Sołtys w stylu EKO

Sołtys w stylu EKO - Marek Smykowski.
O tym, czy trudno jest pogodzić funkcję sołtysa z obowiązkami radnego i znaleźć w tym wszystkim czas na ochronę środowiska opowiada sołtys sołectwa Bolechowo...

i jednocześnie Przewodniczący Komisji Ochrony Środowiska i Rolnictwa w Radzie Gminy Czerwonak – Pan Marek Smykowski.

Magda Piechowiak: Od 2011 roku sprawuje Pan funkcję sołtysa. W jaki sposób to się zaczęło? Skąd wziął się pomysł Pańskiej kandydatury?
Marek Smykowski: Pomysł zrodził się z faktu, że przed wyborami – w marcu 2011 roku – grupa mieszkańców przyszła do mnie, do domu, z pytaniem, czy nie chciałbym kandydować na sołtysa wsi Bolechowo.Mieszkańcy chcieli zmiany. Wiedzieliśmy również, że ówczesna Pani sołtys nie chciała kontynuować tej działalności. Już wcześniej myślałem o tym, żeby zwiększyć stopień zaangażowania w sprawy sołectwa.

Magda Piechowiak: Jak wyglądają kulisy pracy sołtysa?
Marek Smykowski: Zależy od punktu widzenia. Osobiście lubię być sołtysem, ponieważ zawsze dobrze kojarzyła mi się ta rola. Uważam, że warto pełnić tę funkcję. Mój telefon jest włączony przez siedem dni w tygodniu, dwadzieścia cztery godziny na dobę, bym w każdej chwili mógł odebrać lub oddzwonić, jeżeli ktoś telefonuje do mnie w jakiejkolwiek sprawie. Tak naprawdę największą cenę płaci rodzina, ponieważ łącząc obowiązki zawodowe z rolą sołtysa, należy zwiększyć podział czasowy.

Magda Piechowiak: Znalazł się Pan wśród członków Rady Gminy Czerwonak, bieżącej kadencji 2014 – 2018. Trudno jest pogodzić obowiązki radnego z tymi, które wiążą się z działalnością sołectwa?
Marek Smykowski: Nie jest to trudne. One w dużej mierze się uzupełniają. Sołtys jest traktowany, jako „przedłużenie ramienia wójta”, również – jak mawiają niektórzy – „oko i ucho wsi”. Jeżeli coś się stanie, np. nastąpi jakaś awaria, sołtys jest odpowiedzialny za pilne zgłoszenie usterki w urzędzie gminy, a także interwencję u właściwych „organów”. W moim przypadku, jest to już piąty rok kadencji, w związku z czym, wiem dokładnie do którego wydziału i urzędnika należy się zgłosić, by sprawa została możliwie szybko załatwiona. Jeżeli chodzi o rolę radnego, w dużej mierze opiera się ona na reprezentowaniu mieszkańców oraz na władzy uchwałodawczej, kreującej po części wizerunek i budżet gminy. Dzięki temu, że cechuję się bardzo dobrym rozpoznaniem w kwestii potrzeb inwestycyjnych i oczekiwań społecznych mieszkańców, będę mógł trochę o nie powalczyć. Sołtys może jedynie prosić, zabiegać, składać wnioski i interweniować, natomiast decyzje podejmuje wójt lub radni. W tej chwili – jako radny – mam możliwość uczestnictwa w procesach decyzyjnych. To zwiększa szansę takich sołectw jak Bolechowo, by w końcu podciągnąć inwestycje w części północnej i troszkę „dogonić” naszych sąsiadów z obszarów południowych.

Magda Piechowiak: Które z zaplanowanych przez Pana inwestycji udało się już zrealizować?
Marek Smykowski: Tak się złożyło, że część spraw, które zaplanowane były w poprzednich latach, zostały ujęte w budżecie tego roku. Za najważniejszą uważam zakończenie budowy chodnika przy ulicy Poligonowej w Bolechowie. W tej chwili mamy ukończoną całą ulicę Szkolną, Poligonową, a także przejście ulicą Poligonową do Wojska Polskiego oraz Szkoły Podstawowej i Gimnazjum, gdzie uczęszczają dzieci z naszej miejscowości. Aktualnie oczekujemy budowy wiat przystankowych w Trzaskowie i Szlachęcinie, o które zabiegamy już cztery lata. Moją rolą jako radnego było to, aby ten projekt został przegłosowany i by nie pozwolono, aby pieniądze zostały przeznaczone na inny cel. To się udało. Planowana jest także budowa oświetlenia we wsi Trzaskowo, gdzie infrastruktura oświetleniowa jest naprawdę stara.

Magda Piechowiak: Pełni Pan m.in. rolę Przewodniczącego Komisji Ochrony Środowiska i Rolnictwa. Zdaje Pan sobie sprawę z faktu, że teren gminy Czerwonak wchodzi w skład obszaru, charakteryzującego się najmniejszym poziomem skażenia atmosfery w powiecie poznańskim? Potwierdzają to badania przeprowadzone przez SANEPiD.
Marek Smykowski: Jestem pozytywnie zaskoczony, ponieważ byłem przekonany, że – z tytułu działalności Centralnej Oczyszczalni Ścieków i zakładów zajmujących się przetwarzaniem odpadów – jest wręcz odwrotnie. To cieszy. Nie miałem tej świadomości. Zawsze uważałem, że ta uciążliwość jest duża. Co prawda Aquanet poczynił spore nakłady inwestycyjne. Istnieje zatem możliwość, że to także w jakiś sposób rzutuje na statystyki.

Magda Piechowiak: Być może pracownicy poznańskiego SANEPiDu powinni również zainteresować się stanem wód, a konkretnie rzeki Warty, która przecież płynie przez całe województwo. Jaka jest Pańska opinia w tej kwestii?
Marek Smykowski: W mojej ocenie – z tego, co widzę – jeżeli chodzi o wody powierzchniowe, opadowe i ścieki, największy zrzut występuje w Poznaniu, gdzie przy każdym moście dostrzec można kolektory odprowadzające wodę opadową bezpośrednio do rzeki. Jeżeli chodzi o rejon północny, to się nie dzieje, ponieważ cała ulica Obornicka w Bolechowie – od zakładów dawnego Stomila, po Presstę i Solaris – jest skanalizowana i cała woda deszczowa przechodzi przez osadniki i układy oczyszczania, którymi zawiaduje firma PRESSEKO. W tej chwili w dużej mierze problem stanowi niski poziom wody.

Magda Piechowiak: Monitoruje Pan działalność firmy PRESSEKO w obrębie procesu utylizacji odpadów, a co za tym idzie – także odprowadzania ścieków do wspomnianej już rzeki Warty. Na czym konkretnie polega ta kontrola? Jak często się odbywa?
Marek Smykowski: W tej kadencji, obecny wójt – Pan Jacek Sommerfeld – ponownie powołał tę komisję. Wszedłem w jej skład, jako wiceprzewodniczący. Przewodniczącą jest zastępca wójta gminy Czerwonak – Pani Ewa Jedlikowska. W tym roku spotykaliśmy się w siedzibie spółki PRESSEKO w lutym i w czerwcu. Następne spotkanie miało się odbyć w momencie poczynienia przez PRESSEKO kolejnych kroków inwestycyjnych. 1 września, o godzinie 13:30 miało miejsce posiedzenie komisji oraz spotkanie na terenie zakładu PRESSEKO, gdzie było można zobaczyć zakupione oczyszczalnie ścieków. Jak poinformował osobiście prezes firmy PRESSEKO, technologia angielska, którą testowali, została zakupiona, inwestycje poczyniono i w tej chwili wypełniane są dokumenty oraz następuje przygotowanie do wystąpienia o pozwolenie na budowę, by te oczyszczalnie zostały uruchomione i żeby ten skutek ekologiczny uzyskać. Należy pamiętać, iż w dużej mierze problem wiąże się z ChZT, czyli chemicznym zapotrzebowaniem na tlen, odpowiedzialnym za rozkład związków, które prawdopodobnie chemicznie szkodliwe nie są, aczkolwiek z pewnością mają negatywny wpływ na wodę, szczególnie przy tak niskim jej poziomie.

Magda Piechowiak: Jakie są Pańskie spostrzeżenia, w związku z funkcjonowaniem przedsiębiorstwa PRESSEKO?
Marek Smykowski: W tym roku zauważalna jest duża poprawa. Na jednym z ostatnich spotkań oznajmiono, iż nastąpiła zmiana własnościowa. Teraz jest to kapitał prywatny. Połączenie kapitałowe z firmą Ran Synchron skutkowało powołaniem nowego prezesa. Spółka otworzyła się na współpracę z gminą. Mamy mieszkańców, którzy zwracają się bezpośrednio do zarządu, do prezesa. Są oni zapraszani na spotkania, jest im pokazywany zakład, a także oczyszczalnie, które są zakupione, aczkolwiek jeszcze nie uruchomione, gdyż wymagają one wybudowania odpowiedniej infrastruktury. Zmiana jest widoczna i w mojej ocenie jest ona pozytywna. Oby tak dalej. Jest to firma, która powstała wraz z całym zakładem PRESSTA – ówczesnym przedsiębiorstwem zbrojeniowym. Są osoby, które posiadają rozpoznanie w strukturze tego zakładu i wiedzą, że nadal odbywa się tam produkcja amunicji i części uzbrojenia oraz że produkcja ta nigdy nie zostanie przeniesiona z tego miejsca. Zakład PRESSEKO zajmuje się w dużej mierze unieszkodliwianiem i oczyszczaniem ścieków i emulsji roztworów chemicznych, również pogalwanicznych, które są stosowane w procesach produkcji amunicji i broni palnej.

Magda Piechowiak: PRESSEKO znalazła się w gronie fundatorów nagród, które można było zdobyć podczas letniego festynu, organizowanego przez sołectwo Bolechowo. Nie sądzi Pan, iż mogłoby to zostać uznane jako swego rodzaju konflikt interesów?
Marek Smykowski: Jeżeli chodzi o firmę PRESSEKO i Ran Synchron, oni konkretnie nie fundowali nagród. Weszli z nami we współpracę i rozłożyli dwa namioty, w których prezentowane były różne zjawiska fizyczne, chmiczne i fizyko – chemiczne, pod nazwą „Mały inżynier”. Celem było przybliżenie działalności spółki i pokazanie, jakie ciekawe efekty można uzyskać, w kontrolowany sposób posługując się chemią. Ich rola polegała głównie na uatrakcyjnieniu. Jedynym gadżetem, który rozdawali były baloniki z logo gminy Czerwonak oraz spółki PRESSEKO i Ran Synchron. Nie dostrzegam w tym konfliktu. Widzę  raczej otwarcie. Część firm, które pomagały w organizacji w tym roku się wycofała. Akurat na tym obszarze funkcjonują przedsiębiorstwa, które zajmują się głównie gospodarką odpadami. My jako sołectwo nigdy nie znaleźliśmy się w konflikcie z zakładem PRESSEKO. Była to raczej kwestia zainteresowania się tematem, po sygnałach, które do nas spływały. Firma działa na terenie sołectwa Bolechowo – Osiedle, natomiast kolektor ściekowy uchodzi do rzeki Warty na terenie sołectwa Promnice, więc tak na dobrą sprawę w tym, w którym ja urzęduję oni nie funkcjonują.

Magda Piechowiak: Uważa Pan, że zarówno dla dobra środowiska, jak i zdrowia mieszkańców, firma PRESSEKO powinna zostać zamknięta lub – co raczej mniej prawdopodobne – zmienić nieco profil działania?
Marek Smykowski: Według dużej części mieszkańców przedsiębiorstwo to powinno zostać zamknięte. Ja na dzień dzisiejszy – po tym co widziałem w firmie, jak ona jest powiązana z przemysłem zbrojeniowym –  wiem, że nie jest to możliwe. Zakład PRESSEKO w tej chwili zakupił biologiczne oczyszczalnie ścieków, które mają zredukować poziom ChZT. Jeżeli zostanie to uruchomione w terminie, który narzucony został w procesie naprawczym – do marca 2016 roku – w mojej ocenie efekt będzie pozytywny. Na dobrą sprawę, gdybyśmy zrzucali bezpośrednio z ulicy Obornickiej całą wodę opadową z zakładów przemysłowych bez osadników i udziału spółki PRESSEKO oraz ich technologii oczyszczania, jestem przekonany, że to, co wpływałoby do rzeki mogłoby w większym stopniu odstraszyć mieszkańców, niż to, co powodują ChZT. Lepiej współpracować z przedsiębiorstwem PRESSEKO i mobilizować je do działania i wprowadzania nowocześniejszych technologii. W tym roku poczynili spore inwestycje, jeżeli chodzi o budowę linii technologicznych. Wymieniają dużą część instalacji na nowoczesną. Jeżeli zakład zacznie funkcjonować według wizji, jaką na dzień dzisiejszy przedstawia prezes – Pan Artur Szlachetka – może przestać być uważany za szkodliwy i zacząć być stawiany za wzór w kontekście posługiwania się i postępowania z odpadami.

Magda Piechowiak: Jakie kroki – według Pana – należałoby podjąć, by zlikwidować, a przynajmniej  - ograniczyć do minimum – szkody powodowane przez zakład PRESSEKO?
Marek Smykowski: Szkody, o których mowa, na dobrą sprawę sprowadzają się do zrzutu tych ścieków obciążonych zbyt dużym wskaźnikiem poziomu ChZT. Przynajmniej jeżeli chodzi o wyniki badań, które ja widziałem. Być może istnieją takie, do których nie mam dostępu i z którymi się nie zapoznałem. W mojej ocenie, inwestycje poczynione w tym roku – przebudowa linii technologicznych i zakup oczyszczalni biologicznych –  mają pozytywne znaczenie. W sumie jest to ciekawe pytanie, które będzie można zadać na kolejnym spotkaniu z przedstawicielami spółki PRESSEKO.

Magda Piechowiak: Istnieje jakakolwiek szansa na poprawę tej sytuacji?
Marek Smykowski: Tak. Widziałem te oczyszczalnie i linie w procesie technologicznym, które były testowane zimą. Gdy byliśmy tam w lutym pokazywano nam oczyszczalnie w technologii angielskiej i w technologii niemieckiej. Zdecydowano się na zakup tej pierwszej, ze względu na lepsze wyniki i większą skuteczność usuwania ChZT. Nie chcę mówić o kwotach, aczkolwiek z pewnością –  finalnie –  ta inwestycja przekroczy milion złotych, natomiast całościowo przedsięwzięcie wyniesie nawet kilka milionów. Zakład PRESSEKO chce się zmienić, by nie uchodzić za przedsiębiorstwo uciążliwe. Oby im się to udało. My możemy monitorować te poczynania, licząc na ich współpracę i dążyć do tego, by uspokoić mieszkańców i z czystym sumieniem móc powiedzieć, że to, co płynie kolektorem ściekowym już nie stanowi zagrożenia.

Magda Piechowiak: Dziękuję za rozmowę.
Marek Smykowski: Dziękuję.

Magdalena Piechowiak
(magdalena.piechowiak@dlalejdis.pl)




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat