„Wiatr” - recenzja

Recenzja książki „Wiatr”.
Mroczna historia i Zakopane dalekie od turystycznych wyobrażeń.

Agnieszka i Piotr Markowscy, najbardziej znana i rozpoznawalna para w Zakopanem wyruszają ze schroniska nad Morskim Okiem na Szpiglasową Przełęcz. W Tatrach jest przedwiośnie, warunki są ciężkie i wydaje się, że tylko najbardziej doświadczeni taternicy powinni gdziekolwiek wyruszać. Wawrzyniec Wiślicki, pisarz, a z zamiłowania taternik i były przedstawiciel jednostki TOPR, przybywa do Zakopanego by odciąć się choć na chwilę od swojego warszawskiego życia, by przewietrzyć głowę, wędrując po Tatrach. W tym samym czasie wyrusza trasą Markowskich, gdy wtem z gór schodzi ogromna lawina, miażdżąc tysiącami ton śniegu prawie metrową warstwę śniegu. Wawrzyniec jest w stanie przysiąc, że na moment przed zejściem lawiny usłyszał on głuchy huk, podobny do wystrzału, bądź jakiegoś wybuchu. Ciężkie warstwy śniegu i lodu przysypują małżeństwo, a szanse na ich odnalezienie maleją z każdą chwilą. Co wydarzyło się na Szpiglasowej Przełęczy? Co tak naprawdę łączy Markowskich, zaginiony obraz oraz Wawrzyńca? Czy to, co się wydarzyło, to wyłącznie zrządzenie złego losu?

Igora Brejdyganta wszyscy kojarzyć mogą dzięki takim produkcjom jak „Prosta historia o morderstwie”, czy seriale „Szadź”, „Rysa”, lub „Układ” na podstawie jego bestsellerowych powieści. Jego książki cechuje przede wszystkim niesamowity realizm, ale również wszystko spowite pozostaje w mgle tajemnicy od pierwszej aż do ostatniej strony.

Wawrzyniec Wiślicki jest pisarzem i miłośnikiem pieszych wędrówek po Tatrach. Odnajduje on tutaj spokój, wenę oraz bezpieczeństwo i wyciszenie, a jednocześnie traktuje on Zakopane jak swój drugi dom; wszystkich tutaj zna lub przynajmniej kojarzy i wszyscy znają jego. Dzięki dziwnemu zbiegowi okoliczności los rzuca go na szlak dosłownie na minuty przed zejściem ogromnej i niebezpiecznej lawiny, która to porywa i przykrywa dwójkę zakopiańskich mieszkańców, małżeństwo Markowskich. Wiślicki za punkt honoru przyjmuje sobie znalezienie przyczyny zejścia samej lawiny. Nic nie jest takie, jak mogłoby się komukolwiek wydawać. Z dnia na dzień do Wawrzyńca coraz bardziej dociera, że rozwiązanie tej zagadki nie będzie ani proste, ani tym bardziej przyjemne. Wszystkiemu dodaje niesamowitej aury zbudowany przez Brejdyganta obraz Zakopanego, już nie tak cudownej, przesyconej góralskim folklorem turystycznej miejscowości, lecz mrocznego i niekoniecznie przyjaznego miejsca w przededniu wiosny.

„Wiatr” jest pozycją obowiązkową na liście książek do przeczytania dla każdego miłośnika thrillerów i kryminałów. Jak to już bywa z Igorem Brejdygantem, od samego początku zostajemy wyrzuceni w wir akcji, która to jest tajemnicza coraz bardziej, dosłownie ze strony na stronę. I kiedy już czytelnikowi wydaje się, że wie co tak naprawdę się wydarzyło, kto zawinił, jakie jest rozwiązanie zagadki postawionej mu przez autora, ten ostatni, dzięki mocy sprawczej nad swoimi bohaterami, przewraca dosłownie wszystko o 180 stopni, byśmy ponownie znaleźli się w punkcie wyjścia. Koniec zaś jest tak zaskakujący, że wbija dosłownie w fotel. Dlatego też polecam przeczytanie „Wiatru” każdemu, kto uwielbia powieści od początku do końca spowite gęstą i nieprzeniknioną mgłą tajemnicy i mroku.

Marcelina Nalborczyk
(marcelina.nalborczyk@dlalejdis.pl)

Igor Brejdygant, „Wiatr”, Warszawa, Wydawnictwo WAB, 2021r.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat