„Spiderman Homecoming” – recenzja

Recenzja filmu „Spiderman Homecoming”.
Nastolatek też może zostać superbohaterem, co pokazał nowy marvelowski film. Spiderman jednak stracił na swojej jakości.

Marvel sumiennie wypełnia swoją misję i do kin wciąż trafiają nowe filmy związane z Avengersami. Mimo że marvelowski bohater już wielokrotnie pojawiał się na dużych ekranach, to i tak wciąż przyciąga fanów. Mowa oczywiście o Spidermanie i jego nowej odsłonie. I choć ja również lubię tego superbohatera i na kolejną część czekałam z niecierpliwością, to jednak mam wrażenie, że tym razem Marvel zrobił film dla nastolatków z nastolatkiem w roli głównej.

Piętnastoletni Peter Parker zostaje zwerbowany do grupy Avengers. Dostaje strój i bierze udział w jednej akcji, po czym zostaje odstawiony na dalszy tor i niemal zapomniany. Peter nie może się jednak z tym pogodzić i na własną rękę łapie przestępców w swoim mieście. Podczas jednego z wypadów trafia na trop handlarzy bronią udoskonaloną kosmiczną technologią. Gdy Tony Stark nie odpowiada na jego wezwanie, postanawia sam rozprawić się z przestępcami.

Bohater wcielający się w człowieka - pająka zawsze odznaczał się dość młodym wiekiem – w końcu uczęszczał do liceum. Niemniej w poprzednich filmach wiek aż tak bardzo nie rzucał się widzowi w oczy. Tutaj producenci postawili na bardzo młodego aktora, który ma tylko 21 lat i niestety ten wiek na ekranie jest aż nazbyt widoczny. Skupili się na jego nastoletnich problemach, co miało wpływ na cały film. W nowej wersji „Spidermana” jest zdecydowanie mniej akcji, a walka zamyka się w kilku scenach. Widz tak naprawdę nie ma kiedy poznać możliwości nowego kostiumu, który jest wyposażony w głos nazwany przez Petera Karen. Wiemy jedynie, że chłopak nie do końca umie się nim posługiwać.

Z filmu nie dowiadujemy się, skąd nowy Spiderman się w ogóle wziął. Pojawia się co prawda w ostatniej części „Avengersów”, ale nie wiadomo, w jaki sposób Stark się o nim dowiedział i co Peter robił przed poznaniem Iron-Mana. W poprzednich częściach mamy nakreśloną historię chłopaka, który najpierw traci rodziców, a następnie ukochanego wuja Bena. W międzyczasie zostaje ugryziony przez zmutowanego pająka i zyskuje nowe zdolności. „Spiderman Homecoming” nic nie mówi o przeszłości chłopaka i nie dowiadujemy się, w jaki sposób zyskał nadludzką siłę.

Nowy Peter Parker jest dzieciakiem, który lekkomyślnie korzysta z dobrodziejstw technologii, które otrzymał od Starka. Jednocześnie zmaga się z typowymi problemami wieku młodzieńczego. Przeżywa pierwsze miłostki, chodzi do szkoły i stara się przetrwać w szkolnej dziczy, będąc jednocześnie popychadłem. W międzyczasie walczy z przestępcami na swój nastoletni sposób, który wielokrotnie wydał mi się wręcz uroczy. Mało w tym filmie przemocy i akcji. Wniosek nasuwa się jeden – „Spiderman Homecoming” jest produkcją skierowaną głównie do nastolatków.

Można to jeszcze wywnioskować po przesłaniu, jakie niesie ze sobą produkcja. Spiderman ma dorosnąć, a dopiero potem zaangażować się w wojnę ze światem. Pojawiający się w kilku scenach Stark prawi morały podniośle brzmiące w jego ustach. Człowiek noszący maskę mówi, że to nie ona tworzy superbohatera, ale człowiek sam musi w sobie znaleźć siłę. Ostatnia scena ma już ostatecznie upewnić widza, że Peter Parker pozostanie nastolatkiem do czasu, aż świat znów będzie go potrzebować.

Nie powiem, że nowy Spiderman mnie nie rozczarował, ale rozumiem koncepcję twórców. Niestety nie mogę go zaliczyć do jednej z lepszych produkcji marvelowskich.

Katarzyna Łochowska
(katarzyna.lochowska@dlalejdis.pl)




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat