Samobójstwo – plaga współczesnych społeczeństw

Plaga współczesnych społeczeństw - samobójstwo.
Według danych Światowej Organizacji zdrowia każdego dnia co 40 sekund jedna osoba popełnia samobójstwo, co daje 800 000 rocznie.

Czy jesteśmy coraz słabsi?
Moja 90 - letnia babcia często powtarza, że współcześni ludzie są coraz słabsi i łamią się byle czym. Przejściowe problemy urastają dla nich do rangi życiowych dramatów. Nasi przodkowie musieli się zmagać z biedą, głodem, częstą śmiercią bliskich, traumami wojennymi, a jednak potrafili przetrwać. Dziś żyjemy w świecie, w którym wydaje się, że jest wszystko, a jednak liczba osób targających na swoje życie rośnie, a nie maleje.

Jeśli spojrzymy na mapę samobójstw, to w kwestii tej przodują kraje wysoko rozwinięte. Zarówno Europa, jak i Ameryka Północna będące obecnie największą enklawą dobrobytu posiadają najwyższe wskaźniki w omawianej kwestii. Co więcej, z roku na rok  zwiększa się poziom rozwoju cywilizacyjnego, poprawia długość i jakość życia. Postęp technologiczny w dużej mierze przełożył się na postęp medycyny i ulepszenie dotychczasowych metod leczenia. Jednakże okazuje się, że to wcale nie poważna choroba skłania ludzi do targnięcia na swoje życie. Na krok ten decydują się ludzie zdrowi, przynajmniej w zakresie fizycznym. Czy to zatem znaczy, że jesteśmy coraz słabsi?

Depresja a samobójstwo
Spoglądając na statystyki chorób o podłożu psychicznym, coraz więcej osób zapada na depresję. Mówimy tutaj oczywiście o danych zebranych na podstawie raportów medycznych. Szacunkowe wskaźniki  są z kolei dużo wyższe i  w Europie sięgają blisko 30%. Możliwości leczenia nie są duże, gdyż w wielu państwach, w tym także w Polsce, jeden lekarz psychiatra przypada na kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców. Nie bez znaczenia jest także mentalność społeczna. Schorzenia o charakterze psychicznym w dalszym ciągu są uznawane za słabość, której należy się wstydzić. Ludzie nie przyznają się do tego, że odczuwają objawy depresji, co więcej nie zawsze także potrafią je zidentyfikować. Wizyta u lekarza bądź psychologa wiąże się z przyznaniem przed sobą, iż nie radzimy sobie z własnym życiem  i emocjami. Stąd też osoba dotknięta depresją woli pozostać w ukryciu, niż poprosić o pomoc specjalistę. Takie stany trwają latami, nieraz nawet całe życie. O ile nie zakończą się samobójstwem, to odbiją na naszym zdrowiu w postaci chorób nowotworowych, zaburzeń trawiennych czy kardiologicznych.

Czy wskaźniki da się zmniejszyć?
Trudno stwierdzić, jaki jest środek zaradczy na zmniejszenie rosnących z roku na rok statystyk samobójstw. Optymiści zapewne mogliby powiedzieć, że wystarczy odpowiednia profilaktyka zdrowotna, propagowanie usług terapeutycznych. Wydaje się jednak, że przyczyna nie tkwi w braku popularności na terapię ale w stereotypach społecznych. Najpierw należałoby pokonać bariery mentalne, które szufladkują osobę dotkniętą depresją jako słabą, nienormalną i mającym się wstydzić swojej słabości. Trudno się dziwić, że wiele osób nie chce rozmawiać o swoich problemach ze specjalistami, skoro niektóre relacje z bliskimi opierają się na pozorach i zamiataniu problemów pod dywan. Niestety jednak po tym dywanie później trzeba chodzić… Poczucie braku zrozumienia, zainteresowania ze strony bliskich, a także wstyd przed ujawnieniem własnych słabości jest tym, co zdaje się w największym stopniu powstrzymywać ludzi przed szukaniem pomocy. Przezwyciężenie takiego sposobu myślenia jest pierwszym i najtrudniejszym krokiem, aby zmniejszyć współczesne statystki samobójstw.

Barbara Drapikowska
(barbara.drapikowska@dlalejdis.pl)

Fot. pixabay.com




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat