„Za horyzont. Polaków latynoamerykańskie przygody” – recenzja

Recenzja książki „Za horyzont. Polaków latynoamerykańskie przygody”.
Życie na emigracji nie jest łatwe. Doskonale wiedzą o tym nasi rodacy, którzy zdecydowali się zamieszkać na drugim końcu świata.

Tomasz Pindel to pisarz, autor i tłumacz licznych publikacji literaturoznawczych, biograf Mario Vargasa Llosy. Jest specjalistą w przekładach literatury latynoskiej. W swojej najnowszej książce „Za horyzont. Polaków latynoamerykańskie przygody” skupia się na losach Polaków, którzy zdecydowali się wyemigrować na południowoamerykański kontynent.

Jak sam autor pisze, polska historia skupiona w Ameryce Południowej to nie tylko Gombrowicz. To wielka epopeja pielgrzymstwa polskiego, trwająca kawał XIX i kolejne dekady XX wieku. Byli to ludzie różnych klas, stanów, aspiracji, talentów. Marzyciele uciekający przed nędznym życiem na polskej wsi, skupieni na fantazjach o brazylijskim złocie i wszelkich innych klejnotów, które – według legendy – tak mocno świecą, że dają jasność nawet nocą. Są potomkowie polskich legionistów od Napoleona, którzy tłumili wolnościowe zrywy na Haiti – i którzy zmienili radykalnie polską tożsamość. Są również prostytutki, arystokraci i żołnierze od gen. Andersa w Argentynie, a nawet pewien sławny modelarz w Gwatemali, który o nowej ojczyźnie wypisywał, niestety - rasistowskie okropieństwa.

Ludzie niepiśmienni w tamtych czasach nagle zdecydowali się na wyprawę za ocean do krajów, o których nic nie wiedzieli. To była bardzo dramatyczna decyzja spowodowana tym, że w kraju panował powszechny głód. Ziemią obiecaną miała być Brazylia. Wystarczyło tylko wyjechać, bo rząd brazylijski gwarantował ziemię. Dostawał ją każdy, kto tylko tam dotarł. Nie trzeba było spełniać specjalnych warunków - jedynym było dotarcie do Brazylii. Jednak rzeczywistość w nowym El Dorado nie była taka kolorowa, jak się wszystkim wydawało. Przybywający do Brazylii Polacy sądzili, że otrzymają kawał ziemi do uprawy i pasania bydła, niewiele w tym uczestnicząc. W rzeczywistości dostali kawałek niezaoranego ugoru, na którym nic nie chciało rosnąć, nawet chwasty.

Polacy w tamtych czasach nie mieli smykałki do biznesu. Byli jednym z najmniej rozwiniętych państw, co rodziło niechęć ze strony innych grup etnicznych. Na Polaków patrzono z pogardą i niższością. Także hiszpańskie słowo polacos miało bardzo pejoratywne znaczenie - tak nazywano prostytutki, nie tylko polskiego pochodzenia, ale ogólnie. W świadomości miejscowych utarł się wizerunek Polaka jako kogoś pierwotnego, prymitywnego i pozbawionego kraju. Typowym, bardzo obraźliwym, określeniem było "Polak bez flagi".

Tomasz Pindel losy swoich bohaterów przeplata z burzliwą historią kontynentu i obrazami współczesnych dynamicznych zmian. Autor podąża śladami Polaków w Argentynie, Brazylii, Chile, Gwatemali, Haiti i Meksyku. Pokazuje skrajnie odmienne oblicza polskiej emigracji na przestrzeni ostatnich trzystu lat. I choć pisze o ludziach z daleka – zza horyzontu – niepostrzeżenie przystawia czytelnikom migracyjne zwierciadło naszych rodaków. „Za horyzont. Polaków latynoamerykańskie przygody” to lektura nie tylko dla miłośników latynoskich klimatów, ale dla wszystkich, którym losy Polaków na obczyźnie nie są obojętne.

Klaudia Kwiatkowska
(klaudia.kwiatkowska@dlalejdis.pl)

Tomasz Pindel, „Za horyzont. Polaków latynoamerykańskie przygody”, Wyd. ZNAK, 2018




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat