„Złodziejka marzeń” - recenzja

Recenzja książki „Złodziejka marzeń”.
W wyniku intrygi bliskich osób znużona życiem i pracą 40-letnia Joanna trafia do Starogardu Gdańskiego do domu 80-letniej ciotki. W nowym otoczeniu zawirowań losu wcale jej jednak nie brakuje.

Główna bohaterka powieści Anny Sakowicz to samotnie wychowująca córkę: nauczycielka. Choć od rozstania z mężem minęło już dobre kilkanaście lat, żaden inny mężczyzna nie zdołał zawładnąć jej sercem, a ona nie angażuje się w bliskie relacje uczuciowe. Ból po zdradzie osoby, której ufała, jest bowiem nadal zbyt wielki. Joanna ma dość codzienności i podejrzewa się o wypalenie zawodowe. „Czułam się jak balon, z którego uleciało powietrze”. Planuje więc roczny urlop, regenerację sił, napisanie książki i spełnianie marzeń. Na przeszkodzie „sielskiemu życiu” staje jej matka, która korzystając z wszelkich możliwych sposobów przekonuje ją do wyjazdu do Starogardu Gdańskiego, by zaopiekowała się chorą i starszą krewną. Do pomysłu zapala się nastoletnia córka Joanny, której marzy się liceum w Gdańsku, a nawet ukochany kot bohaterki, który świetnie odnajduje się w nowym miejscu.

Pobyt u cioci Zosi obfituje w mnóstwo ciekawych doświadczeń i nowych znajomości. Od razu po przyjeździe okazuje się, że seniorka jest chodzącym okazem zdrowia, sił ma za dwóch, a dalej jest już tylko ciekawiej. Poznajemy syna sąsiadki Piotra, który wpada w oko Joannie, przez co zmusza się ona do wstawania o świcie, aby pobiegać, co jest dla niej prawdziwą torturą. „Po dziesięciu metrach zaczynałam powoli czuć się jak lokomotywa z wiersza Tuwima: wielka, spocona, tłusta i wcale nie czułam się lekka jak piłeczka, a raczej ciężka jak stal”. Przystojny mężczyzna skrywa jednak pewną tajemnicę, która sprawia, że główna bohaterka bardzo szybko zaczyna podejrzewać go o zachowania, grożące długoletnim pobytem w więzieniu.

W swojej powieści Anna Sakowicz wprowadza też wzruszający wątek hospicjum, kulinarnego bloga, zakupu ogromnie kłopotliwego prezentu, pewnej bardzo znamiennej w skutkach nocnej imprezy, poważnego wypadku bohaterki i wiele innych wciągających zwrotów akcji.

Złodziejka marzeń” to opowieść o rozpoczynaniu nowego etapu w życiu, relacjach międzyludzkich i nieustannych zmianach i wyborach, które dotykają każdego z nas, a które funduje nam życie. Mocną stroną książki są przesympatyczne bohaterki, których bardzo trudno nie polubić, przezabawne sceny i dialogi oraz przebijająca z każdej strony zwyczajność fabuły, która niezmiernie czaruje czytelnika. Powieść jest też świetną reklamą Starogardu Gdańskiego. Aż pragnie się tak, jak Joanna rzucić wszystko i wybrać się na północ Polski, by pospacerować uliczkami tego miasta. Czterogodzinna lektura przenosi w świat, do którego nuda nie ma przystępu. Mamy w nim bowiem wszystko to, co pozwala cieszyć się interesującą powieścią, czyli intrygujący tytuł, miszmasz przygód i emocji głównej bohaterki,  świetnie prowadzoną narrację i kilka innych niuansów, które sprawiają, że od lektury utworu pani Anny Sakowicz trudno się oderwać.

Jeśli zauważyłaś droga czytelniczko, że nie brak w twoim życiu złodziejek marzeń - to książka na pewno dla ciebie. Umili ci wolny czas, rozbawi, wzruszy, skłoni do refleksji i prawdopodobnie tak jak mnie, zachęci do zapoznania się z dalszymi losami Joanny. Jest ona bowiem bohaterką, z którą wypicie jednej „literackiej herbaty” to stanowczo za mało.

Iwona Trojan
(iwona.trojan@dlalejdis.pl)

Anna Sakowicz: „Złodziejka marzeń”, Katowice, wydawnictwo Szara Godzina, 2016




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat