„Widziadła. Świadectwa z zaświatów” – recenzja

Recenzja książki „Widziadła. Świadectwa z zaświatów”.
Czy czytelnicze oczy widziały już tytuł taki jak „Widziadła”?

Lubię motyw duchów, interesuję się energią, ale w dusze rozumiane po chrześcijańsku nie wierzę z racji tego, że jestem ateistką. I o dziwo, kiedy jako dziecko dorwałam się do książki „Życie po życiu” (była moją pierwszą dłuższą przeczytaną samodzielnie), podeszłam do niej dość krytycznie. Bardzo mnie zaintrygowała i… jednak mimo wszystko wystraszyła. Potem zaczęło się oglądanie „przez palce” dokumentów z opowieściami ludzi, którzy mieli kontakt z duchami w godzinach, kiedy miałam już spać. Dziś myślę o tym z uśmiechem i pewnym sentymentem, więc gdy zobaczyłam recenzowany tytuł, zaciekawił mnie. Obstawiam, że na przestrzeni lat tego typu książek wydano mnóstwo, ja jednak do nich nie zaglądałam i interesowało mnie, czy i jak się omawianie tematu zmieniło.

„Widziadła. Świadectwa z zaświatów" to reporterska podróż do nawiedzonych miejsc oraz domów nękanych przez zjawy. Janusz Szostak odwiedził kilkadziesiąt takich miejsc, zmierzając śladem niewyjaśnionych zdarzeń oraz zjawisk paranormalnych w celu znalezienia tych, którzy doświadczyli spotkań z bytami nie z tego świata. Ich relacje dotyczyły duchów, demonów, widziadeł oraz „walk”, jakie przyszło im z nimi stoczyć. Oprócz tego, w książce znalazły miejsce rozmowy z jasnowidzami, mediami, egzorcystami, oraz hipnoterapeutą.

Autor od początku posługuje się prostym i obrazowym słownictwem, przez które jego sposób pisania wydał mi się niemal „schludny”. Całość jest porządnie napisana, dzięki czemu łatwo się czyta. Bez zbędnych upiększeń, bez dygresji. Czuć dziennikarskie podejście autora. Poszczególne historie i wydarzenia z konkretnych miejsc zostały dostatecznie opisane. Tam, gdzie trzeba było, głos został oddany ludziom, którzy zmagali się ze zjawami lub którzy mają z nimi do czynienia epizodycznie. Relacje zostały bardzo zgrabnie zredagowane. Proporcje uważam za wyważone.

„Widziadła” okazały się więc zbiorem rzetelnie zebranych historii. To z jednej strony plus. Z drugiej jednak, opisanie wszystkiego w suchy, spokojny sposób nie ma szans na przyprawienie o dreszczyk. Książka na pewno nie ma nic wspólnego z opowiadaniami grozy czy horrorami – nie ma w niej miejsca na strach. Warto mieć to na uwadze, sięgając po nią. Wbrew pozorom, mimo iż o duchach i klątwach, to bardziej reportaż.

Tym, co na pewno zasługuje na pochwałę, jest dobór i zestawienie treści. Układ kompozycyjny przypadł mi do gustu. Miałam wrażenie, że historie zostały ułożone od najlżejszej do najbardziej tajemniczej i mrocznej. Zagadkowość, a także to, iż nie nawiązywały do żadnych „typowych miejskich legend”, a były pewnym powiewem świeżości to ułatwiło.

Książka jest więc niezła (co np. mnie nie do końca satysfakcjonuje). Można przeczytać, ale jeśli się tego nie zrobi, nie straci się zbyt wiele – może tylko znajomości paru dość ciekawych historii. Chodzi mi o to, że nie jest to żaden „tytuł przełomowy”. Na pewno jest to tytuł skierowany do osób, które to tematu zaświatów podchodzą na spokojnie lub krytycznie. To nie „straszak” ani naciągany banał. Mimo to, mnie czytało się to dość powoli. Niby łatwo, ale nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że może nie jest to w 100% temat Szostaka.

Kinga Żukowska
(kinga.zukowska@dlalejdis.pl)

Janusz Szostak , „Widziadła. Świadectwa z zaświatów”, Wydawnictwo Harde, 2021.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat