„Sklepy cynamonowe i inne opowiadania” – recenzja

Recenzja książki „Sklepy cynamonowe i inne opowiadania”.
Barwny świat roztaczający się pomiędzy rzeczywistością a snem. Klasyka, której nie sposób nie znać.

W szkole podstawowej na lekcjach języka polskiego uczymy się, że istnieją trzy rodzaje literackie: liryka, epika i dramat. Dzielą się na rozmaite gatunki. Liryka obejmuje m.in. wiersz i utwór wierszowany, w epice zaś wyróżnia się np. powieść i opowiadanie. To tyle, jeśli chodzi o teorię. W praktyce bowiem spotyka się utwory, które przyporządkować trudno. Ich miejsce jest na pograniczu rodzajów i gatunków.

Weźmy na tapet literaturę Brunona Schulza, a konkretnie „Sklepy cynamonowe i inne opowiadania”. Jak wskazuje sam tytuł, są to opowiadania. A może jednak pewnego rodzaju powieść? Bez względu na gatunek mamy do czynienia z epiką. A może jednak liryką? Wystarczy przeczytać jedną stronę, by zorientować się, jak malowniczo pisze o świecie Schulz. Trudno też ustalić, czy „powieściopowiadania” osadzone są w rzeczywistości, czy jednak we śnie lub fantazji. To kolejna szara strefa i taniec tekstu na granicy kategorii.

Kiedy uczęszczałam do liceum, „Sklepy cynamonowe” znajdowały się na liście lektur. Nie pamiętam, czy uczniowie musieli przeczytać całą książkę, czy wyłącznie wybrane opowiadania lub fragmenty. Nie wiem również, czy była to lektura obowiązkowa, czy fakultatywna. Co do jednego nie mam wątpliwości – w szkole znaczna większość nastolatków czytała lektury tak, by je zaliczyć. Korzystało się z filmów i opracowań bądź liczyło na łut szczęścia. To ogromna krzywda dla wielu książek, które miałyby szansę przypaść ludziom do gustu, gdyby tylko spotkali się z nimi w innych warunkach.

Chociaż pamiętam większość lektur i moje nastawienie wobec każdej z osobna, „Sklepy cynamonowe” są dla mnie zagadką. Być może książka wydana w 2022 roku przez Marginesy jest moim pierwszym porządnym spotkaniem z literaturą Schulza. Czy pozytywnym? Trudno powiedzieć. Niewątpliwie doceniam poetycki język i umiejętność pisania tekstów w taki sposób, jakby malowało się impresjonistyczne obrazy (kiedy czytam „powieściopowiadania” Schulza, obraz w głowie faluje i migocze jak w obrazach impresjonistycznych właśnie). Równocześnie nie jest to literatura, która sprawia mi przyjemność. Nie niesie rozrywki (jak thrillery), nie prowadzi do refleksji (jak szeroko pojmowana literatura piękna), nie dostarcza wiedzy (jak książki popularnonaukowe).

Chociaż „Sklepom cynamonowym i innym opowiadaniom” najbliżej do literatury pięknej, zdają mi się raczej dziełem plastycznym, które wiesza się na ścianie, nie zaś czyta dla przyjemności. Jak będzie w Waszym przypadku? Cóż… sprawdźcie :)

Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)

Bruno Schulz, „Sklepy cynamonowe i inne opowiadania”, Marginesy, Warszawa, 2022.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat