VOD „Odkupienie” – recenzja

Recenzja VOD „Odkupienie”.
Teatr jednego pomieszczenia. Powolna historia, w trakcie której serce rozdziera się kawałek po kawałku.

„Odkupienie” to amerykański dramat, którego oficjalna premiera w Polsce przypadła 24 grudnia 2021 roku. Chociaż film jest względnie nowy – pierwszy raz wyemitowano go pod koniec stycznia ubiegłego roku podczas Sundance Film Festival – zdążył już zdobyć kilka nagród i nominacji. Informacji jest o nim niewiele, jako że obraz powstał z myślą o kinach niezależnych i studyjnych. Próżno szukać go w multipleksach. We Wrocławiu pojawił się chociażby w Nowych Horyzontach słynących z kina niezależnego, zaangażowanego społecznie. Internauci wkrótce obejrzą go we własnych domach dzięki platformie VOD.

Lubię kino niezależne, filmy psychologiczne i projekty społecznie zaangażowane, toteż wiedziałam, że „Odkupienie” obejrzeć muszę. Zgasiłam światło, przybrałam wygodną pozycję i wyruszyłam na przygodę w nieznane. Szybko jednak zorientowałam się, że „przygoda” mnie ominie. Oto znalazłam się w pierwszym rzędzie sali teatralnej, a może nawet bliżej, głębiej – w realnym życiu. Po cichutku zajęłam dodatkowe krzesło w pokoju, w którym spotkała się czwórka głównych bohaterów i w którym pozostała niemal do końca filmu. To właśnie w tym pomieszczeniu, przede wszystkim przy stole, rozegrała się fabuła „Odkupienia”. Zamiast obrazów samych wydarzeń otrzymałam puzzle-opowieści o wydarzeniach, z których musiałam samodzielnie poskładać obraz.

Fabuła „Odkupienia” postępuje bardzo wolno. Wstęp niby przypadkiem rozciąga się i dłuży, zupełnie jakby widz miał poznać głównych bohaterów jak najpóźniej. Mało tego, kiedy już ich poznaje, nadal nie wie, o co chodzi. Z dialogów wręcz siłą wyrywa się szczątkowe informacje, by czegokolwiek się dowiedzieć. W końcu drzwi za dwiema parami – w tym jedną rozbitą – zostają zamknięte i zaczyna się chirurgiczna operacja. Przez długi czas jej cel pozostaje nieuchwytny, niewiadomy. Potem jest niepewny. Kiedy już widz rozumie, co się wydarzyło, dlaczego atmosfera w pokoju jest taka dziwna, a także po co zostało zorganizowane spotkanie, odczuwa pierwszy ból pęknięcia serca. Kolejne sceny operacyjnie powiększają pęknięcie, i robią to bez znieczulenia.

Napisać, że „film mi się podobał”, byłoby nietaktem. To nie jest utwór, który może się podobać, zapewnić rozrywkę czy wypełnić widzowi wolny czas. „Odkupienie” porusza, wzrusza i dotyka – głęboko! Mnie najwartościowsze wydało się przedstawienie punktu widzenia i emocji rodziców niebędących już razem. Oni też – zwłaszcza mężczyzna – stali mi się bliżsi. Chociaż wiem, film mógłby być znacznie krótszy bez szkody dla przedstawienia widzowi sensu, cieszę się, że nie jest. Tempo i odwlekanie „nagrody” sprawiają, że odbiorca angażuje w seans całe serce. Przynajmniej ze mną właśnie tak się stało.

Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)

Odkupienie [film], reż. Fran Kranz, Galapagos Films, Warszawa, 2021.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat