Wywiad z pisarzem Alkiem Rogozińskim

Wywiad z Alkiem Rogozińskim autorem książki „Do trzech razy śmierć”.
1. lutego 2017 roku miała miejsce premiera książki Alka Rogozińskiego „Do trzech razy śmierć”. Komedii kryminalnej, która zapewne podbije serca czytelników.

Prywatnie pisarz jest wielbicielem Jima Morrisona, Madonny, podróży oraz Imperium Rzymskiego.

O czym jest Pana najnowsza książka, jakby mógł ją Pan opisać w kilku zdaniach...
Moja nowa książka to kryminał, toczący się w małym dworku pod Krakowem. Odbywa się tam spotkanie pisarek. Traf chce, że już pierwszego dnia jedna z nich zostaje otruta. Rozpoczynają się dwa śledztwa - policji oraz bohaterki mojej książki, autorki kryminałów Róży Krull, która uważa, że sama szybciej wytropi mordercę. Nie dopowiem, czy ma rację...

Napisana przez Pana książka jest bardziej kryminałem czy komedią?
Starałem się idealnie wyważyć proporcje, ale chyba jednak jest w niej 60% kryminału i 40% komedii. Jakbym się nie starał, zawsze wyjdzie ze mnie kryminalista!

Na kim jest wzorowana postać głównej bohaterki Roży Krull, czy ma ona odzwierciedlenie w rzeczywistej postaci?
Oczywiście, że nie. Wszystkie postaci w mojej książce są wymyślone. A przynajmniej tak głosi oświadczenie na początku powieści. Więc to nieprawda, że Róża mieszka w Gdańsku, ma dwoje dzieci, męża i kota Puszysława. Stanowczo dementuję te pogłoski ;)

Czy Pana zdaniem „Do trzech razy śmierć” ma szansę odnieść taki sam sukces jak pozycja „Ukochany z piekła rodem”?
Mam nadzieję, że zostanie przyjęta nieco cieplej. Co ciekawe, "Ukochany z piekła rodem", choć pozwolił mi zadebiutować i zostać zauważonym, nie był specjalnie wielkim sukcesem komercyjnym. Sprzedało się go nieco ponad 3 tysiące egzemplarzy. Super - jak na debiut, ale trudno nazwać taki wynik oszałamiającym. Tak naprawdę znakomicie sprzedała się dopiero moja trzecia książka, wydana przez poznańską Filię, "Jak Cię zabić, kochanie?". Została ona też nominowana przez opiniotwórczy portal Lubimy Czytać w plebiscycie "Książka roku". Jak dotąd był to mój największy bestseller.

Czy ma Pan już pomysł na całą serię „Róża Krull na Tropie”? Jaki będzie element łączący serię?
Elementem łączącym całość będzie oczywiście postać głównej bohaterki oraz jej dwójki pomocników. Myślę, że spoiwem będzie też komediowe tło każdej kolejnej opowieści kryminalno-detektywistycznej z Różą Krull. A co do pomysłów, zawsze myślę "o jedną książkę do przodu". Nigdy nie wybiegam planami dalej. Nie lubię planować. Stawiam na spontaniczność.

Dziennikarz radiowy, redaktor magazynu, pisarz, która z tych prac sprawia Panu najwięcej radości?
Na tę chwilę pisanie. Zdecydowanie.

Dla jakiej grupy czytelników przeznaczone są Pana książki?
Dla ludzi, obdarzonych poczuciem humoru. To jedyne kryterium.

Co lubi Pan robić w wolnym czasie, gdy nie pisze książek?
Jestem fanem kina. Gdybym mógł, najchętniej zamieszkałbym na stałe w sali kinowej. Ostatnio przekonałem się też do seriali. Poza tym uwielbiam podróże i przeznaczam na nie każdy zaoszczędzony wcześniej grosz. Odpoczywam, zwiedzam, a przy okazji zbieram pomysły na kolejne książki. W czasie wakacji, siedząc w cieniu po tym, jak dzień wcześniej spiekłem się na raka, i nudząc się jak mops, wymyśliłem całą fabułę mojej drugiej powieści - "Morderstwo na Korfu".

Skąd się wzięła potrzeba pisania książek? Czy jest to naturalna kolej jeżeli chodzi o Pana zainteresowania zawodowe, dziennikarz radiowy, redaktor magazynu i w końcu pisarz?
Nie sądzę, żeby to była jakaś utarta droga. Książki chciałem pisać, zanim zacząłem przygodę z mediami. Tyle że musiałem do tego dojrzeć. Zajęło mi to czterdzieści lat...

Czy przeczytamy kiedyś książkę Pana autorstwa, która będzie z innego gatunku niż komedia kryminalna?
Chciałbym napisać powieść historyczną. Ale to na razie tylko marzenie...

Co jest ważniejsze Jim Morrison, Madonna, podróże, historia Imperium Rzymskiego czy pisanie?
Nie da się rozstrzygnąć. Morrison jest moim idolem. Miał charyzmę, znakomity głos, na scenie był artystą totalnym, osobowością, porywającą tłumy, ale miał też swoje drugie oblicze, wrażliwego romantyka, jednego z najlepszych poetów swoich czasów. Madonna to moja miłość od zawsze. Kobieta kameleon, piekielnie inteligentna i zdolna, znakomicie łącząca w swojej twórczości popkulturę ze sztuką wyższych lotów. Teksty jej piosenek, kreacje sceniczne, świat wykreowany w teledyskach - to wszystko jest mistrzostwem świata i przyczynkiem do refleksji na temat czasów, w których przyszło nam żyć. Madonna jest jedną z nielicznych artystek muzyki niepoważnej, której udało się kilka razy wznieść na wyżyny niedostępne dla innych gwiazd współczesnego popu. Proszę obejrzeć choćby teledysk "Bedtime Story" - zobaczyć, ile jest tam symboli, nawiązań do dzieł sztuki, ukłonów w stronę symboli różnych stron świata. Majstersztyk! Z kolei historia Imperium Romanum to był mój konik, gdy byłem nastolatkiem. Zaczytywałem się wtedy w książkach Aleksandra Krawczuka, zbierałem jego, drukowany w odcinkach w "Przekroju", "Poczet cesarzy rzymskich" i marzyłem o wyprawie do Rzymu. Myślę, że z tego marzenia wyrosła potem chęć podróżowania po świecie, poznawania innych zwyczajów, rozmów z ludźmi, żyjącymi na tej samej planecie, a jednak w zupełnie inny sposób niż my.

Dlaczego do interpretacji audiobooka „Do trzech razy śmierć„ wybrał Pan Paulinę Holtz? Co zdecydowało, że była ona najlepsza do tej roli?
Pewnie rozczaruję, ale nie miałem żadnego wpływu na wybór lektorki. Bardzo się jednak cieszę, że firma odpowiedzialna za wydanie audiobooka wybrała panią Paulinę. To fantastyczna aktorka, obdarzona charakterystycznym, pięknym głosem. Sam już się nie mogę doczekać chwili, kiedy będę mógł usłyszeć "Do trzech razy śmierć" w jej interpretacji. Ale premiera dopiero 10 marca.

Marzył Pan w dzieciństwie, żeby być zawodnikiem Legii Warszawa?
Nie. Spośród różnych zawodów, które jako dziecko, chciałem wykonywać był strażak, policjant, ba! nawet szpieg i tajny agent, ale nigdy piłkarz. W ogóle ze sportem jestem trochę na bakier. Uwielbiam bowling, lubiłem jogging, zanim się okazało, że robi kuku mojemu kręgosłupowi i kocham jazdę na rowerze. I to byłoby mniej więcej na tyle z moją aktywnością fizyczną. Trochę kiepsko...

Co jest najtrudniejsze w pisaniu?
Ból kręgosłupa szyjnego. Zawsze na pytanie "co trzeba zrobić, żeby napisać książkę", odpowiadam: "mieć dobrego fizykoterapeutę albo masażystę".

Dziękuję za rozmowę.
Ja też dziękuję i pozdrawiam Czytelniczki portalu dlaLejdis. A przy okazji życzę dużo miłości z okazji Dnia Kobiet!

Rozmawiała
Agnieszka Krakowiak
(agnieszka.krakowiak@dlalejdis.pl)

Fot. Materiały wydawnicze




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat