Zbrodnia zimową porą

Recenzja książki "Jedyna prawda".
Olle Lönnaeus zabiera nas do Szwecji przykrytej grubą warstwą śniegu i stanowiącej tło dla walk Muzułmanów z niewiernymi.

"Jedyna prawda" to nie kolejny, porywający kryminał rodem ze Skandynawii. To nieco inna historia, spokojniejsza i powolna. Podczas lektury odetchniecie z ulgą, że w Polsce nie ma takich zim - srogich, niewyczerpanych, zapędzających mieszkańców do wnętrz ich domów. Wyjrzycie przez okno i tym razem widok innych ludzi przyniesie ukojenie i poczucie bezpieczeństwa. Bo gdy nie widać ścian najbliższego sąsiada, a padający śnieg zaciera wszystkie ślady, wtedy dzieje się zbrodnia.

Pewnego wieczoru Joel Lindgren odebrał telefon od swojego znienawidzonego ojca, z którym nie rozmawiał od tak dawna. Tknięty przeczuciem ruszył przez śnieżycę do swego rodzinnego domu, jednak było już za późno. Znalazł w nim zwłoki ojca Martena oraz napis na ścianie po arabsku, oznaczający "Gniew Boga". Marten niegdyś podpadł muzułmanom, przedstawiając proroka Mahometa pod postacią świni na obrazach. Zemsta islamistów była więc nieunikniona. Joel pozostawiony samemu sobie żałuje, że nie dał ojcu szansy, a także odkrywa jego prawdziwe oblicze, poznając bliskich mu ludzi.

Powieść "Jedyna prawda" Olle Lönnaeusa to nie jest zwykły kryminał. Ma wręcz minimum cech z tego gatunku. Joel świadomie nie szuka zabójcy ojca, a raczej próbuje odnaleźć prawdę o nim, poznać go, nawet po śmierci. Jednocześnie policjantka Fatima, mająca arabskie korzenie, choć odcięła się od wyznawców islamu, przesłuchuje jedynego podejrzanego w tej sprawie - Osamę al-Dina. Nie jest ona typową przedstawicielką prawa, podobnie zresztą jak przeciwstawiony jej fanatyk. Tak naprawdę w tej książce nic nie jest "typowe", czy normalne.

Niespotykane jest tu zachowanie starego Martena, osobliwe są relacje między głównym bohaterem a jego ojcem. Dużą część fabuły autor poświęca na kreowanie wiarygodności postępowania Joela, przedstawienie jego uczuć, marzeń, wspomnień, wysiłków w odnajdywaniu prawdy o zamordowanym ojcu. Niestety, na dłuższą metę wydaje się to być syzyfowa robota. Lönnaeus nie potrafi nas zainteresować, a "dziwność" jedynie odstrasza. Sprawia, że czekamy z niecierpliwością na poruszenie do przodu śledztwa, szybko przebiegając przez nudniejsze fragmenty.

Wątpliwości może budzić sposób przedstawienia postaci. W najgorszym świetle postawieni są oczywiście fanatyczni wyznawcy islamu, ale dostało się także Szwedom, a nawet Polakom (przedstawionych jako bimbrownicy i przemytnicy). Większość osób, jakie spotykamy na kartach książki wydaje się mieć zaburzenia psychiczne. W szczególności ci odwiedzani przez Joela, który kończy potem z przeróżnymi urazami fizycznymi. W poszukiwaniu tej "jedynej prawdy" jest on skłonny zrobić wiele, nawet jeśli miałoby to zniszczyć obraz Martena, który miał w głowie od kilkudziesięciu lat.

Najnowsza książka autora "Pokuty" to kryminał, który nie wszystkim przypadnie do gustu. Powolna akcja, fabuła skoncentrowana na aspekcie obyczajowym oraz zakończenie, które już nie mogło być bardziej przewidywalne - to największe wady "Jedynej prawdy". Jeśli macie dość zimy za oknem, lektura tej książki podniesie wam trochę samopoczucie, na zasadzie - mogło być gorzej. W poszukiwaniach emocjonującego sposobu na spędzenie wieczoru, radzę omijać tę pozycję z daleka.

Kasia Pietraszko
(kasia.pietraszko@kobieta20.pl)

Olle Lönnaeus, "Jedyna prawda", Rea




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat