Wywiad z Karoliną Wilczyńską

Wywiad z Karoliną Wilczyńską, autorką książki "JESZCZE RAZ, NATASZO".
Rozmowa z Karoliną Wilczyńską – autorką książki „Jeszcze raz, Nataszo”.

Jak zaczęła się Pani przygoda z pisarstwem?
Karolina Wilczyńska:
Moja przygoda z pisarstwem zaczęła się od… czytania. W dzieciństwie „pochłaniałam” książki i już wtedy marzyłam, że kiedyś mogłabym sama jakaś napisać. Tyle że wtedy uważałam pisarzy, za istoty obdarzone jakimś szczególnym darem, mądrością i talentem – półbogów prawie. Później nabrałam odwagi i zaczęłam pisać. Pierwszą książkę napisałam w ósmej klasie szkoły podstawowej, w zwykłym brulionie. Potem, już w średniej szkole, pokazałam ją koledze, który przeczytał i pożyczył kolejnej osobie ze swojej klasy. Ponieważ nie zgadzał się na zabieranie "książki" do domu, w obawie, że zaginie, koleżanki i koledzy czytali ją podczas lekcji pod ławką. Jedna z nauczycielek zauważyła ten proceder i zabrała "książkę". Kolega się bardzo denerwował, bo nie wiedział jak mi się wytłumaczy. Następnego dnia nauczycielka oddała brulion z komentarzem: „Czytałam cały wieczór. Przekażcie autorowi, żeby pisał dalej. Ale czytać podczas lekcji zabraniam”. 
Potem nastąpiła przerwa w pisaniu, ale marzyłam nadal. Mniej więcej dwa razy do roku, w okresie jesiennej i wiosennej depresji, jęczałam, że tak bardzo chcę wydać książkę i moje marzenie się nie spełnia. Wreszcie mój mąż, najwyraźniej już znudzony powtarzającymi się narzekaniami, powiedział: Żeby coś wydać, to najpierw trzeba napisać, a nie chodzić i jęczeć.  Bardzo mnie tym zdenerwował. Jak to? Sugeruje, że ja nie potrafię napisać? I z tej złości w ciągu miesiąca napisałam "Performens". Który rok później został  wydany.

Czy pisząc swoje książki inspiruje się Pani prawdziwymi postaciami i zdarzeniami?

Karolina Wilczyńska: Oczywiście. Wszystko, co widzę i przeżywam każdego dnia jest dla mnie inspiracją. Karmię moją wyobraźnię tym, co zaobserwuję i usłyszę. Oczywiście nie opisuję tego dosłownie, ale na pewno czerpię z otaczającej mnie rzeczywistości.

Czy identyfikuje się Pani z tytułową Nataszą? Ile w Karolinie Wilczyńskiej jest z Nataszy?

Karolina Wilczyńska: Tak, jest we mnie Natasza, jestem o tym przekonana. Tak samo jak w każdym z nas. Bo każdy przeżywa lepsze i gorsze chwile, każdy dokonuje życiowych wyborów i ponosi ich konsekwencje. Cieszymy się i płaczemy, kochamy i nienawidzimy, uginamy się pod ciężarem kłopotów i podnosimy, by dalej żyć. Natasza jest w każdym z nas i każdy znajdzie cząstkę siebie w Nataszy.

Jest Pani terapeutą, więc z pewnością umie Pani wniknąć w duszę człowieka. Czy zawód pomaga Pani w pisaniu?

Karolina Wilczyńska: Jestem terapeutą, a nie jasnowidzem. Nie potrafię wnikać w ludzkie dusze, czy odgadywać myśli. Moją rolą jest towarzyszenie tym, którzy chcą zmieniać swoje życie. Staram się to robić najlepiej jak potrafię. Na pewno ta praca pokazała mi złożoność ludzkiej natury, pomaga rozumieć i akceptować dokonywane przez innych wybory. A to pomaga nie tylko w pisaniu, ale i w życiu.

Nataszę, główną bohaterką Pani najnowszej powieści, poznajemy tuż po rozwodzie. Co poradziłaby Pani kobietom w podobnej sytuacji życiowej? Jak bezboleśnie rozliczyć się z przeszłością?

Karolina Wilczyńska: Nie lubię nikomu doradzać. Wierzę, że każdy wie, co powinien robić, wystarczy, że odnajdzie to w sobie. Trudne doświadczenia bolą, są sytuacje, w których tego bólu nie da się uniknąć. Co więcej – ten ból jest potrzebny, żeby zapragnąć zmiany. I żeby potem mocniej poczuć szczęście. Nie trzeba się go bać, lepiej go przyjąć, przeżyć. On minie, a pozostanie w nas siła, która pomogła go pokonać. A rozliczanie się z przeszłością  to trudny proces, za to może nam dać odpowiedź na bardzo ważne pytanie: czego tak naprawdę chcemy, pragniemy, jaka jest nasza własna droga. I znalezienia tych odpowiedzi życzę wszystkim kobietom, nie tylko tym w trudnej sytuacji.

Jaki jest Pani system pracy nad książką? Kiedy zasiada Pani do komputera? Jakich rad udzieliłaby Pani początkującym pisarzom?

Karolina Wilczyńska: Każda opowieść powstaje najpierw w mojej głowie. I to długi proces – najpierw jest impuls, który poddaje mi temat, potem rodzą się bohaterowie, zaczynają żyć, historia się toczy. Trwa to czasami nawet kilka miesięcy. Później pozostaje już tylko wszystko spisać. Chociaż i na tym etapie zdarzają się niespodzianki – pojawia się nieoczekiwanie nowa postać, albo bohaterka zmienia zdanie… Tak jak w życiu – nie ma pewności i to jest piękne.
Nie wiem czy mogę udzielać rad początkującym pisarzom, bo sama cały czas staram się doskonalić swój warsztat. Jednak gdybym miała coś przekazać osobom, które chcą pisać, to poradziłabym, żeby najpierw dużo czytali, poznali mistrzów pióra. I jeszcze, aby znaleźli w sobie wiele pokory, nauczyli się przyjmować krytykę i byli gotowi na pracę i doskonalenie się.

Czy pracuje Pani nad kolejną książką? (jeśli tak – kiedy możemy się jej spodziewać?)

Karolina Wilczyńska: Ciągle nad czymś pracuję, bo pisanie jest nieodłączną częścią mojego życia. Teraz na dodatek mam szczęście, bo wiem, że to, co piszę, będzie wydane. Powstaje właśnie cykl powieści „Stacja Jagodno”. Pierwsza część ukaże się w maju 2015 roku nakładem Wydawnictwa Czwarta Strona. Mogę więc już teraz zaprosić czytelniczki do Jagodna – niewielkiej miejscowości w Górach Świętokrzyskich. Poznacie tam Tamarę i wiele innych kobiet, postaram się też pokazać urok moich rodzinnych okolic. Będą emocje, będzie po prostu życie ze wszystkimi jego smakami.

Gdyby ktoś wynalazł wehikuł czasu, w której epoce literackiej Pani chciałaby się znaleźć?

Karolina Wilczyńska: Zdecydowanie Młoda Polska. Dekadentyzm, bohema – dobrze czułabym się w takich klimatach. Chciałabym poznać Wyspiańskiego, Przybyszewskiego, Leśmiana. 

Po jakie książki najchętniej Pani sięga?

Karolina Wilczyńska: Lubię, gdy książka nie tylko opowiada historię, ale pokazuje też jakąś prawdę o ludzkim wnętrzu. Czytając chcę czuć emocje bohaterów, a po lekturze mieć o czym pomyśleć.  Literatura powinna zachęcać do refleksji, zatrzymania się na chwilę, zastanowienia nad losem bohaterów i swoim własnym.

Czy twórczość któregoś z pisarzy jest dla Pani inspiracją?

Karolina Wilczyńska: Cenię wielu pisarzy, ale mam kilku zdecydowanych faworytów. Należą do nich Jerzy Kosiński, G. G. Marquez, M. Hłasko. Najczęściej jednak wracam do „Przeminęło z wiatrem” – to dla mnie wspaniała historia o sile kobiecości, która zwycięża wszystko.

Fot. Materiały wydawnicze




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat