Z jednej strony cieszysz się szczęściem swoich przyjaciół, ale z drugiej strony, spotykając się z nimi zaczynasz się czuć odrobinę jak odmieniec?
To częsty problem singielek: że pomimo sympatii do znajomych par, zaczynają czuć się coraz bardziej niezręcznie, kiedy na wszystkich imprezach, wszyscy wokół mają przy sobie kogoś bliskiego a one jedne- nie.
Jest to trochę wstydliwa i drażliwa kwestia. Nie wypada przecież przyznawać się do tego, że człowiek wstydzi się swojej samotności. Żadna z nas nie chce być odbierana jako biedna, żałosna kobieta, nad którą należy się litować!
Czy singielki rzeczywiście mają powody żeby czuć się „inne” w towarzystwie samych par, czy ich dyskomfort psychiczny wynika z przewrażliwienia na własnym punkcie?
To zależy. Jeżeli na spotkaniach towarzyskich, większość znajomych jest skoncentrowana głównie na swoim partnerze, osoba samotna może i ma prawo, czuć się na takich spotkaniach źle. Należy wtedy w subtelny sposób dawać do zrozumienia, że zachowanie, wpatrzonych wyłącznie w siebie par, jest niegrzeczne. Jeżeli nie zrozumieją one aluzji (albo nie będą chciały jej zrozumieć), może lepiej ograniczyć tego typu spotkania do minimum i poszukać innych znajomych? Takich, których świat nie zaczyna się i nie kończy na partnerze?
Jeżeli natomiast całe towarzystwo bawi się, rozmawia i tańczy wspólnie, nikogo nie pomijając i nie izolując- wtedy singielka nie powinna narzekać na to, że jest jedyną „pojedynczą” osobą w grupie znajomych.
Powinna za to zastanowić się: dlaczego właściwie jej to przeszkadza? Czy dlatego, że boi się, że jest postrzegana jako „dziwna”, lub „gorsza”? Czy może dlatego, że w głębi duszy, zazdrości swoim znajomym udanych związków, bo też chciałaby się szczęśliwie zakochać? Czy „problem” tkwi w presji społecznej, w stereotypach, czy w jej niespełnionych pragnieniach? Tylko szczere przemyślenie i przeanalizowanie tych kwestii może uzdrowić sytuację i sprawić, że dyskomfort podczas spotkań towarzyskich zniknie.
Katarzyna Lewcun
(katarzyna.lewcun@dlalejdis.pl)
Fot. pixabay.com