„Wilkołak” - recenzja

Recenzja książki „Wilkołak”.
Ostatnia odsłona trylogii gliwickiej, czyli detektyw Dawid Wolski wraca do akcji.

Należę to osób, które sięgnęły po „Wilkołaka”, nie czytając wcześniejszych części gliwickiego cyklu i muszę przyznać, że jak najbardziej można to zrobić i nie przeszkodzi to w odbiorze książki. Domyślam się jednak, że znając treść pozostałych tomów łatwiej wejść w całą historię i nie czuć początkowego zagubienia, które towarzyszyło mi podczas lektury. Autor nawiązuje bowiem w „Wilkołaku” do wydarzeń z przeszłości poszczególnych bohaterów i mam wrażenie, że obraz całej historii byłby dla mnie pełniejszy, gdybym zaczęła lekturę od tomów „Wampir” i „Zombie”. No cóż, nic straconego. Wakacje przed nami, więc chętnie nadrobię to malutkie niedopatrzenie.

Akcja książki rozpoczyna się dość nietypowo. Trafiamy wprost na cmentarz, gdzie podczas pogrzebu ojca detektywa Wolskiego pojawia się Iga – kobieta, która podobno została zamordowana. Czy Dawid Wolski naprawdę w tym dniu zobaczył kobietę, która tak bardzo wpłynęła na jego życie, a może wyobraźnia spłatała mu figla? Detektyw postanawia to sprawdzić i wie, że tym razem nie cofnie się przed niczym, by odkryć prawdę. W tę niebezpieczną grę wciągnięty zostaje Adam Górnik. Mimo, że prokurator boryka się z problemami w życiu osobistym i zawodowym postanawia pomóc Wolskiemu w nieoficjalnym śledztwie. Odkrycie prawdy przerośnie ich wyobraźnię.

W powieściach kryminalnych z reguły w centrum akcji znajdziemy krystalicznego stróża prawa lub  postać pokiereszowaną przez życie z mocno rozbudowanym kręgosłupem moralnym. U Wojciecha Chmielarza jest odrobinę inaczej. Dawid Wolski jest bohaterem niejednoznacznym, którego ciężko polubić. Wiadomo, że na jego stan wpłynęły wydarzenia z przeszłości, chwilami widać w nim przebłyski szlachetności, ale z reguły ta cecha jest mu obca. Wolski wydaje się nader impulsywny, co zaburza jego racjonalny osąd. Nie można mu jednak odmówić inteligencji, choć trzeba przyznać, że wyjątkowo rzadko korzysta z tego daru. Brak logiki w rozumowaniu czasami śmieszy, a chwilami irytuje, ale wydaje się, że to zamierzony zabieg autora. W książce „Wilkołak” na główną scenę wkracza niezrównany duet Wolski- Górnik, a po tej dwójce można  spodziewać się dosłownie wszystkiego. Większość bohaterów, którzy przewijają się przez „Wilkołaka” to postacie pozbawione empatii, skupione na własnych celach. Ten egoizm wyzwalają w nich okoliczności. Wygląda na to, że Wojciech Chmielarz jest świetnym obserwatorem natury ludzkiej.

Nie mogę ocenić całościowo cyklu gliwickiego, nie jestem w stanie oszacować skali ewolucji poszczególnych bohaterów, ale wydaje mi się, że „Wilkołak” stanowi godne zwieńczenie trylogii. Czytając jakikolwiek kryminał próbujemy szukać tropów, znaleźć winnych i przed odkryciem kart  triumfować. Jestem przekonana, że w przypadku „Wilkołaka” będzie to prawie niemożliwe, co należy uznać za duży plus. Jakie są minusy? Można narzekać na zbyt duże zbiegi okoliczności, przekombinowane wątki, bądź nieracjonalne zachowania głównego antagonisty. Można także   mieć odrobinę pretensji za wątki, które nie zostały domknięte, ale w gruncie rzeczy „Wilkołak” to kawałek solidnego kryminału z lepszymi i gorszymi momentami. Wojciech Chmielarz obiecuje, że to koniec historii Dawida Wolskiego, ale jednocześnie podkreśla, że nie jest zbyt wytrwały w swoich postanowieniach, więc kto wie? Może za kilka lat znów spotkamy się w Gliwicach.

Anna Wasyliszyn
(anna.wasyliszyn@dlalejdis.pl)

Wojciech Chmielarz, „Wilkołak”, Warszawa, Wydawnictwo Marginesy, 2021




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat