Wywiad z Remigiuszem Mrozem

Remigiusz Mróz - wywiad.
Remigiusz Mróz – pisarz, prawnik oraz sportowiec. Autor książek, które czyta się jednym tchem. Kreuje bohaterów powieści, z którymi możemy się od razu utożsamić.

Jego pozycje polecają m.in. Tess Gerritsen i Katarzyna Bonda.

Książkę Jego autorstwa, „Chyłka – Zaginięcie” zekranizowano w formie serialu. Widzowie mogli go już obejrzeć na Player.pl. Od 30 marca będzie emitowany w stacji TVN.

Czy poradnik „O pisaniu na chłodno” jest Pana autobiografią?
Pierwsza część tak, choć jedynie pod kątem pisarskim. Miała służyć nie tyle rekapitulowaniu życia, ile podsumowaniu całej mojej drogi jako autora – znajdują się tam więc głównie te rzeczy, które w jakiś sposób są z tym związane. Od pierwszych lektur i rozwijania pasji czytania, przez debiut, przebijanie się na rynku, aż po wszystko, co działo się w ostatnich latach.

Kiedy doszedł Pan do wniosku, że pisanie jest tym czemu chce Pan się poświęcić w życiu ? Co wpłynęło na tą decyzję?
W okolicach setnej strony Parabellum, czyli pierwszej książki, jaką napisałem. Pamiętam, że wstałem pewnego dnia, zasiadłem do tekstu i naszła mnie prosta myśl, że to jest to. Od tamtej pory wiedziałem, że tak naprawdę nie chcę zajmować się w życiu niczym innym. I że zrobię wszystko, żeby pisanie było nie tylko pasją, ale też sposobem na życie.

Co oznacza słowo parabellum?
To zlepek dwóch słów z łacińskiej sentencji si vis pacem, para bellum, czyli „chcesz pokoju, gotuj się do wojny”. Długo szukałem tytułu dla tej serii i kiedy tylko przypomniałem sobie o tej maksymie, uznałem, że mam dokładnie to, czego potrzebowałem.

Co daje Panu natchnienie do pisania?
Wszystko! Cały otaczający nas świat jest jedną wielką inspiracją. Zalążkiem historii może być jakieś zdarzenie widziane na ulicy, nagłówek w prasie czy nawet esemes od firmy kurierskiej. Te źródła najlepiej widać, kiedy jesteśmy najbardziej spragnieni – im większy głód kreatywności, tym bardziej oddziałują na nas bodźce ze świata.

Czy bohaterowie Pana książek są wzorowani na rzeczywistych osobach?
Nie, nigdy świadomie nie odwzorowuję nikogo, kogo znam. Nie sposób jednak zupełnie odciąć się od własnego życia – przypuszczam, że każdy bohater moich książek ma w sobie albo coś ze mnie, albo z ludzi, z którymi mam styczność.

Chyłka, komisarz Forst, Zordon, jak się tworzy takich bohaterów?
W ich przypadku sprawa jest dość prosta, bo właściwie tworzą się sami. Zaczynając przygodę z Forstem czy Chyłką tak naprawdę nie miałem pojęcia, z kim mam do czynienia. Oboje byli dla mnie czystą kartą, która zapisała się wraz z rozwojem fabuły. To, jak reagowali na dane wydarzenia, ukształtowało ich jako postacie – nigdy zawczasu nie zakładam, że jakiś bohater będzie taki a taki, bo zachodzi wtedy niebezpieczeństwo, że będę naginał jego reakcje do swojej wizji. A nie o to chodzi. Te postacie muszą żyć własnym życiem.

Jest Pan doktorem nauk prawnych, miał Pan możliwość zostania na uczelni i prowadzenia zajęć ze studentami. Jak Pan ocenia po latach, czy porzucenie zawodu prawnika dla bycia pisarzem, to był dobry wybór?
Najlepszy (śmiech). Ale mówiąc poważnie, to z pewnością dobre zajęcie, w dodatku przy odrobinie powołania można zrobić sporo dobrego. Prawda jest jednak taka, że po tej setnej stronie Parabellum nie byłbym w stanie robić już niczego innego. Gdyby nie udało się z pisaniem, zapewne byłbym dość depresyjnym, a przez to niezbyt przyjaznym wykładowcą (śmiech).

Pisze Pan książki praktycznie jedna po drugiej, skąd bierze się w Panu tyle siły? Praca nad książką to bardzo wyczerpujące zajęcie?
Nie mam pojęcia. Pisanie pełni dla mnie rolę podobną jak sport – usuwa nadmiar energii, przez co mogę spokojnie funkcjonować. Jeśli nie pobiegam przynajmniej godzinę dziennie, czuję się źle, mam kłopoty ze spaniem i cały czas biję się z myślami. Podobnie jest, kiedy nie spędzę kilku godzin przy pracy.

Czy zdradzi nam Pan nad jaką książką teraz pracuje, uchyli choć „rąbek tajemnicy” co do jej treści?
Mogę powiedzieć, że pozycja, nad którą pracuje, ukaże się nakładem Wydawnictwa FILIA jeszcze przed połową roku. Będzie to thriller z dość enigmatyczną zagadką, ale także w pewnym sensie powieść obyczajowa – wątek relacji międzyludzkich zarysował się chyba najmocniej, jeśli chodzi o moje dotychczasowe kryminały.

Jak ważna jest pomoc redaktora w wydawnictwie przy wydawaniu przez pisarza książki?
Nie do przecenienia! Świeża para oczu potrafi wyłapać rzeczy, których autor nie dostrzeże nawet przy piątym czytaniu. Poza tym każdy z nas zwraca uwagę na zupełnie inne rzeczy, przyjmuje inną perspektywę, wywodzi się z innego środowiska… i tak dalej. Im więcej osób krytycznie oceni naszą pracę, tym lepszy będzie ostateczny efekt. Grunt, to traktować każdą uwagę nie jako przytyk, ale jako narzędzie, dzięki któremu można sprawniej pracować.

Które spotkanie autorskie zapadło Panu w pamięci i co miało na to wpływ?
Było ich trochę, ale dość mocno zapadło mi w pamięci to, które odbyło się w Poznaniu po premierze Kasacji. W księgarni, w której się odbyło, wcześniej organizowano dwa inne, na których frekwencja była minimalna. Obawialiśmy się, że dojdzie do powtórki z rozrywki, ale okazało się, że właściwie z trudem wszyscy się zmieściliśmy. Razem z wydawcą byliśmy w dość dużym szoku, i chyba po raz pierwszy zobaczyliśmy, że nasze książki rzeczywiście zyskują szerokie grono zwolenników.

Jacy są Pana ulubieni pisarze, czy wzoruje się Pan na nich w jakiś sposób w swojej twórczości?
Stephen King to oczywiście niedościgniony wzór, jeśli chodzi o… cóż, właściwie o wszystko. Oprócz tego, że ma całkiem niezłe tempo i jest obecny na rynku dłużej, niż starsi górale pamiętają, udało mu się poukładać życie osobiste na tyle, że jest ze swoją żoną od jakichś pięćdziesięciu lat. Literacko zaś największym autorytetem jest dla mnie Wiesław Myśliwski, który w jednym zdaniu potrafi zmieścić tyle, ile ja nie potrafię w jednym rozdziale.

Pana poradnik – „O pisaniu na chłodno” jest najlepszą książką z tej dziedziny, jaką do tej pory czytałam, czy jest szansa, że Remigiusz Mróz, będzie uczył pisania w szkole kreatywnego pisania – „Maszyna do Pisania”?
Dziękuję! Chociaż nie mogę przypisać sobie wszystkich zasług. Rady w drugiej części to właściwie wszystko, czego sam nauczyłem się od ludzi dużo mądrzejszych niż ja, a potem zaadaptowałem do własnego warsztatu. Nauczyciel ze mnie żaden, więc prowadzenie kursów zostawiam tym, którzy są obdarzeni talentem do bezpośredniego przekazywania wiedzy!

Katarzyna Bonda i Remigiusz Mróz. Połączyło Państwa zamiłowanie do kryminału?
Połączyło nas chyba przede wszystkim to, że z jednej strony nadajemy na identycznych falach, z drugiej zaś jesteśmy swoimi dokładnymi przeciwieństwami. Brzmi to jak wyświechtana fraza, ale rzeczywiście jesteśmy jak ogień i woda. Mamy pewien niezachwiany, wspólny fundament, a to, co na nim, chyba nie może bardziej od siebie się różnić (śmiech). Mnie w Kasi fascynuje absolutnie wszystko. Każdy aspekt jej charakteru budzi podziw, każdy gest i zachowanie to dla mnie magia. Kompletne wariactwo!

Jeżeli kiedykolwiek napisalibyście razem z Katarzyną Bondą książkę, to z jakiego gatunku literackiego by ona była?
Namawiam ją na science-fiction, ale zgrzyta zębami na samą myśl (śmiech). Marcin Prokop podsunął nam „Sztukę kochania na cztery ręce”, ale… po pierwsze nie jestem pewien, co konkretnie miał na myśli, a po drugie nie wiem, czy aby nie widział gdzieś w tym swojego udziału (śmiech).

Kto jest dla Pana wzorcem w życiu?
Ze względu na perspektywy zawodowe i plany życiowe – Stephen King. Trzeba naprawdę dużo zawziętości, ale jednocześnie gotowości do kompromisów, by tak dobrze poukładać sobie życie, nie zaniedbując ani czytelników, ani rodziny.

Jakie jest Pana życiowe motto?
Pewnie jakieś łacińskie, bo od czasów szkolnych miałem hopla na ich punkcie. Pierwsze, co przychodzi mi na myśl, to sola ratio perfecta beatum facit.

Dziękuję za rozmowę
Agnieszka Krakowiak
(agnieszka.krakowiak@dlalejdis.pl)

Fot. Mikołaj Starzyński/Wydawnictwo FILIA




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat