata! A mowa tu tylko o zwykłej koszulce. Gdyby pod lupę wziąć dżins okazałoby się, że przy produkcji spodni wykorzystuje się aż 14 tysięcy litrów wody. Wystarczy przypomnieć sobie ile par dżinsów zużyliśmy w ciągu ostatnich lat, by uświadomić sobie skalę problemu.
Produkcja to dopiero początek drogi. Później ubrania muszą jeszcze zostać zafarbowane przy pomocy różnych chemikaliów, przewiezione i sprzedane, by w końcu trafić na kilka miesięcy do szafy konsumenta i ostatecznie skończyć w śmieciach. I tu zaczyna się kolejny problem – odpady.
Europa tonie w odpadach tekstylnych. Już w 2013 roku EPA, czyli Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska podała, że w Stanach Zjednoczonych wytworzono ponad 15 milionów ton odpadów tekstylnych, czyli wszelkiego rodzaju ubrań, firan, obrusów pościeli i tym podobne. Jedynie bardzo mały odsetek, bo 15% jest poddawane recyklingowi. Większość znoszonych ubrań jest wyrzucana, lub co gorsza spalana. Tekstylia to nie tylko naturalne materiały, ale również plastik. Ogromna ilość odzieży wykonana jest z poliestru, co również nie pozostaje obojętne dla naszego środowiska.
Czy jest na to rozwiązanie? Jako jednostki z pewnością nie jesteśmy w stanie zmierzyć się ze skalą problemu, ale nasze działania mogą pomóc na mikro skalę. Obecnie coraz więcej mówi się o szkodliwym zjawisku szybkiej mody, która zmienia się kilka razy na sezon przymuszając konsumentów do wydawania coraz większej sumy pieniędzy w sieciówkach. Aby temu zapobiec można zrezygnować z kupowania słabej jakości, tanich ubrań z wyprzedaży, a postawić na może nieco droższe, jednak trwalsze alternatywy, które są w stanie towarzyszyć nam nawet przez lata. Natomiast stare i znoszone ubrania, które zalegają w naszej szafie mogą dostać drugie życie, jeśli poświęcimy chwilę i spróbujemy je sprzedać lub oddać osobom potrzebującym. Taka postawa pozwoli odetchnąć nie tylko środowisku, ale również naszemu portfelowi, ponieważ mimo, że wyprzedaże wydają się być oszczędnością, w rzeczywistości są tragiczne w skutkach dla naszego budżetu.
Weronika Skwarek
(weronika.skwarek@dlalejdis.pl)
Fot. freepik.com