„Tylko w duecie” - recenzja

Recenzja książki „Tylko w duecie”.
Przeszłość często stanowi balast w naszych relacjach z innymi ludźmi, ale nie jest przeszkodą, by budować nowe, lepsze życie.

Życie nie jest usłane różami, ale prawdą jest również to, że los nie obdarza nas sprawiedliwie trudnymi przeżyciami. Główna bohaterka debiutanckiej powieści Magdaleny Kozakowskiej znalazła się wbrew swojej woli w oku śmiercionośnego cyklonu. Szereg nieszczęśliwych wypadków sprawił, że Tamara musiała samotnie wychowywać młodszą siostrę. Nie wiedziała jednak, że będzie musiała znieść o wiele więcej. Gdy u Amelii zostaje zdiagnozowana śmiertelna choroba, Tamara jest w stanie poświęcić wszystko, by ratować młodszą siostrę. Od tej chwili jej życie, przyszłość i marzenia zostają podporządkowane jednej umowie. Podpisany cyrograf wygaśnie za pół roku, ale czy Tamarze uda się wyplątać z sieci kłamstw, zależności i niechcianych powiązań? Będzie trudno, zwłaszcza że nasza bohaterka utonie w atramentowych oczach Damiana, a miłość to zdecydowanie nie to, co jest jej potrzebne właśnie teraz.

Nie przepadam za książkami niewielkimi objętościowo, ponieważ z reguły u ich autorów czuje się brak pomysłu na rozwój historii. Tutaj tak nie jest. „Tylko w duecie” liczy sobie zaledwie 222 strony, ale tym razem nie uważam, że jest to słaba strona tej książki. Akcja płynie szybko, nie ma czasu na refleksję, są tylko czyste, proste uczucia, które kotłują się w naszej głowie i nie pozwalają oderwać się od lektury. Magdalena Kozakowska musi być osobą niezwykle wrażliwą i tę cechę przeniosła na karty swojej debiutanckiej powieści. Czytelnik współdzieli z bohaterami ich smutki, radości, namiętności, a chwilami odczuwa nawet fizyczny ból. Emocje potęguje również naprzemienna narracja. Autorka oddaje głos Tamarze oraz Damianowi, więc na bieżąco śledzimy ich punkt widzenia.

Nad całą historią unosi się muzyczny duch. Dla głównych bohaterów to właśnie muzyka jest największą pasją i miłością. Oboje porzucili jednak swoje największe marzenie. Zrobili to z odmiennych powodów, ale rezygnacja z siebie jest wspólnym mianownikiem dla obojga. Nie bez przyczyny więc każdy rozdział rozpoczyna fragment piosenki, który nawiązuje do stanu ducha Tamary i Damiana lub do aktualnych wydarzeń w ich życiu. Cieszę się, że autorka sięgnęła po różnorodne utwory – klasyki, jak i najnowsze hity. Muzyka potrafi łączyć, przekazywać emocje i dodawać otuchy w trudnych momentach. Nasi bohaterowie wiedzą to najlepiej.

„Tylko w duecie” to w gruncie rzeczy nie tylko historia o miłości między kobietą, a mężczyzną. Magdalena Kozakowska pokazuje jak ważne są więzi rodzinne, wsparcie, zdrowe relacje, zrozumienie i zdolność do wybaczania błędów. Miłość i akceptacja to ogromne wartości w życiu człowieka. To one niwelują samotność, to one wyzwalają chęć do życia i w końcu to one mogą uratować nas znad przepaści emocjonalnej.

Magdalena Kozakowska w swoim debiucie literackim pokazała pełną paletę uczuć, zaserwowała nam emocjonalny rollercoaster, a na sam koniec zrzuciła prawdziwą bombę. Ta historia nie może się tak skończyć. Czekam więc z niecierpliwością na kontynuację. A do momentu kolejnej premiery muszę was ostrzec. Uwaga! Ta książka grozi uronieniem łezki, więc jeśli nie jesteście na to gotowi, odłóżcie na później najnowszą powieść Magdaleny Kozakowskiej.

Anna Wasyliszyn
(anna.wasyliszyn@dlalejdis.pl)

Magdalena Kozakowska, "Tylko w duecie", Wydawnictwo BookEdit, 2022




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat