Veggie lifestyle - jak to ugryźć? - wywiad z Katarzyną Gubałą

Wywiad z Katarzyną Gubałą, autorką książki "Warzywa górą! Od korzeni po liście".
Z Katarzyną Gubałą, dziennikarką, redaktorką, joginką i ekspertem od diety opartej na daniach pysznych, zdrowych, ale bezmięsnych, porozmawiamy o pasji do zdrowego jedzenia...

slowlifestylu, ekotrendzie, książkach i gotowaniu.

SKD: Jako ekspertka od cudów kulinarnych wyczarowanych tylko z produktów roślinnych, mogłabyś wytłumaczyć czym jest veggie lifestyle? I kto ukrywa się za straszną nazwą weganin? Czym różni się wegetarianin od wegana?
Katarzyna Gubała: Kuchnia roślinna to nie cuda, to… normalne życie tysięcy ludzi. Niejedzenie mięsa to w tej chwili nie jest tylko przejściową modą, tylko właśnie sposobem na życie. Zaczyna się od tego, że z uważnością podchodzimy do tego, co mamy na talerzu. To świadomy wybór produktów, które spożywamy i czym karmimy naszą rodzinę. W momencie, kiedy zaczynamy mieć wiedzę o tym, co mamy na talerzu, zaczynamy też z uwagą czytać etykiety ze składnikami. Wiemy, jaka jest zawartość słoiczka czy opakowania. To kolejny krok do świadomego żywienia. W momencie, kiedy unikamy kupowania produktów z kiepskim składem, zbyt dużą zawartością składników chemicznych czy po prostu odzwierzęcych mamy konkretny wpływ na naszą planetę. Im mniej chemii zjemy, tym będziemy zdrowsi. Im mniej zjemy produktów odzwierzęcych, tym mniej zanieczyszczeń trafi do atmosfery. Tak, tak. To nie żart. W tej chwili przemysł mięsny aż w 24% wpływa na globalne ocieplenie klimatu. To dwa razy więcej, niż transport i jego pochodne w postaci spalin, które trafiają do atmosfery. Kiedy mam świadomość tego, że to, co trafia na mój talerz, jednocześnie ma wpływ na innych ludzi, zwierzęta i naszą planetę – to zaczynam świadomie żyć w stylu wege. I oto właśnie chodzi. Nie o to, by nie jeść. Tylko o to, by mieć świadomość. I tutaj nieważne czy jest to wegetarianin (nie je mięsa, w tym także ryb i owoców morza) czy weganin (nie je dodatkowo jeszcze nabiału i jajek). Ważne, że jest to człowiek świadomy otaczającego go świata.

SKD: Co Cię skłoniło do takiego stylu życia? Skąd pasja do slowfoodu?
Katarzyna Gubała: Nieco przeraża mnie otaczająca nas zewsząd chemia. To, co producenci dorzucają do pieczywa, mąki, produktów w słoikach czy puszkach. Wewnętrznie nie wyrażam na to zgody. Dlatego zaczęłam sporo produktów wytwarzać samemu. Chleb na zakwasie, bułki na drożdżach, przetwory prosto z działki. Unikam gotowych dań, nie lubię jeść fastfoodów. Nie bardzo rozumiem, dlaczego posiłki w restauracjach też są coraz gorszej jakości. Wolę jeść zdrowo, bo dzięki temu czuję się lepiej. Nie używam produktów z paczki, w proszku, instant i innych takich wynalazków na skróty. Używam przypraw, które dodają energii, smaku, rozgrzewają.

SKD: Czy jesteś zatem ekowojowniczką? Zwolenniczką pieluch tetrowych i szarego mydła?
Katarzyna Gubała: Wszystko należy traktować z rozsądkiem. Używam orzechów piorących, ekologicznych detergentów i naturalnych kosmetyków. W momencie, kiedy zrezygnowałam z kosmetyków zawierających sporo substancji, które mi nie służyły, poprawiła się moja cera, włosy, a w konsekwencji jakość życia. Uwielbiam w kosmetyce stosować tłoczone na zimno oleje. Robię własne kosmetyki z pestek truskawek, malin czy żurawiny. Wykorzystuję nasiona czy płatki owsiane do pilingów. Taki naturalny salon kosmetyczny sprawia mi przyjemność. Ale rozumiem, że dla kogoś to będzie uciążliwa lub pracochłonna pielęgnacja. Dlatego nie namawiam, tylko proponuję. Nie wojuję, tylko zachęcam.

SKD: Przeglądając Twoją książkę "Warzywa górą! Od korzeni po liście" byłam zaskoczona, że znalazłam aż 127 przepisów na zdrowe jedzenie i oparte tylko na produktach roślinnych, w tym tatar z suszonych pomidorów. Jestem ogromną fanką tatara z polędwicy, więc nie wyobrażam sobie innego na jego miejsce. Czy Twoi bliscy dali się przekonać? Czy w Twoim domu rządzą tylko warzywa? Czy to dobre rozwiązanie na utrzymanie męża przy sobie :) ?
Katarzyna Gubała: W moim domu sporo roślinnych przepisów wymyśla mąż i to jego propozycje dań znalazły się też w książce. Bezmięsny bigos czy tatar to jego faworyci. Kojarzenie mężczyzny z mięsną dietą myślę, że powoli odchodzi w zapomnienie. To mężczyźni coraz częściej są królami w kuchni, świetnie gotują, kreują niesamowite dania i smaki. I podobnie jest w moim domu. Do kuchni roślinnej nie musiałam nikogo przekonywać. Przeważyły kwestie zdrowotne. Jakość mięsa, które trafia obecnie do sklepów jest tak niska, że rezygnacja z niego może nam wyjść tylko na zdrowie. Szczególnie do mężczyzn trafiają takie zdroworozsądkowe argumenty. Jeśli coś jest podłej jakości, to po co to jeść? Myślę, że coraz więcej ludzi patrzy na to co spożywa w kategoriach jakości, a nie ilości. Dzięki temu coraz łatwiej przekonują się do diety bezmięsnej. Z ciekawością, jako alternatywa czy po prostu inna opcja tego samego dania. I nie chodzi o to, żeby udowadniać, że dania bezmięsne mogą udawać mięsne. Chodzi o to, by odkryć możliwości kuchni roślinnej, bogactwo warzyw, owoców, roślin strączkowych, kasz czy przypraw.

SKD: Gdzie kupujesz produkty do Twoich szalonych i nietuzinkowych potraw? Czy łatwo zdobyć produkty do Twoich ulubionych dań? Czy ekoprodukty są drogie i każdy sobie może na nie pozwolić?
Katarzyna Gubała: W książce „Warzywa górą” poza tofu, kurkumą i kuminem nie ma jakiś bardzo odjechanych produktów czy przypraw. Zależało mi na tym, by dania komponować z tego, co właśnie mamy pod ręką. Za to warto wzbogacać swoją spiżarnię o różne rodzaje kasz: jaglana, gryczana, pęczak. Na co dzień nie jemy ich zbyt dużo, a szkoda. Warto sięgać po soczewicę, cieciorkę, groch, bób, fasolkę. Niby mamy ich pod dostatkiem na sklepowych półkach, ale rzadko po nie sięgamy. W książce nie ma niezwykłych produktów. To raczej my powinniśmy sięgać częściej po te, z których korzystamy od święta. Użycie pełnoziarnistej mąki, oliwy z oliwek, oleju tłoczonego na zimno czy zaparzanego siemienia lnianego może nam tylko wyjść na dobre. Niby to wszystko mamy w kuchni, ale nie sięgamy po to. Kuchnia roślinna dlatego wzbogaca nasz jadłospis, bo zachęca i inspiruje do sięgania po produkty dobre dla naszego organizmu.

SKD: Czy wiele w Polsce jest wegetariańskich restauracji? Czy często jadasz w tego typu restauracjach? Co robisz jak ktoś zaprosi Cię do siebie lub do restauracji, gdzie nie do końca jedzenie jest dedykowane wegetarianom? Czy często u znajomych czeka na Ciebie tylko liść sałaty z pomidorem?
Katarzyna Gubała: W tej chwili w dużych miastach w Polsce wegetarianin może spokojnie najeść się do syta, zarówno dań fastfoodowych, jak i z wyższej półki. Każda lepsza restauracja szczyci się kilkoma daniami z oznaczeniem wege. Nie zawsze są to wykwintne potrawy, ale jednak da się najeść. W mniejszych miejscowościach wegetarianin też powoli znajdzie coś dla siebie. Są i placki ziemniaczane, jakaś pizza, może nawet chłodnik. Najważniejsze, żeby informować kelnera o swoich preferencjach żywieniowych. I nie chodzi mi tylko o kuchnię roślinną. Warto pytać o dania bez glutenu, laktozy czy innych alergenów. Kelner na pewno nam pomoże, a szef kuchni bardzo się postara. W tej chwili jest dużo takich klientów i restauracje o tym wiedzą, więc się starają.
Natomiast jeśli chodzi o jedzenie ze znajomymi, to tutaj sprawa jest jeszcze ciekawsza. Bo kuchnia roślinna bywa dla wielu wyzwaniem. I to bardzo przyjemnym. Moje znajome czy sąsiadki korzystają z przepisów z książki, kiedy mam je odwiedzić. Trochę z ciekawości, a trochę sprawdzając czy im się danie uda. Mięsne przyjaciółki są fankami roślinnego tatara. Bo to nic złego nie jeść mięsa. To kulinarna przygoda. Nagle po takim eksperymencie okazuje się, że mężowi jednej smakował smalec z fasoli, a innej burgery z batatów. To budujące.

SKD: "Warzywa górą!" to prawdziwy przewodnik po pysznym, bezmięsnym świecie, ale Twoje poprzednie książki "Faceci w sieci" czy też "Ukłony dla żony" są takimi powieściami również trochę w formie podręcznikowej. Czy miłość do pisania i radzenia jest tak samo wielka jak do jedzenia?
Katarzyna Gubała: Ja po prostu od wielu, wielu lat jestem dziennikarzem i redaktorem. Nie bardzo interesuje mnie polityka, więc nie podejmuję pracy w tych obszarach. Interesuje mnie psychologia, kuchnia, emocje, miłość, uważność i osiągane dzięki temu stany zadowolenia i szczęścia. Mentalnie uważam się za jogina. Dlatego chcę ludziom dawać swoją pozytywną energię, zarażać dobrym humorem i karmić jak najpyszniej ciało i duszę. Stąd pewnie książki o tym, jak znaleźć miłość swojego życia, jak być we dwoje i jak gotować smacznie. To dla mnie wszystko łączy się w jedną, wielką całość.

SKD: A co lubisz robić w wolnym czasie, oczywiście oprócz gotowania?
Katarzyna Gubała: Moje życie kręci się wokół rodziny, kuchni i jogi. Często zaczynam dzień od jogi czy medytacji. Praktykuję od 14 lat. To mi pozwala na chwilę wytchnienia przed pracą. Na co dzień jestem culinary content directorem w wydawnictwie Burda i redaktor naczelną 2 tytułów z kuchnią wege. Ciągle jest coś do pracy, do zrobienia, zorganizowania, ugotowania czy przypilnowania. Joga daje mi wytchnienie i skupienie. Pozwala na zatrzymanie się w biegu i skupienie na sobie i swoim oddechu. Podobnie medytacja. To moment, kiedy układają się w głowie myśli i świat zaczyna lepiej funkcjonować. Ukończyłam kurs mindfulnessu i od tego momentu pracuję nad swoim oddechem i nad jak najczęstszym zatrzymywaniem się w byciu „tu i teraz”. Staram się nie wybiegać myślami w przeszłość czy przyszłość, tylko poświęcać czas temu, co akurat jest ważne. A w moim życiu ważna jest moja rodzina, jej zadowolenie i zdrowie. Wspólnie spędzamy czas na spacerach, piknikach i wyjazdach. A czasami po prostu leżymy na macie i patrzymy w chmury. Życie bez telewizora daje mi o wiele więcej czasu dla bliskich i na dodatkowe aktyw

SKD: Czy mogłabyś poradzić coś osobom, które dopiero stawiają swoje pierwsze kroki w wegańskim świecie?
Katarzyna Gubała: Zacznijcie od czytania etykiet. Rezygnujcie w kuchni ze składników, które mogą wam szkodzić. Czytajcie jak najwięcej o jedzeniu i eksperymentujcie w kuchni. Jest tyle wspaniałych smaków, że myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie. Zacznijcie od podstaw, od przygotowania mleka roślinnego, prostej pasty, hummusu czy pesto. Zdziwicie się, jakie niesamowite smaki odkryjecie. Dbajcie też o różnorodność. Bo tylko dzięki temu możemy zapewnić organizmowi optymalne warunki do działania. Dbajcie także o swoją duchową stronę, o swój umysł i to, jak się rozwijacie. To wszystko jest ze sobą połączone i składa się na zadowolenie z życia i otaczającego nas świata.

SKD: Bardzo dziękuję za rozmowę i poświęcony czas.
Katarzyna Gubała: Ja również dziękuję.

Rozmawiała
Sandra Kortas-Dorsz
(sandra.kortas@dlalejdis.pl)

Fot. Materiały wydawnicze




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat