„W blasku obojętnych gwiazd” - recenzja

Recenzja książki „W blasku obojętnych gwiazd”.
Trochę realnie poważnych kwestii i rozmyślań o życiu i wszechświecie w klimacie science-fiction, poszerzone o idee na przyszłość. Czy to wszystko da się umiejętnie zamknąć w 96-ciu stronach?

W czasach, gdy astrofizyka cieszy się coraz większym zainteresowaniem, prawdopodobnie w wielu młodych ludziach obudziło się pragnienie zapisania się w tej dziedzinie. Warto jednak pamiętać o tym, co najważniejsze, bo... sięgnięcie gwiazd nie jest takie łatwe. Autor uznał, że warto w tym temacie zwrócić uwagę na kilka innych kwestii.

Astrofizyk aspirujący do profesury Piotr Natecki budzi się po pogrzebie brata, ostatniego członka rodziny. Męczy go dziwny sen o tym, że na Ziemi został już tylko jeden człowiek. Mimo żałoby, postanawia niezwłocznie wrócić do pracy. Jego największym marzeniem jest dokończenie projektu, który może mieć realny wpływ na rozwój ludzkości. Sprawy zaczynają się jednak komplikować, kiedy w jego mieszkaniu pojawia się dziwny gość. Ta wizyta daje Piotrowi zupełnie nowe spojrzenie na wszystko, co było do tej pory dla niego ważne.

Książka mimo że krótka, podejmuje wiele ważnych i głębokich kwestii. Nie brak w niej symboli i rozmaitych odniesień, przez co raczej sugeruje tematy do refleksji niż je zgłębia. Dyniewski nie rozbudował nadto fabuły, a czytelnik zostaje wciągnięty w życie bohatera bez większego przygotowania. W tym przypadku wyszło to jak najbardziej w porządku. Łatwo się do niego przyzwyczaić, a dzięki „potokom myśli”, mniej lub bardziej solidaryzować się.

Autor poruszył wiele spraw dotyczących życia i naszej codzienności w kontekście „do czego one zmierzają”, zadał pytanie, jaki jest cel. Sprawa sensu życia obudowana została wydarzeniami fantastycznymi, jednak nie umknęła, a stanowiła meritum. Do czego zmierza ludzkość? Co ją czeka? I co czeka astrofizyka, głównego bohatera, z którym jako czytelnik wspólnie pokonujemy kłody rzucane pod nogi przez wszechświat?

Dyniewski nie odpowiedział, a zakończenie pozostawił otwarte. I choć przez głowę przemknęła mi myśl, że to jedynie zbiór pomysłów do dyskusji, które zakreślono ogólnikowo, nie mogę powiedzieć, by była to książka o niczym. Bałam się, że autor chcąc wepchnąć za dużo do tak małej formy wywoła wrażenie, że książka jest bez celu, lecz... Okazała się ciekawa i rzeczywiście skłaniająca do choćby chwilowego pomyślenia. W czasach, gdy przyzwyczajamy się do krótkich przekazów, właśnie taki sposób na duże tematy może okazać się warty uwagi.

Kinga Żukowska
(kinga.zukowska@dlalejdis.pl)

Maciej Dyniewski, „W blasku obojętnych gwiazd”, Novae Res, 2020.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat