Życiowe zastosowanie ruchów Browna

Recenzja książki "Teoria ruchów Vorbla".
Nuda w związku, spotkania z kochankami, zdrady i kłamstwa, które ostatecznie zawsze wychodzą na jaw, problemy z pracą, szkołą, stosunki międzypokoleniowe

– wszystkie historie życia codziennego zostały zamknięte uniwersalnie w tej jednej powieści.

Życie pracownika Wydziału Fizyki przy Hożej 69, fizyka Seweryna Vorbla, to wykładnia teorii ruchów Browna w praktyce. Podczas jednego z wykładów, omawiającego powyższy temat, dociekliwy student pyta: „Czy to możliwe, żeby te cząsteczki miały jeden kierunek? (...) Żeby one, poruszając się tymi zygzakami, zbiegły w jednym punkcie. Tak jak, nie przymierzając, my tu na tej sali, a pan profesor osobno, w jednym punkcie, przy stole”. I to właśnie pojęcie stołu jest kolejnym, zaraz po teorii ruchów, łącznikiem w powieści.

Rozwinięcie tytułu, właściwe jego wyjaśnienie, uświadomione zostaje czytelnikowi mniej więcej w połowie, kiedy akcja nabiera tempa, a ilość bohaterów przyprawia o zawrót głowy, ale nie zniechęca. Z niecierpliwością przerzucałam kartki, by znaleźć kolejne elementy układanki w mieszance losów licznych postaci. Powieść, choć nie jest detektywistyczna, daje tyle samo radości, co ten właśnie gatunek. Czytając, czujemy się jak dzieci na trasie pełnej zadań i zagadek do rozwiązania. A zagadki rodzą się z minuty na minutę. Gdy tylko Seweryn Vorbl spotyka nieznaną nam dotychczas postać, jesteśmy na chwilę odrywani od sytuacji głównej i przenoszeni do wątku pobocznego. Stanowi on element życiowej historyjki danego, nowo poznanego bohatera. Dzieje się tak za każdym razem bez wyjątku – to właśnie stanowi o fenomenie książki Teoria ruchów Vorbla”.

Powieść Tomasza Białkowskiego jest nowoczesna, ale przeznaczona dla odbiorców w każdym wieku. Autor miesza losy nastolatków, ich rodziców, dziadków i pokoleń jeszcze starszych. Przeplata ich problemy i historie, ciekawie mówi o sprawach związków, zdrad, miłości i separacji. Wykłada pogmatwane kwestie więzi rodzinnych głównego bohatera, rozłąk i niesamowicie przypadkowych spotkań po latach przy stole - meblu pojawiającym się w snach i odległych wspomnieniach.

W książce znajdziemy wulgaryzmy, do których przyzwyczaili nas już współcześni pisarze. Nie zaskoczą więc nas, bo jedynie oddają obraz rzeczywistości i sprawiają, że losy bohaterów wydają nam się bliskie. Nuda w związku, spotkania z kochankami, zdrady i kłamstwa, które ostatecznie zawsze wychodzą na jaw, problemy z pracą, szkołą, stosunki międzypokoleniowe – wszystkie historie życia codziennego zostały zamknięte uniwersalnie w tej jednej powieści.

Jak na dobrą powieść przystało, nie zabrakło elementów humoru i grozy. Autor potrafi trzymać czytelnika w napięciu, poprzez opisy stanu psychicznego bohaterów. Równie dobrze rozbawia, gdy opisuje sytuacje, w jakich znajdują się w danym momencie.  Historie są na tyle wciągające, że nie sposób porzucić książki w połowie i nie wrócić już do niej w następnej wolnej chwili. Właśnie za oryginalną konstrukcję szufladkową i wartkość akcji, jestem w stanie z ręką na sercu polecić wam „Teorię ruchów Vorbla”.

Joanna Swojak
(joanna.swojak@dlalejdis.pl)

Tomasz Białkowski, „Teoria ruchów Vorbla”, Wydawnictwo Janka 2011




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat