Test odkurzacza Ultra Vortex firmy Hoover

Odkurzacz Ultra Vortex firmy Hoover.
Mała rzecz, a działa!

Jestem żoną, matką, pracuję na etacie i tak jak większość kobiet zajmuję się domem. Nie jestem pedantką, jednak lubię, gdy w domu panuje porządek – o ile tak można nazwać stan, który oznacza przejście z kuchni do pokoju bez złamania którejkolwiek z czterech kończyn. Jako prawie perfekcyjna pani domu wyznaję jednak jedną zasadę – sprzętu nigdy za wiele! Bo czemuż nie korzystać z dobrodziejstw naszej cywilizacji, skoro mogę tym samym ułatwić sobie życie?

Tym razem w moje ręce trafił odkurzacz Ultra Vortex firmy Hoover. Najbardziej zadowolona z tego faktu byłam ja (tu wyobraźcie sobie długonogą, piękną blondynkę, która z radością w oczach przygląda się nowemu nabytkowi) oraz mój słodki synek, któremu bardziej od samego odkurzacza podobało się zrywanie szeleszczącej folii z pudełka.

Miny mojego męża na widok kolejnego urządzenia w naszym domu nie mogę pokazać albowiem grozi to zaburzeniem estetyki tego tekstu lub może spowodować niekontrolowany atak śmiechu u niektórych czytelniczek.

Odkurzacz przyszedł solidnie zapakowany i zabezpieczony. Nie ma mowy, aby podczas transportu został w jakikolwiek sposób uszkodzony.

Ultra Vortex jest mały, poręczny i wygodnie się go trzyma w dłoni. Plusem jest to, że nie zajmuje dużo miejsca i mieści się praktycznie wszędzie, więc na pewno nie będzie w naszym domu zawalidrogą; kolejnym sprzętem zajmującym cenną przestrzeń (kiedy mieszka się w dwupokojowym mieszkaniu w bloku, każdy ułamek metra kwadratowego jest na wagę złota).

Odkurzacz już na pierwszy rzut oka wygląda bardzo nowocześnie. Ma prosty design, jest elegancki.

Wielkim plusem jest długość kabla, która pozwoliła mi na dotarcie do najdalszych zakątków materaca bez konieczności przełączania go do bliższego gniazdka. No i – nie mogę zapomnieć o tym szczególe – cieszę się, że do kabla przymocowany jest rzep, który umożliwia spięcie go po zwinięciu. Dzięki temu kabel nie plącze się ani nie przeszkadza.

Odkurzacz posiada trzy tryby służące głębokiemu czyszczeniu. Pierwszy z nich, tryb odpylania, pozwala na usuwanie brudu i kurzu z różnych materiałów. Tryb trzepania dociera głęboko do włókien i usuwa alergeny oraz roztocza. Ostatni z trybów – tryb lampy UV – również usuwa alergeny i roztocza a ponadto sprawia, że nie rozprzestrzeniają się.

Aby przekonać się, jak odkurzacz poradzi sobie z wyzwaniami w moim domu, postanowiłam sprawdzić jego działanie na materacu, poduszce oraz tapicerce wózka. Odkurzacz  wyszedł ze wszystkich testów obronną ręką. Okruszki, paproszki, farfocle, które rozsypałam na materacu, zostały zassane po jednym przejechaniu. Wszystko to za sprawą turboszczotki, która obraca się do 4200 razy na minutę. Odkurzacz wspaniale odświeżył moją poduszkę ortopedyczną, w przypadku której użyłam trybu lampy UV.

Nieco trudniejszym zadaniem było wyczyszczenie tapicerki wózka mojego dziecka. Ja z mężem jeszcze nie dorobiliśmy się samochodu, ale nasz uroczy maluch ma swój bolid, którym jest wożony na spacery. Pawełek jest na etapie poznawania nowych smaków i nieustannie je chrupki, biszkopty lub wafelki ryżowe, a resztki tych smakowitości zostają w wózku. Czyszczenie resztek po moim synku doprowadzało mnie do furii. Na szczęście odkurzacz poradził sobie z nimi w kilka minut.

Na samym końcu postanowiłam przekonać się, jak odkurzacz poradzi sobie  piankowymi puzzlami, na których bawi się mój synek. Czy się udało? Zobaczcie filmik! Wybaczcie mi mój brak elokwencji, ale dziwnie się czułam w nowej roli. Nagrywałam go chyba ze dwadzieścia razy! Efekt finalny może nie powala, a to wszystko za sprawą mojego głosu, który brzmi jakbym zawsze była po kilku głębszych. Niemniej jednak zachęcam do obejrzenia!

Ostatnią kwestią, na którą chcę zwrócić uwagę, jest łatwe, szybkie i higienicznie opróżnianie zbiornika z kurzem. Wystarczy odkręcić pojemniczek, otworzyć i po prostu wysypać kurz do pojemnika ze śmieciami bez konieczności jakiegokolwiek z nim kontaktu.

Właściwie jedynym minusem odkurzacza jest hałas, który generuje silnik po jego włączeniu. Choć i ten może się przydać, kiedy w sobotni poranek małżonek zamiast pomagać żonie ciągle tkwi w objęciach snu lub gdy twoje dziecko ogląda reklamy najnowszych klocków i zamiast słowa „kup” słyszysz… jednostajny i monotonny szum odkurzacza.

Odkurzacz Ultra Vortex podsumuję jednym stwierdzeniem: To świetny sprzęt w korzystnej cenie. Jeśli zastanawialiście się nad zakupem tego typu urządzenia, wybierzcie właśnie ten model. Spełni on wymagania nawet najbardziej wymagającej pani domu (i jej najbardziej narzekającego małżonka).

Polecam z czystym sumieniem (oraz mieszkaniem).

Anna Stasiuk
(anna.stasiuk@dlalejdis.pl)

Fot. Anna Stasiuk




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat