Wieczór autorski Marii Drostek

Wieczór autorski pani Marii Drostek w Dworze Boratyn.
Chłód Syberii w baratyńskim Dworze

Syberyjską aurę odczuło audytorium zgromadzone w Dworze Boratyn, w piątkowy wieczór. W podróż żołnierskim szlakiem zaprosiła zebranych pani Maria Drostek, w czasie wieczoru autorskiego, promującego najnowszą książkę autorki. Nosi ona tytuł „Żołnierskie drogi moich braci”. Pani Maria przeniosła słuchaczy na moment w zupełnie inny świat, tak zupełnie odmienny od tego, który jest nam znany.

Uroczystość
Na salę wchodzi dystyngowana kobieta, której twarz nie zdradza przeżywanych emocji. Nie oczekuje aplauzu, zasiada cicho w fotelu, kruchą dłonią sięga po mikrofon i rozpoczyna opowieść, a z każdym słowem coraz łatwiej zatopić się w jej słowach.

Pani Maria zdobyła się na sporą odwagę, dzieląc się z czytelnikami tak osobistymi przeżyciami, a jednak zaskoczyła swoją postawą. Opowiadała konkretnie, przedstawiając fakty. Nawet gdy w jej monologu przewijały się bolesne wspomnienia, nie budowała napięcia, tylko kontynuowała rzeczowym, spokojnym głosem. Nie dało się jednak ukryć drżącego głosu i sporadycznych łez.

Pani Maria cieszyła się z przybycia wielu gości. Ogromną radość sprawiła jej jednak obecność rodziny, dumnej z sukcesu mamy, babci, prababci. Toast, tort, życzenia, kwiaty- wszystko, by uczcić sukces wybitnej autorki

„Sybir jest jak kamień”
„Słowo Sybir z islandzkiego tłumaczy się kamień”. Tymi słowami autorka nawiązała do życia rodzin w syberyjskiej rzeczywistości. Hektary niezagospodarowanych pól, zamkniętych na cywilizację, radość oprawców z przywożenia tam ludzi, rozstrzelanie chłopca za nieżyjącego baranka. Pani Marii ciężko uwierzyć, że ludzie są zdolni wyrządzać tak ogromną cierpienie innym ludziom.

Echo słów
Pani Drostek jest najmłodszą członkinią Związku Sybiraków, boli ją więc, gdy widzi, że pozostaje coraz mniej osób, które przeżywając to samo są w stanie zrozumieć jej życie. Swoimi trzema książkami autorka ma nadzieję przedłużyć pamięć o minionych czasach. Młodym ludziom ciężko uzmysłowić jak wyglądało życie żołnierzy i zwyczajnych ludzi. Jednak pani Maria posiada w tym kierunku doskonały dar. Znakomitą większość słuchaczy stanowili ludzie, niepamiętający w żadnej mierze tamtego czasu, lecz trzeba przyznać, że przysłuchiwali się z należyta powagą i uwagą. Potwierdzeniem jest zainteresowanie jakie wzbudziła autorka, po zakończonej przemowie padło mnóstwo pytań i rozmów.

Gdy opuszczałam Dworek wciąż jeszcze panował w nim uroczysty nastrój. Śpiewano patriotyczne piosenki przy akompaniamencie fortepianu, padały słowa gratulacji i podziwu. I zapewne pani Maria, jako jedyna czując radość, czuła również nostalgię, z powodu prawdziwości bólu i cierpień poprzedzających jej sukces.

Marlena Wojas
(marlena.wojas@dlalejdis.pl)

Fot. Marlena Wojas




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat