Wywiad z Louise Lee

Wywiad z Louise Lee, autorką książki "Ostatnia prowokacja".
1. Jak wspominasz bycie prywatnym detektywem?

To bardzo obszerne pytanie! Może opowiem o dobrych i złych stronach tego zawodu...
Złe strony: byłam strasznie przerażona kiedy zaczynałam. Dopiero poznawałam mroczną stronę tego środowiska. Nigdy wcześniej nie poznałam żadnego detektywa i nie prowadziłam prawdziwej sprawy. Ale przeczytałam tony thrillerów! Przekazywanie klientom płyt DVD z dowodami niewierności ich partnerów to kolejny nieprzyjemny obowiązek – ale śledzenie zdradzających współmałżonków to podstawa w tej pracy. Inaczej niż w serialach kryminalnych, sprawy nie zawsze są fascynujące. Kiedy jesteś na obserwacji i nic się nie dzieje, można się załamać – siedzisz wtedy przed jakimś domem cztery dni z rzędu, myśląc o wszystkich tych rzeczach, które mógłbyś w tym czasie robić. Jest jeszcze śledzenie czyjegoś samochodu – jestem raczej podręcznikowym kierowcą, który nie lubi przekraczać dozwolonej prędkości; zawsze ciężko przeżywałam konieczność siusiania do kubków po kawie; brak towarzysza, z którym możesz pogadać też nie ułatwia zadania.
Dobre strony: odnajdywanie osób zaginionych, najczęściej biologicznych rodziców i dzieci. Znajdowałam kartki z podziękowaniami w mojej skrytce pocztowej. A detektywi nigdy nie dostają takich kartek! Były też zlecenia „na wysokim szczeblu” – można było się nieźle odstawić, bez oszczędzania, a koszty wszystkich ubrań i dodatków dodać potem do rachunku. No i ten dreszczyk emocji! Nie jestem plotkarą, wręcz przeciwnie – ale prawda jest taka, że lubię wszystko poznać od podszewki. W miły sposób. Zawód detektywa z pewnością dawał tę możliwość.

2. Jaka była Twoja najciekawsza zagadka do rozwiązania?
Na zawsze zapamiętam drugą sprawę, jaką prowadziłam – brakowało mi doświadczenia i musiałam wszystko improwizować.
Pewna starsza kobieta zakochała się w ogrodniku. Oboje byli owdowiali i zaręczyli się. Zaczęły znikać niewielkie, ale kosztowne przedmioty i jeden z krewnych kobiety poprosił o sprawdzenie przeszłości ogrodnika. Poszukiwania zawsze zaczynają się od Google’a. Odkryłam, że pochodził z drugiego końca kraju, więc kiedy znalazłam jego imię i nazwisko pojawiające się w wycinku z lokalnej gazety, zamówiłam kwerendę w jej archiwach. Ogrodnik był członkiem gangu handlarzy antykami i przez ostatnie 20 lat często bywał w więzieniu. Okazało się, że ma wciąż aktualny adres w Szkocji, więc wynajęłam tamtejszego detektywa, aby sprawdził dom. Detektyw przesłuchał lokatorkę, żonę ogrodnika, która wcale nie zmarła – była natomiast zdruzgotana, gdyż przed pięcioma laty jej mąż wyszedł do sklepu i dotąd nie wrócił.

3. Czy to prawda, że w trakcie akcji zaczął flirtować z Tobą George Clooney?
To było w Hotelu Langham w Londynie. Moim celem był rosyjski oligarcha. Obserwowałam go ze stołka przy barze. Aż tu nagle George siada koło mnie. Szampan i przystawki od razu wylądowały przed nim. Zupełnie zapomniałam gdzie jestem i po dłuższej chwili zapytałam, czy mogłabym zjeść jego przystawki, bo on i tak ich nie je, a kosztują przecież dwadzieścia funtów za porcję. W mojej wyobraźni George pomyślał, że jestem urocza. Kiedy mąż Cindy Crawford wpadł do baru i powiedział coś o jego pięknym wystroju, George odwrócił się i popatrzył mi prosto w oczy:
- To szalenie piękny bar - powiedział.
Zachichotałam jak idiotka. A potem wybiegłam z baru, bo oligarcha, którego miałam obserwować wyszedł Bóg wie kiedy. 

4. Przed wydaniem „Ostatniej prowokacji” pisałaś do szuflady. Czy siadając do pierwszych stron książki spodziewałaś się, że właśnie rozpoczynasz przygodę z bohaterką, którą pokochają tysiące czytelników?
Nie miałam pojęcia! Marzyłam o tym – kiedy piszesz, musisz mieć dziwne poczucie, że jest ci to przeznaczone, w innym wypadku nigdy nie oddałabyś kilku lat z życia by kryć się w swoim gabinecie i napisać 100 tysięcy słów. Florence Love bardzo szybko przypadła mi do gustu jako bohaterka. Jednak na początku nie widziałam w niej potencjału. Uczyłam się na studiach magisterskich z kreatywnego pisania na Birkbeck, uniwersytecie w Londynie i musiałam napisać opowiadanie o kobiecie-detektywie w ramach pracy domowej. To moja opiekunka jako pierwsza tak bardzo polubiła Florence Love i stwierdziła, że koniecznie muszę napisać o niej książkę. Dzięki niej wkrótce będą już trzy powieści!

5. Twoi bohaterowie są niezwykle dopracowani, pełnokrwiści. Czy długo budujesz postać? A może wzorujesz je na prawdziwych osobach?
Nadawanie charakteru bohaterom to najlepsza część pisania. Wzorem dla każdej postaci jest zawsze ktoś, kogo znam – niezależnie, czy to przyjaciel, członek rodziny, czy osoba przypadkowo spotkana w autobusie. Lubię budować sobie w głowie historię danej postaci. Budzę się w środku nocy i wyobrażam sobie, co dana postać zjadłaby na śniadanie. To pełen eskapizm, świetna terapia i mój ulubiony etap w procesie twórczym.  

6. Brat Florence to dorosły mężczyzna z zespołem Aspergera. Dlaczego zdecydowałaś się pokazać w swojej książce osobę chorą właśnie na tę chorobę?
Mam znajomych z podobnymi zaburzeniami. Kiedy byłam nauczycielką, ściśle pracowałam też z dziećmi cierpiącymi na zespół Aspergera. Byłam zafascynowana tym zaburzeniem i pokochałam te dzieci. Często mają cechy charakteru, których im zazdroszczę. Jako pisarka jestem stuknięta na punkcie podejmowania decyzji i tego, co powinnam czuć w danej sytuacji. Zdecydowanie za dużo myślę. Ale bardzo podoba mi się ich prawdomówność. Nigdy nie owijają w bawełnę. To bardzo mnie wyzwala, kiedy rozwijam postać.

7. Jak wiele z Ciebie jest w Florence, bohaterce „Ostatniej prowokacji”?
Z pewnością obdarzyłam ją moimi dziwactwami i doświadczeniami, ale nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak wiele ze mnie jest we Florence, dopóki moi przyjaciele i rodzina nie przeczytali książki! Myślałam, że zakamuflowałam się całkiem nieźle – ale widocznie niedostatecznie dobrze. Osobiście sądzę, że Florence jest przesadzoną wersją mnie, z kilkoma dodatkowymi słabostkami. Jest mówcą o wiele lepszym ode mnie. Ja jestem beznadziejna, jeśli chodzi o przemówienia. Dajcie mi trzy godziny, a wymyślę może jedno zgrabne powiedzonko i to tylko przy dobrych wiatrach. Ale Florence potrafi wygłosić powalający monolog. Nie zawsze jest taktowny czy etyczny, ale uwielbiam jej potrzebę dobitnego przekazywania myśli.

8. Florence jest zdecydowaną przeciwniczką małżeństwa. Czy z czasem choć trochę zmieni swoje podejście do związków?
Nie mogę powiedzieć, że jej podejście się zmieni, bo jest autentycznie przerażona myślą o zaangażowaniu, ale w drugiej części serii na pewno pojawi się ktoś, kto wpłynie na jej opinie o wielu rzeczach. Mogę zdradzić, że zobaczymy rozwój życia miłosnego u Florence, jak u każdej kobiety. Aby przekonać się, czy będzie to propozycja małżeństwa czy nie, musimy jeszcze poczekać.

9. Swoją bohaterkę nazywasz mieszanką Bridget Jones i Jamesa Bonda. Czym jeszcze inspirujesz się, pisząc?
Inspirują mnie komicy. Dawn French, Joan Rivers, Julie Walters. Ci, który potrafią odnaleźć coś śmiesznego nawet w najstraszniejszych okolicznościach – to nie lekceważenie, to świetna strategia przetrwania. Kilka tygodni temu utraciłam bliską osobę i byłam naprawdę zdumiona tym, jak śmiech pozwolił przetrwać najgorszy okres mnie i mojej rodzinie. Ale przede wszystkim inspirują mnie po prostu ludzie. Ci, których znam – przyjaciele i rodzina. Ale często i obcy ludzie. Tacy, których poznaję tylko przelotne, jednak ich aura zostaje ze mną. Na przykład listonosz czy kelnerka.

10. Nad czym obecnie pracujesz?
„Ostatnia prowokacja” jest częścią trylogii Florence Love. Będą więc dwie kolejne powieści w tej serii. Właśnie skończyłam pracę nad drugą i wkrótce zaczynam trzecią! Prawdopodobnie będę też mocno zaangażowana w serial telewizyjny. Telewizja BBC wstępnie zamówiła „Ostatnią prowokację” – zobaczyć znanych aktorów ubiegających się o role, które sama stworzyłam to strasznie ekscytująca perspektywa.

Fot. James Duhan




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat