Władzę sprawują producenci, konsumpcjonizm to nowy totalitaryzm. Nie jesteś już obywatelem, jesteś postrzegana w roli konsumenta. Kryzys gospodarczy to pomysł rządzących na podporządkowanie sobie wszystkich ateistów, a chrześcijanie przeznaczani są na śmierć. Trudno to sobie wyobrazić? Dokładnie taki jest obraz świata w powieści „Quo Vadis. Trzecie Tysiąclecie”.
Czy czasy, kiedy do władzy dochodzi wyłącznie pieniądz i ci, którzy go posiadają, są naprawdę aż tak odległe? Nie sądzę. Wydaje mi się, że w podanym przez autora roku 2112 świat rzeczywiście może być rządzony w sposób podobny do tego, jaki opisał w swojej powieści, częściowo fantastycznej. Umiejscowienie stolicy Stanów Zjednoczonych Świata w Nowym Jorku też niespecjalnie mnie zaskoczyło, o wiele bardziej interesujące wydaje mi się być przesłanie powieści, jakie niesie ona w całości. Chodzi mi mianowicie o przeniesienie akcji z „Quo Vadis” Henryka Sienkiewicza do czasów współczesnych, albo raczej przyszłych. „Quo Vadis. Trzecie Tysiąclecie” jest mistrzowską pracą Martina Abrama, pod którym to pseudonimem ukrywa się nasz rodzimy autor - Marcin Więcław, absolwent filmoznawstwa, twórca programów telewizyjnych i filmów dokumentalnych. Stąd pewnie zdolności autora do tak obrazowego opisu miejsc i wydarzeń oraz do poruszania w sposób dogłębny wyobraźni czytelnika. Odwołania do sienkiewiczowskiego pierwowzoru odnaleźć można przede wszystkim w postaciach dowódcy armii Szymona (Wincjusz), wyznawczyni tępionej religii chrześcijańskiej Angel (Ligia) czy prezydenta świata (Neron) ze swoim doradcą Petroniuszem. Wielka miłość Szymona i Angel rozgrywa się podczas kryzysu wiary i, choć bardzo namiętna, misternie przemyślana i opisana przez autora, kończy się niespodziewanie i w sposób inny od zakończenia sienkiewiczowskich losów Wincjusza i Ligii.
Autor pisząc „Quo Vadis. Trzecie Tysiąclecie” inspirował się szaleństwem nowego tysiąclecia, które rozpoczął rok 1999 (pierwsze wydanie powieści nastąpiło w 2002 roku). Czasy, w których celebryci mają największą siłę opiniotwórczą, gwiazdy ekranu są najciekawszym tematem do rozmów, a popowe wydarzenia kulturalne warte miliardy dolarów znaczą więcej od klasycznych przedstawień teatralnych, są już nawet dla nas codziennością. Jest to także codzienność dla bohaterów Martina Abrama, choć futuryzm jest w ich świecie o wiele bardziej rozbudowany, a jakiekolwiek wartości zostały całkiem przewartościowane.
„Quo Vadis. Trzecie Tysiąclecie” to pomysł oparty na dobrze każdemu znanej lekturze szkolnej, ale autor umiejscawia go w fantastycznej przyszłości, odświeża i nieco zmienia niektóre z klasycznych wątków. Prawdziwa miłość bohaterów jest kontrastem dla zakłamanego, skomercjalizowanego świata, postacie są niezwykle wyraziste i ciekawe. Pomysł był ryzykowny, ale ryzyko popłaca. Ta powieść Martina Abrama to arcydzieło w swoim gatunku.
Joanna Swojak
(joanna.swojak@dlalejdis.pl)
Martin Abram, „Quo Vadis. Trzecie Tysiąclecie”, Radom, Polskie Wydawnictwo Encyklopedyczne, 2013