„Wichrowe wzgórza” – recenzja

Recenzja książki „Wichrowe wzgórza”.
Porywająca historia zabierająca nas do serca północnej Anglii. Do świata prawdziwych uczuć, nie zawsze prostych, a bardzo często sprzecznych i destrukcyjnych.

Emily, czyli jedna z młodszych z sióstr Brontë, w swojej powieści wciąga nas do brutalnej rzeczywistości Anglii z przełomu XVIII i XIX wieku. Akcja dzieje się w podupadłym dworku i jest tak samo dzika i wszechogarniająca jak wrzosowiska tak bardzo kojarzące nam się ze scenerią tego miejsca. Opowiada o dziejach trzech pokoleń dwóch ziemiańskich rodzin - Earnshawów i Lintonów.

Jeśli spodziewacie się jednak typowej historii miłosnej, muszę was zawieść - niczego takiego nie doświadczycie. Opowieść zapisana na tych kartach skrywa płomienne uczucia i miłosne uniesienia, ale wszystko otacza dramatyczna atmosfera. Jak w prawdziwym życiu, tak i tu miłość nie jest łatwa, a nawet bywa tragiczna. W trakcie czytania śledzimy losy bohaterów wyjątkowych i niepodrabialnych, ale trudnych do polubienia. Styl pisania Emily Brontë jest brutalny i dominujący, niemalże męski, ale nie brakuje w nim też kwiecistych wyrażeń. Autorka buduje gęstą atmosferę, idealnie dopasowaną do rozwoju wydarzeń w powieści. Towarzyszy nam burza, mgła i wichura. Dreszcz emocji sprawia, że ciężko oderwać się od czytania.

Powieść czyta się w zasadzie jednym tchem. Skrzywdzony przez los Heathcliff i jego niespełniona miłość do Cathy jest przyczyną nieszczęść spadających na rodziny. To opowieść także o sile zemsty i nienawiści. Brontë znakomicie  i dogłębnie dokonuje analizy bohaterów. Tworzy się przez to bogata paleta osobowości. Ta piękna historia pokazuje jak samotność, ból i rozpacz potrafią całkowicie odmienić człowieka. Nie brakuje tam też wzlotów i upadków, sprawiających, że powieść staje się bardziej autentyczna, a bohaterzy bliscy czytelnikowi. Ta, mimo żę dosyć zawiła, pełna jest przeróżnych wątków i historii oraz układa się w jasną i logiczną, ale zaskakującą całość. Chociaż mówi się, że to powieść, którą albo się kocha albo nienawidzi, na pewno warto spróbować. Wzbudzi w nas wiele silnych, ale i skrajnych emocji jeszcze długo po zakończeniu lektury. Będziemy do niej wracać z nostalgiczną tęsknotą.

Emilia Twardzik
(emilia.twardzik@dlalejdis.pl)

E.Brontë, „Wichrowe wzgórza”, Wydawnictwo MG, Kraków, 2021.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat