„Widok z dachu” – recenzja

Recenzja książki „Widok z dachu”.
Historia Polski z perspektywy życia jednostek. Warszawa, grudzień, Pałac Kultury. To właśnie tu przez lata dwóch przyjaciół spotyka się, by wymienić coroczne refleksje.

Widok z dachu” to powieść, której akcja dzieje się w dużej mierze na warszawskim Grochowie. Autor pokazuje ostatnie trzydzieści lat transformacji polskiego państwa. Od czasów PRL po współczesny problem walk polskich wojsk w Iraku. Książce przewodzą dwaj bohaterowie. Jurek – przyjezdny inteligent, mieszkaniec akademika na Kica oraz Tolek, rdzenny warszawiak z robotniczej rodziny. W latach osiemdziesiątych obaj żyją na Grochowie. Bywają w tych samych miejscach, ale poznają się później, w czasie obowiązkowej służby wojskowej. Znajomość przetrwa lata. Już jako dojrzali ludzie ustalą sobie prywatny termin dorocznych spotkań: rocznica grudniowa. Miejscem jest platforma widokowa Pałacu Kultury. Każdy z nich wiedzie inne życie. Tolek, choć raczej typowy Grochowiak, ostatecznie zdobędzie wykształcenie. Będzie całkiem dobrze zarabiać i dbać o rodzinę. Jurek sięgnie wyżej, otrze się o świat ministerialny i realne budowanie nowej Polski.

Tymczasem na początku Rogowski wprowadza czytelnika w lata osiemdziesiąte. Jurek z kolegą jadą zarobić kasę do Norwegii. Tolek w tym samym czasie ustawia sobie życie towarzyskie z dziewczynami z „wyższych sfer” w akademiku na Kica. Na każdego z nich w inny sposób wpłynie komuna. Jurek będzie lawirować między prawdziwą historią, a kompromisem wymaganym w celu możliwości rozwoju kariery naukowej. Tolek natomiast odnajdzie się w ruchu Solidarności i nielegalnie drukowanych ulotek. Kolejne lata przyniosą różne rozczarowania i sukcesy. Byli opozycjoniści przejdą do rządu, niektórzy zrobią na tym niezłe interesy, inni będą tylko szukać miejsca do przetrwania. Bohaterzy również przeżyją wzloty i upadki. Komentarze, które wygłaszają do siebie na platformie widokowej puentują minione zmiany i płynące lata. Nie wszystko poszło tak jak miało pójść, nie wszystko jest tak dobre jak było. Niemniej jednak kiedy potrzeba sobie pomóc są obaj obok siebie. Więź, która powstała w czasie służby wojskowej w jednostce w Gdańsku, przetrwała wszystkie zawieruchy.

Widok z dachu” to w pewnym sensie prywatna książka historyczna. Przez pryzmat życia jednostek obserwujemy zmiany, które miały miejsce w Polsce. Autor raczej nie stawia jednoznacznych ocen. Pozostawia to czytelnikowi, jeśli zechce wrócić myślami do tamtych czasów. Z całą pewnością książka jest raczej adresowana do roczników z lat 50. i 60. To jest właśnie pokolenie głównych bohaterów. Dla młodszych na końcu znajduje się słownik trudniejszych wyrazów. Takich jak Politinstytut, WRON, OPZZ, dynamówki, bechowiec itd. Kogoś może to śmieszyć, ale choć sama jestem z pokolenia lat 70. przyznam, że nie kojarzyłam wszystkich określeń. „Widok z dachu” to wciągająca panorama Grochowa i życia Polaków przez minionych trzydzieści lat. Z całą pewnością warta zauważenia ponieważ nie ma wiele przykładów tak opowiedzianej historii ostatnich dekad naszego kraju.

Agnieszka Pater
(agnieszka.pater@dlalejdis.pl)\

Sławomir Rogowski „Widok z dachu” wyd. Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA. 2014




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat