„Przyszła na Sarnath zagłada. Opowieści niesamowite i fantastyczne” – recenzja

Recenzja książki „Przyszła na Sarnath zagłada. Opowieści niesamowite i fantastyczne”.
Cztery lata po wydaniu przez Vesper księgi z fantastycznymi, pełnymi grozy opowiadaniami H. P. Lovecrafta, na rynku ukazał się tom drugi.

Vesper nie zawodzi miłośników grozy i twórczości amerykańskiego pisarza z przełomu XIX i XX wieku. Oto w ofercie wydawnictwa pojawiła się kolejna pozycja „must read”, która „Zgrozę w Dunwich i inne przerażające opowieści” przypomina nie tylko oprawą, ale i wyborem utworów, przekładem, posłowiem oraz opracowaniem Macieja Płazy. Ponadto w opowiadania wplecione są czarno-białe rysunki autorstwa Krzysztofa Wrońskiego, dające pogląd na to, jak ilustrator wyobrażał sobie treść.

Zbiór różni się od swojego poprzednika, co odkryjemy po przeczytaniu kilku pierwszych opowiadań. Historie są zdecydowanie krótsze i dotyczą nieco innej tematyki, mniej jest w nich morskich, przedwiecznych potworów, więcej zaś oniryzmu i wpływu księżyca. Również słowa, które w „Zgrozie w Dunwich i innych przerażających opowieściach” niosły w sobie pokłady grozy i wpływały na odbiór treści, w „Przyszła na Sarnath zagłada. Opowieściach niesamowitych i fantastycznych” wydają się spokojniejsze, służące jedynie opisaniu historii. Odniosłam przy tym wrażenie, że w pierwszym tomie tłumaczenie zawierało więcej inwencji Płazy, tu zaś zostało wykonane po prostu poprawnie.

W nowo wydanej księdze długie opowieści kumulują się w drugiej połowie. Jedynym z nich jest „Ku nieznanemu Kadath śniąca wędrówka” – oryginalnie przedstawiona światu w 1927 roku – która już w tytule zapowiada tematykę oniryczną. Zilustrowano ją obrazkiem kobiety pozbawionej twarzy, z ciałem przechodzącym w drzewo, w roślinę. Jest to zdecydowanie mój ulubiony rysunek, a po wyglądzie zakładki dodanej do książki wnoszę, że do gustu przypadł nie tylko mnie.

Choć od przeczytania ponad 600-stronicowej całości dzieli mnie parę dni, nadal się zastanawiam, komu i w jakiej sytuacji poleciłabym tę książkę. Na zewnątrz znów zrobiło się gorąco i słonecznie, a letnie warunki nie sprzyjają czytaniu opowieści grozy. Nie, jeśli przebywamy we własnych domach i mamy tylko godzinę wolnego między sprzątaniem łazienki a gotowaniem obiadu. Zupełnie inaczej będzie, gdy do „Przyszła na Sarnath zagłada. Opowieści niesamowitych i fantastycznych” podejdziemy na wyjeździe, daleko poza domem. Może nad jeziorem, w lesie, gdzieś, gdzie sygnał telefonu raz po raz zanika, gdzie w nocy nie uda nam się dotrzeć do większego miasta. Wieczorem, gdy za oknem zacznie się robić szaro, a na drzewie zahuczy bliżej nieokreślony ptak. O tak, wtedy z całą pewnością będziemy mogli sięgnąć po tę księgę. Przeczytać kilka opowiadań z pogranicza jawy i snu, a potem samemu się położyć i zastanowić, co jest rzeczywistością, a co nie.

Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)

H. P. Lovecraft, Przyszła na Sarnath zagłada. Opowieści niesamowite i fantastyczne, Poznań, Vesper, 2016




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat