Od pół roku odczuwamy strasznie suche powietrze w naszym nowym mieszkaniu. Na początku myślałam, że to przez wysokie temperatury. Zmieniliśmy mieszkanie w lipcu, więc fala skwaru zastała nas na nowym. Jednak mamy zimę i jest nadal to samo. Kiepsko nam się śpi, dziecko ma suchy kaszel. Śluzówki nosa mamy już też chyba wymęczone tą sytuacją.
Zaczęłam szukać sposobu na to, jak nawilżać powietrze w naszych czterech ścianach. Dużo czytałam w sieci, wielu sposobów, zmieniających klimat w mieszkaniu, można się też domyśleć. Oto jakie mamy opcje:
- Suszenie prania w mieszkaniu – jest to jakiś sposób, ale na pewno nie zmieni to drastycznie powietrza w naszych domach. Jeśli ta suchość nie jest tak duża, na pewno coś pomoże, ale w naszym przypadku, nie było to w pełni satysfakcjonujące rozwiązanie.
- Mokre ręczniki na noc – takie ręczniki powinny wisieć na grzejnikach – w naszym przypadku grzejniki są zakręcone na noc, ponieważ lepiej śpi nam się w niższej temperaturze, ale czasem stosuję tę metodę.
- Nawilżacze na grzejnik – w sklepach można znaleźć takich wiele, w różnych kształtach, rozmiarach. Wieszamy i…. woda wyparowuje, tym samym nawilżając nam pokój. Ja nie kupowałam, a zrobiłam sama z normalnego zwykłego szklanego pojemniczka. Wlewam wodę średnio raz na dwa tygodnie z racji małej ilości użytkowania centralnego ogrzewania.
- Nawilżacz elektroniczny – tutaj dla nas jedyna rozsądna opcja i uwierzcie mi, że cała nasza trójka odczuwa różnicę. Śpi się znacznie lepiej. Klimat w mieszkaniu jest inny i nie czujemy już tego dyskomfortu co wcześniej. Udało nam się upolować taki najprostszy za 69 zł.
- Wietrzenie mieszkania –myślę, że to sprawa jasna dla każdego. Wymiana powietrza w mieszkaniu jest najważniejsza. Gotujemy, smażymy – to wszystko gdzieś jednak unosi się w domowym zaciszu. Zapach z tego też jest nieprzyjemny. W dusznym i zamkniętym mieszkaniu chce nam się ciągle spać, jesteśmy wiecznie ospali i zmęczeni. Świeży powiew z zewnątrz na pewno pomaga nam w funkcjonowaniu.
Codziennie dbam o to, żeby w naszym domu było czysto i świeżo. Otwieram wszystkie okna, kiedy wychodzę na spacer z dzieckiem, by nie zaziębił się, biegając przy otwartych oknach. Okna są zawsze lekko uchylone. Nie robię przeciągów. Myję codziennie podłogi – to bardzo zmienia zapach we wszystkich pomieszczeniach . Nie robię ukropu i nie kisimy się jak ogórki szczelnie w naszych czterech kątach.
Monika Pawlak
(monika.pawlak@dlalejdis.pl)
Fot. pixabay.com