„Snowflake” – recenzja

Recenzja książki „Snowflake”.
Dorastanie jest jak stąpanie po polu minowym. Ciężko przewidzieć, krok w którą stronę będzie tym właściwym.

Najpierw uwagę zwraca okładka – minimalistyczna, a przy tym magnetyzująca. Trudno na jej podstawie odgadnąć, czego spodziewać się w treści. Tylko ta samotna postać, upchnięta z boku, może sugerować, że to nie będzie bajka w stylu "i żyli długo i szczęśliwie".

Potem zaczynamy czytać i już od pierwszych zdań wiadomo, że nie będzie banalnie. Debbie wychowuje się na farmie mlecznej, gdzie mieszka razem z mamą i wujkiem. To przełomowy czas w jej życiu, bo właśnie zaczyna studia w Dublinie, co wiąże się nie tylko z dojazdami na uczelnię, ale także z koniecznością odnalezienia się w nowej społeczności. Do tej pory zamknięta w swoim małym świecie, gdzie wszystko było tak znajome, łatwe do przewidzenia, wypracowała sobie mechanizmy, które pozwalały jej utrzymać się na powierzchni. A przy tym wszystkim Debbie jest normalną nastolatką – potajemnie kocha się w koledze z byłej szkoły, szuka akceptacji innych, balansuje gdzieś pomiędzy dzieciństwem a dorosłością. Sytuację dziewczyny komplikuje dodatkowo rodzina – mama, która boryka się z problemami psychicznymi i uznaje swoje sny za wizje oraz wujek, który szuka zapomnienia w alkoholu.

„Snowflake" Louise Nealon to książka pełna sprzeczności – na pierwszy rzut oka tematyka jest dosć cieżka, momentami wręcz depresyjna, a jednak zaliczyłabym tę opowieść do optymistycznych i pozytywnych. Po drugie jest to debiut autorki, więc można było spodziewać się pewnych kantów w tej historii, niedoszlifowania narracji czy fabuły, a okazało się, że przez tę książkę się właściwie płynie. Została napisana takim jezykiem i skonstruowana w taki sposób, że autentycznie nie byłam w stanie się od niej oderwać.

Bardzo spodobała mi się kreacja bohaterów. Szczególnie wyraźnie rysują się postaci kobiece: Debbie, jej mama i Ksante zostały nakreślone w taki sposób, że z przyjemnością sięgnęłabym po ich dalsze losy. Są wyraziste, każda jest inna, rozumiemy ich motywację i sposób myślenia.

Louise Nealon napisała książkę o dorastaniu i dojrzewaniu, która jest autentyczna i nie ucieka od tematów tabu. Owszem, można dostrzec w fabule wątek z pogranicza realizmu magicznego, jednak dla mnie miał on wydźwięk bardziej symboliczny. "Snowflake" napisane jest bardzo współczesnym językiem, gdzieniegdzie można natknąć się na przekleństwa, ale nie nazwałabym jej wulgarną.

Niezwykle ciekawe jest także to, jak wiele przestrzeni zostawia autorka do interpretacji tej książki. Poszczególne sceny, pojawiające się motywy i sam tytuł (Snowflake to określenie osoby wrażliwej na własnym punkcie, często łatwo się obrażającej, nieodpornej na krytykę, przekonanej o własnej wyjątkowości).

Książka porównywana jest do powieści Sally Rooney, ale ja bym się od tych porównań wstrzymała. Inny jest kaliber tych historii. Choć jestem przekonana, że osobom, którym podobali się "Normalni ludzie" czy "Rozmowy z przyjaciółmi" "Snowflake" przypadnie do gustu. Nie jestem natomiast pewna, czy tym, którzy najpierw sięgną po powieść Louise Nealon, uda się łatwo odnaleźć w charakterystycznej prozie Rooney.

"Snowflake" jest w gruncie rzeczy książką dla wszystkich. Na pewno młodzieży wchodzącej w dorosłość uda się znaleźć sporo punktów wspólnych z Debbie, ale czerpać satysfakcję z tej lektury można bez wzgledu na wiek. Bardzo polecam!

AP
(biuro@dlalejdis.pl)

Louise Nealon "Snowflake" Wydawnictwo Muza, Warszawa 2021




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat