„Siedem dalekich rejsów” – recenzja

Recenzja książki „Siedem dalekich rejsów”.
Powieść, w której znajdziemy doskonałe dialogi i fabułę oraz charakterystykę samego miasteczka Darłowa zaraz po wojnie.

Powieść ta została napisana po mistrzowsku. Żywa, choć kameralna akcja, błyskotliwe dialogi i barwne niejednoznaczne postacie. A wszystko to rozgrywa się na tle malowniczego portowego miasteczka Darłowa, które zanurzone jest w powojennej atmosferze niepewności i strachu w obliczu nowej władzy, która krok po kroku pozbywa się prywatnej własności. W centrum natomiast znajduje się dwójka bohaterów przypadkowo zainteresowanych tym samym zaginionym dziełem sztuki: tryptykiem Eryka Pomorskiego. Ona jest historykiem sztuki z Warszawy, a on człowiekiem bez imienia, nazwany Nowakiem. Pojawia się właściwie znikąd, myśli o ucieczce z komunistycznego kraju i potajemnym wywiezieniu obrazu. Miłość natomiast komplikuje wszystko. Są momenty, kiedy można odnieść wrażenie, że ta cicha, ale uparta rywalizacja między zakochanymi zniweczy ledwo rodzące się między nimi uczucie. Trzeba przyznać, że Tyrmand stworzył bohaterów, których przeżycia budzą u czytelników rosnące z kartki na kartkę pragnienie, aby im się powiodło i aby potrafili przełamać wszelkie bariery, a los nie pokrzyżował ich życiowych planów.

Relacje damsko-męskie nie są jedynym wątkiem podjętym przez Tyrmanda. Początki komunistycznego układu wprowadzają pozorną równość, równocześnie pozbawiając właścicieli ich własności. Możemy przenieść się w czasie i poczuć klimat tamtych lat oraz zobaczyć obraz kraju podporządkowanego władzy, strach i obawę przed tym co przyniesie nowy porządek. Akcja powieści rozgrywa się w ciągu trzech dni, a sam autor dobrze przedstawił nie tylko głównych bohaterów, ale również tych pobocznych. Wątek romansu Ewy i Ronalda jest prowadzony na zmianę dzięki czemu możemy poznać tę historię, ich myśli i uczucia. Możemy dostrzec także na przykładzie ludzi z różnych warstw społecznych, w jaki sposób odbierają oni nowy powojenny system komunistyczny. Kolejno jesteśmy świadkami centralizacji statków w miastach portowych: Szczecinie, Gdyni i Gdańsku. Powoli tworzy się nowa powojenna rzeczywistość, widać jednak pewne zagubienie u ludzi. Najbardziej uroczy jest klimat nadmorskiego miasteczka. Oczami wyobraźni możemy widzieć wąskie i kręte uliczki, rybackie domki i odległy szum morza.

„Siedem dalekich rejsów” jest powieścią o radościach i smutkach pokolenia żyjącego w powojennej rzeczywistości poszukującego własnego miejsca w odbudowującym się kraju.

Ewelina Makoś
(ewelina.makos@dlalejdis.pl)

Leopold Tyrmand, „Siedem dalekich rejsów”, Wydawnictwo MG, Kraków, 2022.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat