„Sen na Kniaziach” – recenzja

Recenzja książki „Sen na Kniaziach”.
Jest na świecie takie miejsce, w którym przeszłość spotyka się z przyszłością. Tajemnica z realizmem. Magia z rzeczywistością. Tym miejscem jest Roztocze.

Bardzo często patrzymy na coś i dostrzegamy tylko nudne, istniejące w naszym świecie ramy i kształty. Nie zastanawiają nas: przemijanie, historia czy nawet opowieść ukryta za rzeźbionym drewnem albo kamieniem leżącym w strumieniu. Bezmyślnie mijamy kolejne budynki i nie myślimy o tym, co one kryją w sobie. Robert Gmiterek w swojej poetyckiej podróży po Roztoczu przenosi nas na granicę snu i jawy, gdzie możemy dostrzec elementy codzienności, trwające w miejscu często od lat, w zupełnie nowym aspekcie.

Powód, dla którego sięgnęłam po tę niezwykłą książkę, był bardzo prosty: jestem dzieckiem Roztocza. Urodziłam się i wychowałam w „Perle Renesansu”, a cotygodniowe wycieczki i rodzinne wakacje spędzałam przez ogrom swojego życia w roztoczańskich lasach, puszczając łódki nad Tanwią, obserwując tarpany w Zwierzyńcu, odwiedzając stary młyn w Zwierzyńcu czy z zapartym tchem starając się zapamiętać każdy szczegół kapliczki świętego Rocha. To miejsce nadal jest dla mnie najbardziej wypełnione magią, najbliższe naturze i najdziksze ze wszystkich, nawet pomimo swojej obecnej popularności. Dlatego pięćdziesiąt historii opisanych przez Roberta Gmiterka i opatrzonych fotografiami jego autorstwa szczególnie mocno dotknęło roztoczańskiej struny mojej duszy.

Niektóre fotografie opatrzone są ledwo kilkoma zdaniami, a jednak to wystarcza – ich osobisty charakter oczarowuje i dodaje im magii. Historie te dotykają zarówno ludzi, jak i przedmiotów, zwierząt czy budynków. Sam autor zdecydował się na krótką formę, bo doskonale współgrała mu ona z krótkim czasem ludzkiego życia – które przemija, mimo że zostają budowle i przyroda. „Sen na Kniaziach” to faktycznie opowieść snu, swoista iluminacja, którą autor oczarowuje czytelnika i wprowadzana na sobie tylko znane drogi – zarówno te geograficzne, jak i metafizyczne.

Gdzie dokładnie prowadzi czytelnika „Sen na Kniaziach”? Przede wszystkim poznamy wiele zakątków Narola, który autor zna jeszcze z dzieciństwa i do którego powrócił po wielu latach szukania swojego miejsca na ziemi. To jednak nie wszystko, bo w opowieściach znajdziemy też miejsca z bardzo popularnych w całej Polsce miejscowości. Są wśród nich: Szczebrzeszyn, Przeorsk czy Lubycza Królewska. Nie zabraknie tytułowych Kniazi, Goraja i Hut Roztoczańskich. Wszystkie te miejsca opisane są czasem w kilku historiach, a czasem tylko w jednej. To wystarcza, aby poczuć ich magiczny charakter.

Język, którym posługuje się autor, nie jest z pewnością oczywisty i nosi znamiona języka poetyckiego. Czytelnikom przywykłym do epiki może sprawić nieco problemu, ale idealnie pasuje do efektu, który Robert Gmiterek chciał uzyskać. Zmusza do refleksji, buduje nieco magiczną, choć nadal opartą na prozaicznej rzeczywistości wersję tego, co możemy zobaczyć na co dzień. Zdecydowanie polecam wszystkim, którzy chcą przenieść się na Roztocze zarówno w świecie jawy, jak i snu. Ta książka to doskonały odpoczynek od prozy życia codziennego.

Paulina Grzybowska
(paulina.grzybowska@dlalejdis.pl)

Robert Gmiterek, „Sen na Kniaziach”, Konin, wyd. Psychoskok, 2019 r.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat