Wywiad z Agnieszką Krawczyk

Wywiad z Agnieszką Krawczyk, autorką książki "Kamienica pod Szczęśliwą Gwiazdą".
W świecie, w którym rządzi zbrodnia przeciwko poezji i prozie, ona dzielnie walczy z zanikającym zainteresowaniem polskimi pisarzami i wspiera polską arenę kryminalną...

jako jedna współzałożycielka portalu Zbrodnicze Siostrzyczki. Mam przyjemność rozmawiać z autorką czternastu powieści obyczajowych i kryminalnych, miłośniczką kotów i dobrej kawy - Agnieszką Krawczyk - o miłości, książkach i pisaniu…

SKD: Zatem pierwsza kawa na ławę, czy portal Zbrodnicze Siostrzyczki powstał tylko po to, żeby wspierać polskich "kryminalistów"?
AK: Tak, naszym celem było promowanie polskich kryminałów, które wydawały nam się wówczas jeszcze mało popularne wśród czytelników. Sytuacja bardzo się zresztą zmieniła na korzyść rodzimych książek. Teraz, mam wrażenie, polscy autorzy są czytani równie chętnie, co zagraniczni. Obecnie skupiamy się więc na prezentowaniu naszym czytelnikom ciekawych zjawisk w obrębie gatunku powieści kryminalnej, książek z mniej popularnych krajów. Ja na przykład bardzo lubię autorów włoskich, takich jak Manzini czy Carrisi. Staram się też przybliżyć czytelnikom książki, które mnie się szczególnie spodobały, a może nie goszczą na pierwszych miejscach listy bestsellerów.

SKD: Czy kryminał to subiektywna soczewka rzeczywistości? Odpowiedź na trafną obserwację rzeczywistości?
AK: Moim zdaniem tak, obserwuję to już od dawna. Literatura kryminalna bardzo szybko reaguje na różne zjawiska społeczne, zwłaszcza te negatywne. Można w nich znaleźć nierzadko lepsze diagnozy niż w analizach na stronach poczytnych gazet. Ja sama bardzo dużo dowiedziałam się na przykład na temat konfliktów na tle etnicznym w Francji z powieści Jeana-Claude’a Izzo. Mówiłam przed chwilą o kryminale włoskim – tutaj też poruszane są aktualne tematy: przemoc wobec kobiet, sprawy związane z uchodźcami. Dlatego też tak chętnie czytam thrillery psychologiczne, żeby poznać poglądy autorów na bieżącą problematykę społeczną.

SKD: Czy łatwiej pisze się powieść kryminalną czy obyczajową?
AK: Oba gatunki tworzę z planem, więc każdą z nich mam dobrze przemyślaną. Powieść kryminalna wymaga ode mnie większej dyscypliny, muszę bardzo dokładnie myśleć nad akcją, żeby nie wprowadzić zbyt wielu pobocznych wątków. To co w powieści obyczajowej ujdzie – dygresje i opisy – nie sprawdza się w kryminale. Do tego dochodzi jeszcze zbieranie materiałów i badanie źródeł (zwłaszcza przy kryminale historycznym). Może ujmę to w ten sposób: powieść kryminalną przerabiam i skracam więcej razy niż obyczajową. Każdy z tych gatunków to inne wyzwanie i trochę inna metoda pracy. Dlatego bardzo lubię oba i chętnie piszę kryminały.

SKD: Sama Pani przeprowadza wywiady, rozmawia z pisarzami i innymi twórcami - jak się do nich Pani przygotowuje? Czy lepiej czuje się Pani zadając pytania czy na nie odpowiadając?
AK: Zazwyczaj mam to szczęście, że przeprowadzam wywiady z twórcami moich ulubionych książek, więc wystarczy przypomnieć sobie wrażenia, które towarzyszyły mi przy lekturze. Ostatnio rozmawiałam ze wspomnianym wyżej Donato Carrisim, i przyznam, że pytania do autora miałam zanotowane na marginesach jego ostatniej książki, która bardzo mnie wciągnęła. Świetnie wspominam też wywiad z francuskim pisarzem Bernardem Minierem, bo okazało się, że oboje dostrzegamy w jego książkach pewną symbolikę i szczegółowo to analizowaliśmy. Naprawdę w przygotowaniu do wywiadu bardzo pomaga, gdy się lubi powieści danego autora. Mnie w wywiadach podoba się to, że zawsze można wyciągnąć coś ciekawego, dowiedzieć się czegoś nowego o twórcy. Myślę, że taki wywiad jest też wartościowy dla czytelników. Stąd staram się znać jeśli nie całą, to przeważającą część dorobku „przepytywanego” autora. A czy wolę zadawać pytania, czy na nie odpowiadać? Chyba i jedno i drugie. Wydaje mi się, że fakt, iż się samemu udziela wywiadów, bardzo pomaga, gdy się stanie po drugiej stronie i przeprowadza rozmowę z innym twórcą. Po prostu wiadomo jak to jest.

SKD: Czy zatem może Pani zdradzić czy mieszka Pani w domu czy w bloku? Czy może w kamienicy?
AK: Przyznam, że pytano mnie już o to i mam wrażenie, że wszyscy spodziewają się, że ja mieszkam w jakimś pięknym stylowym domu, być może takim jak sama opisuję. Zatem nie. Mieszkam w dosyć zwyczajnym bloku z lat 60., nawet niezbyt pięknym, jeżeli chodzi o bryłę. Mam za to urocze otoczenie – okna wychodzą mi na zieleń, której w mieście nie ma przecież tak dużo, a niedługo w niewielkiej odległości od mojego domu ma powstać malowniczo zagospodarowany skwer. Lubię moją dzielnicę, choć nie są to już Dębniki z mojej powieści. Z Dębnik wyprowadziłam się po studiach, ale wciąż – jak widać po mojej nowej książce – darzę je wielkim sentymentem.

SKD: Skąd pomysł na powieść "Kamienica pod Szczęśliwą Gwiazdą"? Jaka jest główna myśl przewodnia książki?
AK: Każda moja powieść zaczyna się od jakiegoś podstawowego pomysłu. Tutaj też tak było. Myślą główną jest tajemnicze wyzwanie, które zostaje zaproponowane lokatorom tytułowej kamienicy. Nie zdradzę jednak jakie, proszę o nim przeczytać. Wszystkie moje książki są pozytywne i optymistyczne. Ta seria też taka będzie. Chcę pokazać, że „dobrze mieć sąsiada” i choć stosunki między mieszkańcami tego samego domu nie zawsze układają się po różach, warto próbować się porozumieć. To również książka o rodzinie i sile, jaką mają nasi bliscy. Może także nie zawsze doskonale się dogadujemy między sobą, ale rodzina jest nam jednak najbliższa. Powinniśmy czuć się w niej bezpiecznie i ufać swoim krewnym. Mam pełną świadomość, że to o czym teraz mówię, nie jest łatwe. Bywają różne konflikty, tajemnice, niezałatwione sprawy, które utrudniają kontakt. O tym także jest moja książka, że warto zrobić ten krok i wybaczyć, okazać zrozumienie, zapomnieć krzywdy. Dobro na dłuższą metę zwycięża, jestem o tym przekonana.

SKD: Czy wierzy Pani w miłość, która puka do drzwi nieproszona?
AK: O tak. Miłość to chyba najbardziej nieprzewidywalne uczucie, bo zaskakuje nas bez uprzedzenia i czasem w najmniej odpowiedniej chwili. Tak będzie i w mojej sadze. Nie zabraknie tu poplątanych miłosnych historii i uczuć, które przetrwały niejedną próbę, by się z znienacka ujawnić. Lubię pisać o miłości, przyjaźni, zaufaniu – pozytywnych uczuciach, które ożywiają, a nawet napędzają nasze życie. W powieści jest to oczywiście miłość w wielu wymiarach: w rodzinie, między rodzicami, a dziećmi, czy między rodzeństwem, miłość między partnerami, wreszcie przyjaźń, zwłaszcza taka, która rozpoczęła się wiele lat wcześniej i trwa pomimo burz.

SKD: Z góry założyła Pani, że będzie to saga?
AK: Tak, od razu zaplanowałam ją na trzy części. To długa i powikłana historia, z różnymi zwrotami akcji. Mam nadzieję, że czytelnicy będą zadowoleni, bo pojawi się tam niejedna tajemnica i wiele komplikacji, także uczuciowych.

SKD: Która z postaci sagi jest Pani najbliższa?
AK: Teoretycznie główną bohaterką jest Zuzanna Lorenc, młoda matka, która sprowadza się do Kamienicy pod Gwiazdą z dziećmi. Ja jednak chyba najbardziej lubię Helenę Werdę, jej sąsiadkę. Helena jest nieustraszona – zawsze mówi, to co myśli, nawet gdyby miało się to dla niej skończyć nie najlepiej. Mieszka z siostrą, siostrzenicą i matką – starszą już panią. W tej rodzinie wszystkie kobiety noszą imiona zaczerpnięta z dramatów Szekspira. No i Helena prowadzi, a właściwie wciąż jest na etapie otwarcia, mydlarnię – manufakturę z ręcznie robionymi mydłami. Ja też się interesuję tym zagadnieniem, brałam nawet udział w warsztatach mydlarskich, ale moje mydła nie są tak piękne i skomplikowane jak Heleny.  Tutaj muszę się jeszcze wiele nauczyć od mojej bohaterki.

SKD: Współtworzy Pani portal kryminalny, pisze powieści, uczestniczy w projektach dotyczących twórczości literackich… co jeszcze lubi Pani robić?
AK: Bardzo lubię czytać. Na pewno państwa nie zaskoczy fakt, że ze szczególną przyjemnością czytam kryminały. Interesuję się historią, zwłaszcza mojego miasta Krakowa, zbieram różne ciekawostki na ten temat. Dużo czasu poświęcam też sztuce – odwiedzam wystawy, zdarza mi się nawet wyjechać specjalnie, żeby zobaczyć jakąś ciekawą ekspozycję. Poza tym mam wiele zainteresowań, które później pojawiają się w moich książkach: astronomia, produkcja perfum domowymi metodami, teraz to mydło… Ciągle ciekawi mnie to, co dzieje się wokół nas. Nieustannie odkrywam jakieś nowe, zajmujące rzeczy, zadziwia mnie świat. Nigdy się dzięki temu nie nudzę i mam o czym pisać.

SKD: Jakie plany na przyszłość? Nad czym Pani teraz pracuje?
AK: Teraz kończę drugi tom sagi „Uśmiech losu”, którą zapoczątkowała „Kamienica pod Szczęśliwą Gwiazdą”, potem tom trzeci, a w dalszych planach są już kolejne książki. Ja jestem tak skonstruowana, że pisząc jedną powieść, już myślę nad planem następnej, opracowując kilka pomysłów „do przodu”. Mam więc już sporo notatek do kolejnych powieści i co tu ukrywać – również plan reaserchu, czyli zbierania do nich materiałów. Chyba nikogo nie zaskoczę, mówiąc, że ten etap lubię najbardziej. Sprawdzanie różnych swoich pomysłów, poszukiwania, planowanie całości książki, badanie i czytanie źródeł. Pisanie jest ogromnie przyjemne, ale ten początkowy, najbardziej chyba kreatywny moment, cieszy najbardziej. A na razie zapraszam do lektury „Kamienicy pod Szczęśliwą Gwiazdą”, mam nadzieję, że przypadnie państwu do gustu.

SKD: Już nie mogę się doczekać kiedy zasiądę w fotelu z „Kamienicą pod Szczęśliwą Gwiazdą” w ręku. Bardzo dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała
Sandra Kortas-Dorsz
(sandra.kortas@dlalejdis.pl)

Fot. Materiały wydawnicze




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat