Zbawienne działanie seksu

Seks - cudowny lek na wiele dolegliwości.
Kontakty seksualne z przypadkowym partnerem, bądź partnerką, stwarzają ryzyko zarażeniem się STD (ang. sexually transmitted deseases),

czyli chorobami przenoszonymi drogą płciową. Jednak każdy kij ma dwa końce, a seks z odpowiednią osobą to naprawdę cudowny lek na wiele dolegliwości.

Kochaj się i chudnij!
To, że pieszczoty przyspieszają przemianę materii, a co za tym idzie, odchudzają, potwierdzają nie tylko naukowcy, ale chyba każdy, kto doświadczył tego na własnej skórze. Jednak to ci pierwsi dokładnie zbadali, ile wynosi dokładnie redukcja tłuszczu w organizmie . Podczas stosunku można stracić 375-400 kcal, seria pocałunków równa się 150 kcal, a jeden, ale za to bardzo namiętny - 12-18 kcal. Ćwiczymy przy okazji 39 mięśni twarzy. Oczywiście liczby te są szacunkowe, wszystko zależy przecież od partnerów.

Pewne jest zaś, że podczas miłosnego zbliżenia ciśnienie krwi podnosi się, dzięki czemu skóra dostaje większą dawkę tlenu i składników odżywczych, przez co jest bardziej elastyczna, a co za tym idzie piękniejsza. Włosy zyskują większy połysk. Serce bije jak oszalałe do 180 uderzeń na minutę. Głębokie, potem płytkie oddechy, naprzemienne z bezdechem, to także świetne ćwiczenie dla układu oddechowego. Niektórzy twierdzą nawet, że seks o poranku śmiało zastępuje jogging. U mężczyzn ogranicza ryzyko zawału serca, zaś u kobiet odpowiada za powstrzymanie wiotczenia mięśni Kegla. Dzięki temu można zmniejszyć prawdopodobieństwo nietrzymania moczu w późniejszych latach.

Seksodporność
Seks wpływa także na układ immunologiczny, tak bardzo oddalony od podbrzusza, które skupia uwagę kochanków. Stężenie immunologlobin A, które odpowiadają za odporność na infekcje, wzrasta aż o 30% w stosunku do abstynentów seksualnych. Seks działa także stymulująco na nadnercza, które także stanowią naturalną tarczę przeciwko przeziębieniom. Jednak co za dużo, to niezdrowo. Taką odporność przejawiają pary, które kochają się dwa razy w tygodniu, a nie więcej niż trzy razy. Nadmiar więc może okazać się szkodliwy! Jednak uprawianie seksu podnosi ryzyko na infekcje. By temu zapobiec, organizm wytwarza więcej antygenów, które chronią nasze zdrowie.

Gdy tyle czynników dba o nasz organizm warto dodać, że niebagatelną rolę odgrywa także DHEA zwany hormonem długowieczności. W wyniku reakcji chemicznych, w których uczestniczy, powstaje testosteron oraz estrogen. Równocześnie DHEA jest głównym hormonem seksu, odpowiada za popęd seksualny. Jego najwyższe stężenie można odnotować między 20. a 30. rokiem życia. Co najciekawsze, przed i podczas orgazmu jego poziom rośnie od trzech aż do pięciu razy! Przykładem mogą tutaj być takie osobistości jak Viktor Hugo lub Pablo Picasso, którzy prowadząc intensywne życie seksualne, dożyli sędziwego wieku.

Kochankowie pod mikroskopem
Wilhelm Reich (student Freuda) dowiódł, że kłopoty seksualne odbijają się na kondycji fizycznej oraz psychicznej. Według niego są także przyczyną niedopasowania do otoczenia. Dzisiejsi seksuolodzy kontynuują jego teorię i zgodnie twierdzą, że ludzie, którzy regularnie uprawiają udany seks, rzadziej chorują oraz wykazują większą ochotę do życia. Są optymistycznie nastawieni do świata i pracy. Tryskają energią i poczuciem humoru. Dzieje się tak z powodu ścisłego połączenia mózgu z resztą ciała.

Na początku lat 70' XX wieku odkryto molekuły emocji. Są to peptydy znajdujące się nie tylko w mózgu, ale także w systemie immunologicznym, a więc systemie wewnętrznej regulacji. Uczestniczą one w następującym sprzężeniu zwrotnym: pozytywne myślenie stymuluje dobre samopoczucie, a cielesne rozkosze pozytywnie wpływają na ogólną kondycję mózgu, czyli nastrój. Te chemiczne przekaźniki oddziaływują na sieć psychoimmunohormonalną, czyli na połączenie trzech najważniejszych układów w organizmie - nerwowego, odpornościowego oraz endokrynalnego. Wszystkie doznania przekładają się na język chemii, a te dobre pozytywnie wpływają na ciało. Dlatego podczas kontaktów seksualnych zwiększa się ilość dopaminy (jest ściśle związana z namiętnością, podnosi poziom libido) oraz oksytocyny (zwanej hormonem przywiązania - kieruje kochanków ku monogamii). Warto także wspomnieć, że uwalnia się także endomorfina, która działa przeciwbólowo. Niektórzy jej działanie porównują do morfiny.

Wyniki wielu badań wskazują na zwiększanie progu wytrzymałości na ból u kobiet. Im większa rozkosz, tym mniejsza wrażliwość na nieprzyjemne doznania. Uczeni z Uniwersytetu Johna Hopkinsa przeprowadzili ciekawy eksperyment. Jego wyniki były dla wielu szokujące. Przy uciskaniu ścian pochwy lub szyjki macicy, poziom tolerancji na lodowatą wodę, w której partnerka miała zanurzoną dłoń, obniżał się o 50%. Przy jednoczesnym odczuwaniu przyjemności o 75%, a gdy następował orgazm, poziom ten dochodził nawet do 100%! Dowiedziono także, że pobudzanie waginy łagodzi bóle karku, mięśni, czy głowy. Popularna wymówka, o migrenie, może tutaj nie mieć prawa bytu, tym bardziej, że nawet dotyk może w tym przypadku mieć uzdrawiającą moc.

Receptą na zdrowe oraz szczęśliwe życie, może być uprawianie miłości dwa do trzech razy w tygodniu z naciskiem na słowo "miłość." Bowiem seks z przypadkowym partnerem seksualnym może mieć odwrotny skutek. Wzmaga się wówczas niepokój, poczucie winy. Odczucia te mogą istnieć głęboko w podświadomości, negatywnie wpływając na nasz organizm. Zaś kochanie się z osobą, którą darzymy uczuciem, przy jednoczesnej pewności o słuszności swego postępowania, jest jak cudowna tabletka na wszystkie dolegliwości.

Iwona Kusiak
(iwona.kusiak@dlalejdis.pl)



Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat