„Uzdrawiający masaż ajurwedyjski” – recenzja

Recenzja książki „Uzdrawiający masaż ajurwedyjski”.
Masaż jest jak gra na instrumencie. Wymaga lat praktyki, by opanować podstawy, a później doskonalić technikę. Wszystkim tym, którzy chcieliby zacząć, pomoże poradnik „Uzdrawiający masaż ajurwedyjski”.

Autorzy książki od lat związani są z dalekowschodnimi technikami masażu – Stéphanie Marie jako praktyczka masażu ajurwedyjskiego, kształcąca się u najlepszych mistrzów we Francji, w Indiach i Stanach Zjednoczonych, oraz Denis Lamboley – doktor medycyny oraz dyplomowany specjalista medycyny chińskiej i akupunktury. Ich zainteresowanie i wspólna wiedza zaowocowały poradnikiem dla tych, którzy chcieliby rozpocząć przygodę z masażem i poznać tajniki indyjskiej ajurwedy.

W zasadzie to typowy kurs książkowy. Przewodnik po technikach masażu, idealnie dobranych do konkretnych części ciała. Pierwsza partia materiału zawiera wstęp do ajurwedy, która nie obejmuje sobą jedynie masażu, ale cały system życia i jego filozofię – od odżywiania się, po dbałość o psychikę i wewnętrzną harmonię. W tym miejscu warto uzbroić się w cierpliwość – cała książka naszpikowana jest terminami pochodzącymi z sanskrytu. Być może słusznie, bo wprowadzają one klimat i starają się opisać coś, co trudno jednoznacznie przełożyć na język polski. Na przykład: skuteczność i dobroczynne właściwości masażu nie są uzależnione jedynie od umiejętności masażysty, ale także od naszych energii (dośe*), niepowtarzalnej natury (prakriti) czy pracy naszych organów wewnętrznych, określanych jako dhatu (masaż musi być do nas odpowiednio dobrany). Tak naprawdę jednak terminy te zawierają w sobie o wiele więcej znaczeń, niż przypisywane im polskie słowo – można tłumaczyć je różnie, przez co niekoniecznie trafnie.

Późnej jest już o wiele milej. Autorzy skupiają się na pozytywnych efektach masażu ajurwedyjskiego. Wskazują zarówno na jego właściwości relaksacyjne, jak i lecznicze, wspomagające np. poprawę jakości wzroku czy walkę z bezsennością. Omawiają zasady krążenia energii, wytyczne dotyczące miejsca przeznaczonego na masaż i cechy idealnego masażysty. Najobszerniejsza część poświęcona jest natomiast abhyandze – masażu całego ciała z użyciem olejków. Zawiera bardzo dokładne instrukcje jak wykonywać określone ruchy, w jakim kierunku i z jakim natężeniem. W specjalnych ramkach umieszczono dodatkowe porady – niektóre w formie ciekawostek, niektóre w trosce o komfort osoby masowanej. Dostajemy zdjęcia i serie zdjęć, obrazujące krok po kroku jak wykonywać zabieg. Są one niezastąpione. Warto zwrócić uwagę m.in. na masaż twarzy, będący błogosławieństwem dobrych salonów kosmetycznych.

Ukoronowaniem całości jest rozdział najważniejszy, bo dotyczący automasażu. Mający największe zastosowanie w życiu codziennym. W końcu w Indiach automasaż należy do rutynowych, codziennych zabiegów pielęgnacyjnych. Odżywia skórę, nadaje sprężystość mięśniom i poprawia krążenie energii. Taki krótki masaż, np. usuwający skutki zmęczenia i stresu, możemy wykonać nawet w pracy, poprzez umiejętne uciskanie i pocieranie dłoni. Przynajmniej dla tego jednego rozdziału warto pochłonąć wiedzę z prezentowanej książki. Dzięki niej we własnym domu można stworzyć „ośrodek dobrego samopoczucia”. I to niewielkim kosztem.

*dośe – pisownia oryginalna na podstawie „Uzdrawiającego masażu ajurwedyjskiego”; częściej spotykane jest spolszczone nazewnictwo: dosze

Ewa Grabowska
(ewa.grabowska@dlalejdis.pl)

Stéphanie Marie, dr Denis Lamboley, „Uzdrawiający masaż ajurwedyjski”, Wydawnictwo RM, Warszawa 2011




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat