„Strażnicy Galaktyki vol. 2” – recenzja

Recenzja filmu „Strażnicy Galaktyki vol. 2”.
Doskonałe dialogi, humor wyciekający z każdej sceny, brutalność i rodzinne relacje w jednym filmie, czyli dwie godziny niesamowitej zabawy.

Mimo że od premiery pierwszej części „Strażników Galaktyki” minęły trzy lata, to dla fanów tej marvelowskiej produkcji czas nieubłaganie podążał naprzód w ślimaczym tempie. I nie ma się czemu dziwić, ponieważ ta produkcja jako pierwsza pokazała, że Marvela stać na coś więcej i ma w planach jeszcze kilka innych filmów, które nie tylko przeniosą nas w świat superbohaterów, ale przede wszystkim rozbawią do łez. Nic dziwnego, że „Strażnicy” zawojowali widownię, która z zniecierpliwieniem czekała na powrót kosmicznych awanturników.

Peter Quill i jego drużyna nie jest już uważana za wyrzutków. Przynajmniej oficjalnie. Jako zbawcy galaktyki, przemierzają czasoprzestrzeń i za drobną opłatą eliminują zagrożenia we wszechświecie. Zazwyczaj czerpią ze swojej pracy dodatkowe korzyści. Wybuchowe charaktery często przysparzają im kłopotów, ale potrafią znaleźć wyjście z każdej sytuacji. Gdy Rocket kradnie drogocenne baterie i w pościg za bohaterami rusza armia podporządkowana bezlitosnej królowej, ratunek załodze niesie tajemniczy Ego, który jest bezpośrednio związany z Peterem. Wkrótce jednak wrogowie będą musieli połączyć siły, by uratować Galaktykę przed zagładą.

Pierwsze skrzypce w tym filmie grają bohaterowie – zbiorowisko indywiduów jest tak duże, że może przyprawić widza o zawrót głowy. Ich sprzeczki, słowne potyczki, żarty oraz rodzinne koligacje bawią do łez. Wśród natłoku obrazów i zabawnych gagów, widz dostrzega jednak więź łączącą postacie – są rodziną, choć czasem mają ochotę skrócić się wzajemnie o głowy. Druga część „Strażników Galaktyki” nastawiona jest właśnie na pokazanie relacji między bohaterami, o czym może świadczyć sam główny wątek dotyczący Petera. Widać, że wiadomość o rzekomym pokrewieństwie z jedną z postaci robi na nim wrażenie, przez co pokazuje, jak ważna jest rodzina. Choć reżyser najwidoczniej wziął sobie do serca powiedzenie, że wychodzi się z nią najlepiej na zdjęciu.

Doskonała scenografia, całkiem nieźle napisany scenariusz, charakteryzacja, a także wciąż napierająca do przodu akcja sprawiają, że ten film ogląda się niesamowicie dobrze. Nawet mimo pewnego przestoju w środku, napięcie trzymające widza w napięciu nie maleje. W filmie mogliśmy również prześledzić dokładniejsze losy postaci, które pojawiły się w pierwszej części, lecz służyły jedynie za tło i nie mogliśmy się wiele o nich dowiedzieć. Tutaj wróg staje się przyjacielem i nagle zyskuje drugą twarz. Już nie jest tylko zły, ale dostaje własną historię i ma do odegrania konkretną rolę.

„Strażnicy Galaktyki vol. 2” to nie tylko zabawne scenki zbite w całość. Mimo humoru i lekkiego podejścia bohaterów są też fragmenty ociekające przemocą, bomby wybuchają, a banda bezlitosnych drani znęca się nad Małym Grootem. Mimo spektakularnego początku i zakończenia ogólna historia wywołuje wzruszenie. Niejeden raz łezka w oku zakręciła się podczas oglądania tego filmu. Co więcej – Strażników wciąż mało. Ogląda się ich tak niezmiernie dobrze, że trudno pogodzić się z końcem. Całości dopełniają doskonałe hity głównie z lat 80, które zostały wpasowane w klimat scenografii. Nie pozostaje nam nic innego, jak czekać na kolejną zagładę i przybycie Strażników Galaktyki.

Katarzyna Łochowska
(katarzyna.lochowska@dlalejdis.pl)




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat