„Wielka księga słoików” – recenzja

Recenzja książki „Wielka księga słoików”.
Prawdziwym rajem dla smakosza jest możliwość kosztowania darów natury przez cały rok. Z pomocą autorki książki „Wielka księga słoików” będziesz mogła wprowadzić swoje marzenie w czyn.

Z początkiem każdej kolejnej pory roku z niecierpliwością czekamy na sezonowe owoce i warzywa. Wiosną rozkoszujemy się nowalijkami, latem zajadamy się pomidorami, malinami i truskawkami, jesienią wzbogacamy swój jadłospis o wszelkie warzywa korzenne i kuszące dynie. Niestety wtedy nadchodzi zima i wszystkie plany o zdrowym odżywianiu i zalecanych pięciu porcjach warzyw oraz owoców w ciągu dnia zdają się legnąć w gruzach. Wprawdzie w sklepach nadal możemy kupować produkty sprowadzane z zagranicy lub te zamknięte w słoikach napełnianych taśmowo przez maszyny na halach produkcyjnych, ale nie oszukujmy się – daleko im do „prawdziwej” żywności. Co zrobić w takim przypadku? W końcu trudno wymagać od swojego organizmu, że nagle z nastaniem zimy przestanie domagać się świeżej dostawy warzyw i owoców lub po zakończeniu sezonu nie nabierze ochoty na owoce, które już dawno zniknęły z naszych drzew i krzewów. W takim przypadku najlepszym rozwiązaniem jest utworzenie własnej, domowej, słoikowej linii produkcyjnej.

Jennifer MacKenzie w swojej książce pod tytułem „Wielka księga słoików” zamieszcza wszystkie informacje potrzebne do rozpoczęcia przygody z własnymi przetworami. Wskazuje, w jakie przybory powinniśmy się zaopatrzyć i jakich przypraw czy dodatków z pewnością nie powinno zabraknąć w naszej kuchni. Autorka w kilku rozbudowanych punktach przedstawia podstawowe sposoby przygotowywania przetworów, które uzupełnia o długą listę mniej lub bardziej znanych receptur. Znajdziecie wśród nich pyszne przetwory z warzyw, owoców, sosy chili, salsa, czatnej, relisze, tapenady, a także smakowitości z całego świata.

Kiedy kartkowałam książkę Jennifer MacKenzie, w pierwszym momencie rzucił mi się w oczy brak ilustracji (co prawda kilka zdjęć zostało utkanych w samym środku książki, jednak na taką ilość przepisów to prawie jak nic). Większość książek kucharskich już od pierwszej strony bombarduje nas pięknymi zdjęciami, które wręcz nakazują nam jak najszybciej udać się do kuchni i zabrać się do pracy. Jestem jednak przekonana, że w tym przypadku barwne ilustracje absolutnie nie są konieczne. W końcu jedynym sposobem, by naprawdę przekonać się o wartości przedstawionych w niej przepisów, jest zakasanie rękawów i wykonanie własnego kulinarnego arcydzieła. Lepiej chyba w domowej piwnicy mieć półki uginające się od sezonowych smakołyków, niż napawać się jedynie ich widokiem na zdjęciach. Ogromna liczba przepisów ukazanych w publikacji sprawia, że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Nieważne, jaki jest teraz miesiąc – każdy czas jest idealny, by zrobić fantastyczne przetwory i móc się później nimi cieszyć zimową porą.

Wielka księga słoików” sprawdzi się idealnie zarówno w kuchni młodej, świeżo upieczonej mężatki, jak i w domu doświadczonej, zaprawionej w słoikowym boju gospodyni.

Katarzyna Kubiak
(katarzyna.kubiak@dlalejdis.pl)

Jennifer MacKenzie, „Wielka księga słoików”, Laurum 2017




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat