„Wzrusz moje serce” - recenzja

Recenzja spektaklu „Wzrusz moje serce”.
Komedia? Dramat? A może tragikomedia? Oglądając spektakl „Wzrusz moje serce” na pewno będziecie się wzruszać niejednokrotnie: i ze śmiechu i z płaczu.

Ona – kłamliwa i bezwstydna. On – naiwny i namolny. I jeszcze bezradny przyjaciel. W rolach epizodycznych: francuski pedikiurzysta, hiszpański akompaniator, jugosłowiański marynarz i wielu innych interesujących mężczyzn. Oto romans, który potrafi wypełnić życie. Sędzia Lamka (znakomity Waldemar Barwiński!) żyje złudzeniem miłości. Ukochana śpiewająca w klubie panienka lekkich obyczajów Lalalala (Agata Wątróbska) spotyka się z nim w każdą sobotę o ósmej wieczorem. Zapewne nie robią niczego szczególnego. On pewnie bezustannie coś mówi, ona słucha jednym, a wypuszcza drugim uchem. I tak co tydzień. Te spotkania nadają jedyny sens marnemu życiu Lamki. Pozwalają mu uwierzyć, że to ma sens, uczepić się iluzji odwzajemnionego uczucia, samemu się w nim spalić. Choć Lalalala prowadza się z coraz to nowymi absztyfikantami, nawet nie stara się tego ukrywać. Ale Lamka nie chce widzieć…

W rolę Sędziego Lamki wcielił się Waldemar Barwiński, związany z Teatrem Dramatycznym od dawna. Aktor znakomicie kreuje swoją postać, jest zarówno zabawny jak i wzruszający. Raz widzowie śmieją się razem z nim, a za chwilę popadają w melancholię i zadumę tak samo jak on. Jest komediowy, a zarazem dramatyczny. Budzi skrajne emocje – duże brawa! Z kolei Robertowi Majewskiemu, który wykreował postać Pszoniaka – przyjaciela Sędziego Lamki – również należą się duże ukłony. Pszoniak chce uciec od monotonii i życia jako takiego ze swoją żoną Jako-Taką. Chce uciec, ale nie ma siły i odwagi, a może najzwyczajniej w świecie: nie chce mu się, bo jest mu wygodnie? Czy takie historie nie są często przez nas słyszane? Żona Pszoniaka (Magdalena Smalara)  to zmęczona życiem kobieta, która nie dba ani o siebie, ani o męża, ani o dom. Dlaczego zatem bohaterowi ma zależeć na takiej egzystencji?

Spektakl toczy się w zasadzie równolegle w dwóch historiach, które się ze sobą łączą: pierwsza to nieszczęśliwa, wręcz platoniczna miłość Sędziego Lamki do Lalalali (w tej roli bardzo dobra Agata Wątróbska), a druga opowieść to życie Pszoniaka wraz z jego żoną i ciągła monotonia. Czy to jeszcze miłość? Czy może jednak już tylko przyzwyczajenie? Każdy z nas na pewno zna pary, w których pojawia się dokładnie ten sam problem. Niektóre z nich rozchodzą się, a inne tkwią dalej nieszczęśliwie w takim układzie. Czy warto? Na to pytanie nie znajdziemy jednoznacznej odpowiedzi, bo wszystko zależy od potrzeb danego człowieka.

Reżyserką przedstawienia jest Małgorzata Bogajewska. Na jej ręce składam ogromne gratulacje. Warto zobaczyć „Wzrusz moje serce”, bowiem naprawdę… wzrusza. W tym spektaklu mamy prawdziwą podróż po wszelkiego rodzaju emocjach, dotykamy różnych płaszczyzn i dziedzin życia. Czasami balansujemy na granicy absurdu. Polecam każdemu, kto szuka w teatrze czegoś więcej niż tylko czystej rozrywki.

Joanna Sieg
(joanna.sieg@dlalejdis.pl)

Wzrusz moje serce, Teatr Dramatyczny w Warszawie (Scena na Woli im. Tadeusza Łomnickiego)




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat