„Wybrańcy losu” to książka odkrywająca sekrety życia prywatnego czterech znanych i uznanych – niekiedy na całym świecie – postaci z polskiej sceny kulturalnej. No, przynajmniej z tejże sceny się wywodzących, wszak dwójka z Polski wyruszyła w świat i to za granicą odniosła sukcesy.
Marek Grechuta, Ryszard Riedel, Jerzy Kosiński i Roman Polański są artystami, których większości Polaków urodzonych w XX wieku przedstawiać raczej nie trzeba. Raczej, bo zdarzają się wyjątki – przykładowo ja albo nigdy nie słyszałam o Kosińskim, albo nie zapisałam jego nazwiska w pamięci (proszę nie rzucać we mnie kamieniami!). Wspomnianych muzyków słuchałam w młodości, Polański zaś… cóż, chyba trzeba byłoby mieszkać pod kamieniem, żeby w XXI wieku nigdy nie zetknąć się z jego osobą. Niestety niekoniecznie oglądając filmy, bo również – lub przede wszystkim – śledząc ogromny skandal z wykorzystaniem seksualnym nieletniej dziewczyny. Za tym wydarzeniem smród ciągnie się do dzisiaj, zarówno w Polsce, jak i za granicą.
Mimo iż znałam trzech z czterech bohaterów książki „Wybrańcy losu” jako artystów, niewiele wiedziałam o ich życiach prywatnych. Wyjątkami były wspomniany już skandal Polańskiego oraz morderstwo w jego willi, którego dokonała sekta Charlesa Mansona. (Zresztą o tych wydarzeniach również napisano w książce). Zaciekawiło mnie, jakimi ludźmi byli za młodu, jak dochodzili do sławy, co ich spotkało po drodze. Trzeba przyznać, że Sławomir Koper – autor – zaspokoił tę ciekawość w dużym stopniu. Oczywiście pozostawił ogromny niedosyt, zwłaszcza w stosunku do historii Grechuty i Riedla, ale gdyby miał opisać każdego bohatera szczegółowo, musiałby stworzyć cztery opasłe biografie. Tymczasem już we wstępie zaznaczył: „Jak zwykle w przypadku moich książek poszczególne rozdziały nie są typowymi biografiami. Skoncentrowałem się na sprawach najważniejszych z mojego punktu widzenia, pomijając te, które uznałem za mniej istotne”.
Nie obraziłabym się, gdyby „Wybrańcy losu” byli dłużsi lub zostali podzieleni na cztery tomy. O każdym bohaterze czytało mi się bardzo dobrze. Nawet Kosiński, którego nie znałam, odkrył przede mną masę interesujących tajemnic, wprost zmuszających do przeczytania każdej poświęconej mu strony. Lekturę zakończyłam więc z satysfakcją, ale i żalem, że tak krótko.
Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)
Sławomir Koper, „Wybrańcy losu”, Harde, Warszawa, 2021.