Nawet największy samotnik musi się z nimi zmierzyć. Mówi się, że to jedna z najtrudniejszych ról, jakie odgrywamy w naszym życiu- rola siebie i tylko siebie.
Książka „Blisko, nie za blisko” to rozmowa między dziennikarką Renatą Mazurowską, która zadaje bardzo wnikliwe pytania, a Pawłem Droździakiem- psychoterapeutą, który na nie odpowiada. Jako psycholog i osoba specjalizująca się w terapii osób uzależnionych emocjonalnie od innych, tłumaczy zawiłe relacje oraz nasze impulsywne zachowania. W książce pojawiają się pytania, które sama chciałabym zadać stronę wcześniej. Jest niezwykle dosadna i mądra. Jeszcze nigdy, przeczytawszy wcześniej wiele artykułów psychologicznych poświęconych związkom, nie dowiedziałam się, o co TAK NAPRAWDĘ w tym wszystkim chodzi. Dlaczego zachowujemy się tak, a nie inaczej choć nierzadko sami zdajemy sobie sprawę, że robimy źle.
Wszystko zaczyna się od pierwszych kontaktów. Jeśli mamy szczęście, są nimi rodzice. Pierwsze uczucia, zachowania, sposoby okazywania emocji dziedziczymy właśnie od nich. To „dziedziczenie” jest zupełnie nieświadome i niekontrolowane. Chcąc, nie chcąc stajemy się wiernymi kopiami zachowań naszych opiekunów lub przekładamy nasz odbiór ich emocji na kogoś zależnego teraz od nas np. naszych partnerów, dzieci. Inaczej układają się relacje między matką, a synem i matką, a córką. Nie bez powodu powstały przysłowia „córeczka tatusia” i „mamisynek”. Wszystko polega na psychologicznym podłożu tych powiązań. Czytając objaśnienia tego, jak naprawdę wygląda psychologia rodziny, byłam zszokowana. Okazuje się, że ojciec-córka to jak najbardziej relacja o podłożu seksualnym i wpływa całkowicie na dalsze życie seksualne już nie dziewczynki, a dorosłej kobiety. I wcale nie chodzi tu o molestowanie seksualne dzieci. Chodzi o normalne zachowania rodzica wobec dziecka. Matka i córka to rywalki? Oczywiście, że może tak być. Dlaczego synowie tak bardzo związani są z matkami?
Wyrzucanie śmieci to klasyczny przykład konfliktu w związku. Z pewnością nieobcy problem wielu par. A nawet większości. Czy któraś z was kiedykolwiek pomyślała, jak to właściwie jest z tymi śmieciami? Dlaczego, my kobiety, tak się złościmy? Ja nie miałam pojęcia, a czytając każdą kolejną stronę otwierały mi się oczy: „Woow, to faktycznie o to chodzi”. Toksyczne związki, mężowie, którzy ciągle zdradzają, kobiety wiecznie oszukiwane… Są pewne role jakie odgrywamy w wielu środowiskach i to właśnie przez nie wciąż potarzamy te same błędy, pakujemy się w podobne związki, które ostatecznie się i tak rozpadają, mimo że staraliśmy się jak tylko możemy.
Po przeczytaniu książki „Blisko, nie za blisko” wiele można sobie uświadomić. Już samo to jest pewnego rodzaju terapią. Niektóre zdania trafiają prosto w serce, zupełnie jakby były skierowane akurat do nas. Jeśli jednak to nie wystarczy, ostatni rozdział dotyczy sytuacji, kiedy powinniśmy wybrać się na terapię. Choć w Polsce wciąż dla niektórych jest to temat wstydliwy, krępujący to biorąc pod uwagę to jak krótkie jest nasze życie, jak bardzo możemy je wykorzystać i o ile mniej cierpieć, naprawdę nie warto się wahać. Polecam przeczytać ją w spokoju, odosobnieniu. Wymaga ona bowiem skupienia i chwili na przemyślenie.
Katarzyna Picz
(Katarzyna.picz@dlalejdis.pl)
Paweł Droździak, Renata Mazurowska, „Blisko, nie za blisko. Terapeutyczne rozmowy o związkach”, Helion/sensus.pl, Gliwice 2012