„Tajemniczy świat Witka. Mój brat ma autyzm” – recenzja

Recenzja książki „Tajemniczy świat Witka. Mój brat ma autyzm”.
Historia autystycznego Witka widziana oczami jego starszego brata.

Daria Kacprzak zabiera czytelników do malowniczej wsi, gdzie zamiast dźwięku budzika nasłuchuje się piania koguta, a truskawki z przydomowego ogródka smakują lepiej niż jakiekolwiek inne. W tej idyllicznej okolicy mieszka Maniek – prawie czwartoklasista – razem z rodzicami i młodszym bratem Witkiem, któremu podporządkowane jest całe życie rodziny. Witek ma autyzm i swój wewnętrzny, tajemniczy świat, w pewnym stopniu zrozumiały jedynie przez bliskich.

W domu, takim jak ukazany w opowiadaniu, trzeba szybciej dorosnąć, więcej rozumieć i częściej zmieniać perspektywę na inną niż własna. Byłam ciekawa historii ze względu na to, że prowadzona jest z dziecięcego punktu widzenia. Maniek pełni role narratora, członka rodziny, a w pewnym sensie również opiekuna Witka. Wie o problemach brata w przedszkolu, zna jego przyzwyczajenia i lęki. Ta pogodna opowieść, która na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie pokrzepiającej i motywującej, wywołała we mnie współczucie. I to nie dla autystycznego Witka, lecz dla Mańka, którego pozbawiono dziecięcych emocji.  Oczekiwałam, że choć raz, mimo cierpliwości i wyrozumiałości Maniek zdenerwuje się i zbuntuje, chociażby w myślach. Uzna, że ma do tego po prostu prawo. Ale nie – Maniek jak na dziecko radzi sobie z emocjami lepiej niż niejeden dorosły. Nie dostrzegłam w nim cienia zazdrości o uwagę rodziców, zmęczenia tym, że wymaga się od niego więcej niż powinno, frustracji, że spycha się jego potrzeby na dalszy plan. Przypuszczam, że są to normalne reakcje dzieci w rodzinach, w których rodzeństwo boryka się z jakimś zaburzeniem czy chorobą, wymagającymi specjalnego traktowania. Dlaczego więc Maniek jest postacią w swoim zachowaniu tak heroiczną, że aż mało prawdopodobną?

Nie rozumiem również, dlaczego w literaturze adresowanej do młodych ludzi nadal wspiera się stereotypy, zamiast wykorzystać tę doskonałą okazję, by im przeciwdziałać. W opowiadaniu mama chłopców wybiera się z nimi na zakupy spożywcze do Warszawy, oczywiście kończy obładowana zakupami na cały tydzień. W tym czasie tato zostaje w domu, ponieważ „Uważa, że w mieście można jedynie nabawić się poważnego bólu głowy od zanieczyszczonego spalinami powietrza i kaszlącego tłumu”. W innym fragmencie Witek kaleczy się i roni łzę. Zasłania się, żeby nikt nie zauważył jego „słabości”. W tym momencie pojawia się komentarz, w który aż trudno uwierzyć. Brzmi następująco: „Tata podchodzi, po czym bez słowa kładzie dłoń na mym ramieniu. Nie mówi ani słowa. Dobrze wie, że niezależnie od głębokości rany na męskiej ręce, najbardziej boli zraniona duma”. Może to zamierzony efekt? Stylizacja na czasy, w którym wmawiano chłopcom takie brednie?

Natomiast duży plus dla autorki za podjęcie tematu autyzmu i dostosowanie go do możliwości młodszych czytelników. Myślę, że „Tajemniczy świat Witka” może być przyczynkiem do rozmowy z dziećmi o osobach autystycznych – o ich zachowaniu i potrzebach. Szkoda tylko, że autorka lepiej nie wykorzystała postaci Mańka, bo jego rola w rodzinie to również ciekawy wątek, oraz nie zrezygnowała z powielania krzywdzących stereotypów.

Paulina Kryca
(paulina.kryca@dlalejdis.pl)

Daria Kacprzak, „Tajemniczy świat Witka. Mój brat ma autyzm”, Wydawnictwo Psychoskok, Konin 2020.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat