„Za jakie grzechy” – recenzja

Recenzja książki „Za jakie grzechy”.
Lekkie, pełne ciepła i zabarwione miłością powieści to styl charakterystyczny dla Anny Karpińskiej. Taka jest też jej najnowsza książka.

Główna bohaterka, Alina, to psychoterapeutka po przejściach, sama potrzebująca psychoterapii. Nie potrafi zaufać mężczyznom, więc, choć bywa czasem czyjąś dziewczyną, formalizacja związku nie wchodzi w grę. Wszystko przez traumę sprzed pięciu lat.

Dzień jej ślubu. Ona w białej sukni stoi przed ołtarzem, by zapewnić Miłosza o dozgonnej wierności. Los nie daje jej szansy na wypowiedzenie upragnionej wtedy kwestii. Narzeczony w ostatniej chwili rezygnuje z małżeństwa, wybiegając z kościoła bez słowa wyjaśnienia. Na tym jednak nie koniec. O traumatycznym przeżyciu nigdy nie zdoła zapomnieć, bowiem wybranką serca Miłosza jest nie kto inny, jak jej starsza siostra, w dodatku już będąca z nim w ciąży.

Matka despotka, zawsze faworyzująca starszą córkę i tym razem zawodzi, skupiając się na ciężarnej Aldonie, to samo nakazując mężowi. O młodszej przypomina sobie dopiero wtedy, gdy Alina, jako jedyna z rodziny, zostaje spadkobierczynią zmarłego wuja.

Wraz ze spadkiem pojawia się wątek miłosny. Drugim spadkobiercą jest Tomasz – przystojny mężczyzna, którego zna od dziecka i na którego nigdy nie zwracała uwagi. Może zmarły wuj z premedytacją powierzył tym dwojgu zarządzanie drukarnią? Tak czy inaczej, zostają od razu rzuceni na głęboką wodę – z firmy są defraudowane pieniądze, przez co grozi jej bankructwo. Walka o życiowy dorobek wuja zbliża tę dwójkę.

Na horyzoncie pojawia się jednak jeszcze jeden mężczyzna – pacjent Aliny. Paweł przychodzi z nietypowym problemem. Kiedy czas na finalizację związku, ucieka sprzed ołtarza. Ta zbieżność ich życiorysów daje psychoterapeutce do myślenia. Podejrzany pacjent, tak brzmi jej diagnoza. Tymczasem Paweł ewidentnie ją podrywa.

Za jakie grzechy” to książka o trudnych relacjach między ludźmi. O tym, jak rodzice potrafią być niesprawiedliwi, faworyzując jedno z dzieci i jak to potem wpływa na ich dorosłe życie. To również historia o rodzącym się uczuciu między dwojgiem ludzi i dokonywaniu życiowych wyborów. Ważnym wątkiem jest również przyjaźń, na której zawsze można polegać, zarówno w dobrych, jak i złych chwilach.

Powieści trochę brakuje klimatu typowego dla wcześniejszych książek Anny Karpińskiej, co nie zmienia faktu, że po raz kolejny udało jej się stworzyć ciepłą i przyjemną w czytaniu historię. Ponarzekać też mogę na zbyt małą dawkę emocji i zwrotów akcji. Nie zostałam praktycznie niczym zaskoczona. Zakończenie było przewidywalne, tak jak i wyjaśnienia wszystkich wątków poza jednym – finansowym, który dodatkowo budzi z letargu przyspieszeniem akcji.

Mimo tego, że książka niczym szczególnym się nie wyróżnia, bo fabuła nie jest zbyt wymyślna i starannie skonstruowana, a i bohaterowie nie są nazbyt charakterystyczni, ot zwykli ludzie, z jakimi mamy do czynienia na co dzień, pozostawia po sobie miłe odczucia. Ta z pozoru zwykła obyczajówka ma w sobie to tajemnicze coś, którego nie potrafię sprecyzować, a które nie pozwala rzucić jej w kąt.

Iwona Bujak
(iwona.bujak@dlalejdis.pl)

Anna Karpińska, „Za jakie grzechy”, Prószyński i S-ka, Warszawa 2014




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat