Żona zmarłego prezydenta Gdańska ma głos

Magdalena Adamowicz - żona zmarłego prezydenta Gdańska ma głos.
Byli dwadzieścia lat małżeństwem. Mają dwie córki Antoninę i Teresę. Szaleniec zabił jej męża nożem podczas tegorocznego finału WOŚP w Gdańsku.

Ludzie mówią, że jest teraz taka medialna, ponieważ chce kandydować do Europarlamentu.

A jaka naprawdę jest żona świętej pamięci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza?

Teraz
Każdy swoją żałobę przeżywa inaczej i nie można nikogo za to krytykować. Jedni robią to w ciszy czterech ścian, inni mówią o tym publicznie jak Magdalena Adamowicz. Jej miłość do męża była i jest bardzo duża. Takich związków jak małżeństwo Adamowiczów jest w naszym otoczeniu coraz mniej. Prawie dwadzieścia lat byli razem i wciąż na sobie polegali. Pani Magdalena mówi w wywiadach o tym, że ona i dzieci chodzą w ubraniach świętej pamięci prezydenta.

Starsza córka pary prezydenckiej jest zasmucona tym, że ojciec „ nie zaprowadzi jej do ołtarza, czy nie zatańczy z nią na studniówce” (tak powiedziała Magdalena Adamowicz w wywiadzie dla Newsweeka).

Pomimo tragicznej śmierci męża kobieta miała siłę, żeby poprosić Jurka Owsiaka, aby nie rezygnował z kierowania Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy, co chciał uczynić po tym, jak na finale WOŚP podczas Światełka do Nieba zabito jej męża. Miało to miejsce 13 stycznia bieżącego roku.

Ona
Magdalena Adamowicz jest doktorem prawa. Zawodowo pracuje na stanowisku adiunkta w Katedrze Prawa Morskiego Uniwersytetu Gdańskiego. Zajmuje się tam prawem ubezpieczeniowym, morskim oraz podstawami prawa dla ekonomistów. Jest nauczycielem akademickim. Przyszłego męża poznała na tej właśnie uczelni.
Uwielbia tańczyć, chętnie śpiewa. Jest społecznikiem. Biega, jeździ na rowerze.

Nie była  z Pawłem Adamowiczem na finale WOŚP. Przebywała wtedy w Kalifornii, gdzie zajmowała się swoją pracą habilitacyjną. O ataku na męża poinformowała ją telefonicznie siostrzenica.  Premier wysłał po nią i córki samolot do Londynu. Nie zdążyła dotrzeć na czas i pożegnać się z żyjącym mężem. Prezydent Adamowicz zmarł jak wylądowali w Gdańsku.
Pożegnała się z nim w jedyny możliwy sposób:

- Paweł był w takim białym worku, otworzyłam go... I przytulałam się do niego, całowałam. Otworzyłam ten worek bardziej, żeby dotknąć jego rąk. Miał je zabandażowane częściowo. Nie bałam się go.
(Magdalena Adamowicz w wywiadzie dla Newsweeka)

Europarlament
Żona prezydenta Gdańska razem z córką Antoniną i bratem Pawła Adamowicza została zaproszona przez Janusza Lewandowskiego na posiedzenie Europejskiej Partii Ludowej oraz do uczestnictwa w debacie dotyczącej zwalczania atmosfery nienawiści oraz przemocy, która odbyła się w Parlamencie Europejskim
Powiedziała tam znamienne słowa: „Słowo musi rozpoczynać dialog. Słowo nie może być narzędziem nienawiści, gnębienia innych.” Atak na męża skwitowała: „Był katolikiem, był chrześcijaninem, dla którego każdy człowiek był ważny. Bez względu na płeć, wiek, pochodzenie, wyznanie, orientację czy tożsamość płciową. Atak na Pawła to atak na wszystkie wartości, które wyznawał i na których konsekwentnie od lat budował siłę Gdańska, samorządu i wspólnoty. Chcę prosić o to, byśmy pamiętali o mocy słowa i odpowiedzialności za drugiego człowieka. A także o to, byśmy nie ustawali w wysiłku tworzenia Europy solidarnej i wolnej od nienawiści.”

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy
Jest bardzo silną kobietą. W rozpaczy po śmierci męża potrafiła jeszcze zaapelować do Jurka Owsiaka, żeby nie rezygnował z kierowania Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy: „Pamiętajcie, Paweł został zamordowany na "Światełku do nieba". Ja proszę w tym momencie, żeby Jurek Owsiak kierował Orkiestrą dalej. Bo on zawsze obiecywał, że gra do końca świata i jeden dzień dłużej. W niedzielę ten świat skończył się dla Pawła, zmienił się bardzo dla naszej rodziny, ale on się nie skończył. Dlatego Jurku, bardzo proszę, wróć do Orkiestry, zmień swoją decyzję i graj z nami dalej. Zwyciężymy, siema!”

Nie znaliśmy Magdaleny Adamowicz, dopóki żył jej mąż Paweł Adamowicz. Kobiety silnej, pełnej pasji, chętnie pomagającej innym. Dobrej żony i matki. Kobiety niezłomnej. Niektórzy myśleli, że po śmierci męża zamknie się w sobie i zacznie płakać, a ona wręcz przeciwnie działa i mówi wprost to co myśli, żeby już nikogo nie spotkała taka tragedia, jak jej. Dąży do tego, aby w końcu skończyła się w Polsce fala nienawiści.

Agnieszka Krakowiak
(agnieszka.krakowiak@dlalejdis.pl)

Fot. zrzut ekranu z TVN24




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat