„Zapach prawdy” – recenzja

Recenzja książki „Zapach prawdy”.
„Nie ma ludzi nieskomplikowanych. Zdarzają się za to tacy, którzy ze swoją złożoną naturą się nie obnoszą.”

W małej, zapomnianej przez Boga miejscowości, zostaje odnalezione ciało Adama Korczyńskiego – znanego i cenionego orchidologa, profesora Uniwersytetu Wrocławskiego. Prowadzący sprawę komisarz Michał Orski nie ma wątpliwości, że mężczyzna został brutalnie zamordowany. Tylko kto chciałby śmierci osoby, która nie skrzywdziłaby nawet muchy? Jakby tego było mało okazuje się, że z domu profesora ginie XIX – wieczny album botaniczny, a przy denacie znajduje się karteczka z napisem „czarna o.” Czyżby profesorowi udało się wyhodować mityczną czarną orchideę? A może jego śmierć jest związana z firmą prowadzoną przez jego syna? Śledztwo nabiera rozpędu, kiedy angażuje się w nie mecenas Anita Herbst. Początkowo kobieta postanawia działać na własną rękę, jednak gdy w ogrodzie Korczyńskiego odnajduje szkielet, łączy swoje siły z Michałem Orskim. Jakie tajemnice odkryje ten nietuzinkowy duet?

Zapach prawdy” niewątpliwie jest kryminałem, ale dość nietypowym. Próżno w nim szukać pościgu za zabójcą, mrożących krew w żyłach scen czy krwi sikającej strumieniami. Mimo wszystko trzyma w napięciu. Dlaczego?

Przede wszystkim znajdziemy tu misternie skonstruowaną tajemnicę wplecioną w historię rodziny profesora, która powolutku jest odkrywana, gdyż właśnie przeszłość okazuje się być kluczem do rozwiązania zagadki brutalnego morderstwa. Smaczku, a raczej zapaszku, całej opowieści nadaje świat flory reprezentowany przez storczyki. Ten mały, na pozór nic nie znaczący szczegół sprawił, że moje zmysły przy czytaniu bardzo się wyostrzyły, a miejscami miałam wrażenie, że udziela mi się atmosfera dusznej oranżerii.

W powieści Igi Karst odnalazłam wszystko to, co kocham – powoli, ale konsekwentnie rozwijającą się akcję, sympatycznych bohaterów dźwigających bagaż niełatwych doświadczeń i co najważniejsze – małą, malowniczą miejscowość i jej hermetyczną społeczność kryjącą zapewne niejedną tajemnicę. Szczerze powiedziawszy do samego końca nie miałam pojęcia, kto mógł zabić profesora, a typowane przeze mnie osoby okazywały się niewinne. Zakończenie naprawdę okazało dla mnie zaskoczeniem. I, o dziwo, nie był to żaden efekt deus ex machina, ale rezultat naprawdę sprytnie poprowadzonej akcji.

Gorąco polecam! „Zapach prawdy” to literacki mariaż na najwyższym poziomie.

Anna Stasiuk
(anna.stasiuk@dlalejdis.pl)

Iga Karst, „Zapach prawdy”, wyd. Szara Godzina, Katowice, 2018 r.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat